w drodze

w drodze

środa, 23 lipca 2014

Ustka o brzasku

W ostatnim wpisie mocno krytycznie potraktowaliśmy Ustkę - i nie odwołujemy nic z tego, co napisaliśmy, bo wszystko prawda, choć pisane pod wpływem ciągłego "umc, umc, umc" za oknem. Po weekendzie na szczęście jest lepiej i bardziej ludzko (choć i tak toczyliśmy już wojnę na miny i gesty z kierowcami samochodów, trąbiącymi wszem i wobec, że zapraszają do Doliny Charlotty czy gdzieś tam indziej). Dziś odkryliśmy za to urok nocnych spacerów, a przede wszystkim tego, że są możliwe, bo w Gdańsku pewnie nie chciałoby nam się schodzić w środku nocy z czwartego piętra, potem wracać po kanapki, na karmienie, a wreszcie po aparat i kamerę. A spacerowaliśmy, bo Jaśkowi temperatura mocno skoczyła z okazji dwunastego zęba. Wezwany lekarz (bo już trochę spanikowaliśmy widząc nieskuteczność farmakologii) kazał dziecko chłodzić, a że kompresy były z zaciekłością zrzucane, zdecydowaliśmy się na długi spacer. Poniżej wspominki z nocnego ch(ł)odzenia.