w drodze

w drodze

sobota, 8 marca 2014

Podróż z niemowlakiem - noclegi

Jako że postanowiliśmy się trochę powymądrzać i podzielić naszymi doświadczeniami w podróżowaniu z dzieckiem, to może zaczniemy od spraw podstawowych w każdej podróży, czyli noclegów.

Nie możemy już więcej pozwalać sobie na nierzadki dawniej "luksus" dojechania do jakiegoś miasta po godzinie 21 bez uzgodnionego wcześniej noclegu. Ostatni raz zdarzyło nam się tak podczas podróży poślubnej we Francji w Reims, gdzie późnym wieczorem dopadliśmy w końcu jakiś dziwaczny hostel. Kiedyś często nocowaliśmy u różnych ciekawych ludzi z HospitalityClubu, u znajomych, w hostelach, na jakimś squacie (Tuluza), a bywało i tak, że nie spaliśmy w ogóle, za to całą noc poświęcaliśmy na zwiedzanie, jak np. w Zagrzebiu, Marsylii, Lizbonie. Zdarzało nam się też jeździć z namiotem i po prostu rozbijać go gdzieś wieczorem, czasem w parku (np. w paryskim Lasku Bulońskim), czasem na placu zabaw (w Budapeszcie), a czasem po prostu gdzieś na trawniku (np. w Madrycie, gdy zmęczeni byliśmy już szukaniem parku). Kolejnego dnia rano bywaliśmy mocno zdziwieni miejscem, które zdesperowani wybieraliśmy do spania. Na ogół pozytywnie zdziwieni, choć zdarzały nam się spektakularne wtopy, jak np. pobudka dzięki spryskiwaczom do trawników.

w Budapeszcie, na chodnik akurat spryskiwacze nie docierały

Z dzieckiem spontaniczność w zakresie noclegów ograniczamy do minimum. Zdecydowaliśmy się wykupować noclegi z Airbnb, czyli wynajmujemy mieszkania u prywatnych ludzi. Plusy takiego rozwiązania są duże:
- jest kuchnia, gdzie można przyrządzać posiłki, lodówka do naszego wyłącznego użytku, a nie jak w hostelach - dla wielu osób
- jest w miarę cicho i spokojnie (zdarzali się głośni sąsiedzi, ale nic to w porównaniu z noclegiem w hostelu)
- jest bezpiecznie
- łazienka jest nasza, a nie wspólna, jak w niektórych hostelach, np. w Cadiz, gdzie ustawiały się do niej długie kolejki
- zwykle jest dużo przestrzeni, można więc zorganizować jakieś miejsce na przewijak itp.
- jest przyjemnie i domowo
- jest pralka, miejsce do suszenia
- część mieszkań jest "family friendly", są np. wyposażone w przewijaki, łóżeczka, krzesełka do karmienia, a właściciel czasem może zorganizować nawet wózek. Takie przyjazne rodzinom mieszkania są zwykle oznaczone, wiec można wyszukiwać po tym kluczu
-  jeśli zarezerwuje się nocleg w miarę wcześnie, można również finansowo wyjść na tym dobrze, tzn. zapłacić nie więcej niż za hostel, a często nawet mniej. Oszczędzamy szczególnie dużo, jeśli podróżujemy grupą i nie chcemy spać we wspólnym pokoju. Przykładowo, jeśli jadą trzy osoby dorosłe (tak jak my i Tata), to w hostelu musielibyśmy albo zamówić jeden wspólny pokój, albo jedną dwójkę i jedną jedynkę, a te są najdroższe. W bazie Airbnb jest natomiast bardzo dużo mieszkań dwupokojowych i wtedy nie wychodzi drogo, a intymność jest.
- no i wreszcie ostatnia zaleta - etyczna. Jeśli nocujemy w hotelach, to często są to hotele o kapitale zagranicznym, których właściciele uciekają przed podatkami do różnych tzw. rajów, zysk z naszego pobytu jest więc wyprowadzany gdzieś daleko, a lokalni mieszkańcy zostają z niczym. Pisze o tym w ciekawy sposób Jennie Dielemans w książce, "Witajcie w raju...". Jeśli natomiast wynajmiemy mieszkanie od prywatnych osób, wspieramy mieszkańców miejscowości, którą odwiedzamy. Zawsze możemy też poczytać o danej osobie na jej profilu, zobaczyć ile mieszkań wynajmuje, czy chcemy ją wesprzeć czy nie itd. Sami odnajmowaliśmy w ten sposób pokój w Ustce i wiemy, że pieniądze z tego mogą mieć duże znaczenie dla właścicieli.

namiastka domu w podróży

Ale oczywiście są też minusy - przede wszystkim to, że płacimy za całość z góry i że nasza podróż nie jest wtedy elastyczna. Zwłaszcza jeśli np. wylot nam się opóźni, jak to opisaliśmy tutaj.

Poza tym warto zorientować się, czy mieszkanie nie jest np. na czwartym piętrze bez windy, jeśli chcemy wchodzić z wózkiem, dzieckiem i bagażem i czy jest przyjazne dzieciom.

Na ogół zależy nam na wielkim łóżku, z którego trudno byłoby komukolwiek wypaść. Boki zabezpieczamy poduszkami, krzesłami lub organizujemy ewentualną możliwość w miarę miękkiego lądowania na ubraniach. Nie korzystamy z dodatkowego, osobnego łóżka dla dziecka. Pewnie dlatego, że mamy tylko jedno dziecko. Najbardziej nieprzewidywalną częścią noclegu jest zazwyczaj temperatura w nocy. Tu polegać możemy tylko na opiniach właścicieli mieszkania oraz na temperaturze początkowej, tj. wieczorem. A zdarzało się, że kaloryfery nagle w nocy wyłączają się, a klimatyzacja zaczyna inaczej działać, jak w Bolonii. Albo że po prostu nocą robi się chłodno, a mieszkanie nie jest ogrzewane, bo przecież dni są upalne (jak w Rzymie we wrześniu).

Na co jeszcze zwracać należy uwagę, jeśli już zdecydujemy się na wynajęcie mieszkania lub pokoju przez internet? Przede wszystkim na recenzje, tam możemy przeczytać, czy mieszkanie jest czyste, właściciele godni zaufania i w ogóle wyrobić sobie zdanie o ofercie. W razie wątpliwości można zawsze napisać do właścicieli. No i odległość jest nie bez znaczenia - czasem można np. oszczędzić biorąc droższe mieszkanie w centrum, do którego nie trzeba będzie dojeżdżać.

Tyle rad. Jak już się powymądrzaliśmy, to możemy skromniej już powiedzieć, że tak naprawdę nasze doświadczenia nie są ogromne, no i nie są jakoś szczególnie zróżnicowane. Nie próbowaliśmy rozbijać się po hotelach, bo nam szkoda pieniędzy, nie wbijaliśmy się do ludzi na Hospitality Clubie czy Couch Surfingu, bo w więcej osób i z małym dzieckiem nie chcieliśmy się komuś naprzykrzać, a na namiot było jakby trochę zimno, zwłaszcza w lutym. Ale da się i w namiocie mieszkać z dzieckiem małym, co widzieliśmy np. na Ecotopii i co wyczytaliśmy tutaj :)