w drodze

w drodze

czwartek, 28 sierpnia 2014

Limeryki podróżne, czyli kompresja wspomnień

Pewnego dnia G usłyszała o konkursie na limeryki podróżne. Niby nie była zainteresowana, ale zajmując się tego dnia sama dzieckiem - w głowie sobie ułożyła najpierw jeden, a potem - ku własnemu zdziwieniu - dwa pozostałe. Całość robi wrażenie (na P), że w tak niewielu słowach udało się skompresować całą masę doświadczeń. To pewnie ułatwi ich zapamiętywanie. A żeby cieszyć się swoimi dawnymi podróżami, trzeba je pamiętać. Nie wydaje się to problemem do czasu aż nagle orientujecie się, że owszem byliście kiedyś na przykład w Rumunii, chyba nawet częściowo stopem, ale o co chodziło, jak to się zaczęło i jak skończyło? A my i tak mamy dobrze, bo co jedno z nas zapomni, to drugie uzupełni...


1.
Pewna para w poślubnym ferworze
Chciała w końcu opuścić Pomorze.
Od Werony po Oslo
Natrudziła się ostro,
By pociągiem móc jechać przez morze.



Poślubnie przez Szwajcarię, rok 2012


2.
Gdy kilkoro podróżnych z Trójmiasta
Chciało dobrze poznać włoskie miasta,
Od Florencji po Alpy
Każden był wszak uparty)
Plan musieli wykonać i basta!



Florencja zimą 2014


3.
Raz pięcioro dorosłych z bobasem
Wyruszyło do Rzymu Airbusem,
By pokazać świat dziecku
I Watykan po świecku,
A on spał wciąż w najlepsze tymczasem.



Okolice Watykanu, wrzesień 2013