tag:blogger.com,1999:blog-58199115893143017912024-03-06T00:20:23.826+01:00Przez EuropęUnknownnoreply@blogger.comBlogger76125tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-82583466792600984272023-08-12T11:31:00.010+02:002023-08-12T11:34:41.354+02:00Łeba<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjISVTvAfplyBWZ4pFZNUzsSb6lwdwaZkEqpoG5ugXiY1B6pdTnOW-JlybP8-GK1r_rvoIr78Sbfl19YNzkbma0jrDY7v8i0_5mOWsfgt91vUa3OCL3yeBI2QKJ8zHqc9U7mwMe6Q5RRB0_sDDYbyFVJsRliJg0pjnUevj8E5Lb7HqkUGrJtp4JS6FA8Bk/s2000/%C5%81eba.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="2000" height="256" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjISVTvAfplyBWZ4pFZNUzsSb6lwdwaZkEqpoG5ugXiY1B6pdTnOW-JlybP8-GK1r_rvoIr78Sbfl19YNzkbma0jrDY7v8i0_5mOWsfgt91vUa3OCL3yeBI2QKJ8zHqc9U7mwMe6Q5RRB0_sDDYbyFVJsRliJg0pjnUevj8E5Lb7HqkUGrJtp4JS6FA8Bk/s320/%C5%81eba.jpg" width="320" /></a></div><p> </p><p>Lało,
dzieci chorowały i dręczyła mnie myśl, że cały długo wyczekiwany urlop
spędzę w domu, robiąc porządki i słuchając "Skyfall". Żeby chociaż
trochę go uratować, potrzebowałam wycieczki w jakieś nowe miejsce. Padło
na Łebę. Wzięliśmy parasole, kurtki przeciwdeszczowe, małe plecaczki
(żeby w razie czego ruszyć gdzieś dalej) i wyjechaliśmy. 2,5 godziny
pociągiem z Gdańska minęło szybko, choć na miejscu zaskoczył nas
rozkopany teren dworca. Chyba i ta, i kilka innych inwestycji w mieście
trochę się przeciągnęło... </p><div></div><div>Pierwszy raz byłam w
Łebie. Trochę to dziwne, bo leży ledwie 60 km od mojego miejsca
urodzenia. Ale po torach kolejowych łączących nadmorskie miejscowości
został jedynie tzw. Szlak Zwiniętych Torów - zwiniętych przez Sowietów w
1945 i niestety nigdy nie odbudowanych. <div><br /></div><div>I w sumie
też dziwne, że mieszkając prawie całe życie na Pomorzu i odwiedziwszy
całkiem sporo nadmorskich miejscowości i tak zdziwiłam się w Łebie. A tu
kilka moich zdziwień:</div><div><br /></div><div style="text-align: left;">➡️ nie ma promenady
nadmorskiej. Jest las, łabędzi staw, strefa przybrzeżna odgrodzona
płotem (głównie jednak las z mocno zagęszczonym drzewostanem);</div><div> </div><div>➡️ część tej strefy nadmorskiej jest prywatna. Zajmuje ją całkiem ładny
zabytkowy hotel (który kiedyś był domem zdrojowym, a dziś nazywa się
zamkiem), ale z zakazem stepu nawet do parku dla niepłacących;</div><div> </div><div>➡️zamiast promenady jest długa ulica, idąca przez całe miasto, od jego
dawnej części, która jest dziwnie daleko od morza, aż po zajmujący
naprawdę spora przestrzeń lunapark przy wejściu na plażę, niedaleko tego
stawu łabędziego;</div><div> </div><div>➡️w lunaparku są fajne warsztaty lego, poza
tym w mieście są liczne malutkie muzea, dom do góry nogami i całkiem
sporo opcji spędzania czasu, gdy pada;</div><div> </div><div>➡️kiedy nie pada, też
jest co robić, choć mieliśmy mniej szans, żeby się o tym przekonać ;)
ale jest labirynt z krzewów, sporo gier zręcznościowych w tym samym
parku (jednym z najlepszych moich wspomnień z całego pobytu jest
rodzinna gra w hokeja właśnie tam); są kajaki, rzeka, dwa jeziora, no i
oczywiście plaża. I najlepsze, czyli Słowiński Park Narodowy zaczynający
się zaraz za miastem.</div><div> </div><div>➡️genialne place zabaw w tematyce
morskiej - jest ich kilka i dzieciaki mogłyby tam spędzać całe godziny.
Są nawet obok toalety (co bardzo by się przydało gdańskim i usteckim
placom zabaw)!</div><div><br /></div><div>➡️naprawdę fajna baza noclegowa. W naszym
hotelu/ośrodku były wewnętrzny i zewnętrzny plac zabaw, animacje
(teatrzyk dla dzieci, dmuchańce, warsztaty robienia lizaków w
zaprzyjaźnionej manufakturze słodyczy), chociaż dzieciakom najbardziej
podobały się same pokoje - a wszystko to za bardzo przyzwoite ceny; są
też w mieście fajne campingi;</div><div> </div><div>➡️dostaliśmy zniżki do rożnych
atrakcji i przejazdów melexem (takie taksówki wieloosobowe, wyjątkowo tu
popularne) i miałam wrażenie że cała masa biznesów jest ze sobą
powiązana. Zresztą nawet sklepy miały nazwy sugerujące, że ludzie się tu
znają (u Kusego, u Borata, u Basi itd.).</div><div> </div><div>➡️meleksem można się
dostać prawie wszędzie za kilka złotych, za to komunikacja PKS chyba w
ogóle nie funkcjonuje. Do skansenu w Klukach nie ma jak dojechać bez
samochodu. </div><div><br /></div><div>➡️miejscowość jest niemal wyłącznie
turystyczna - nie wiem, czy udało mi się dostrzec jakiekolwiek budynki,
które nie miały choćby częściowo funkcji turystycznej, no może poza
policją i strażą pożarną, które oczywiście też obsługiwały turystów.</div><div> </div><div>➡️syreny na budynku straży pożarnej wyły bardzo często. Kiedy szliśmy
jeszcze z bagażami z dworca, zaskoczyło nas to wycie i zaraz
sprawdzaliśmy, czy nie doszło do jakiejś katastrofy, o której nie wiemy.
Czy mamy się chować albo uciekać? W recepcji nas uspokojono, że to
tutaj normalne - pewnie jakiś pożar albo akcja na wodzie. I tak co
chwilę. Zdecydowanie nie jest to dobre miejsce np. dla straumatyzowanych
uchodźców z Ukrainy. </div><div> </div><div>➡️jedzenie w porządku i bez "paragonów
grozy". Przed wyjazdem jak zwykle dojadaliśmy resztki z lodówki:
ziemniaki z poprzedniego dnia zalaliśmy na patelni jajkiem. Na miejscu
okazało się, że to lokalna potrawa "bulwë z jaje", którą można dostać w
restauracji w parku narodowym ;) </div><div> </div><div>➡️w porcie powstaje Muzeum
Archeologii Podwodnej! Jest już szkielet budynku, fasada, schody, i
nawet jeden wrak w środku... Planowane zakończenie budowy w maju 2024,
ale pewnie znów coś się przedłuży. W każdym razie mamy plan, żeby
przyjechać na otwarcie :) Będziemy śledzić tu:
https://nmm.pl/projekt-oddzial-leba/</div><div><br /></div><div><br /><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-33814285222565508272015-02-15T21:50:00.001+01:002015-02-15T21:50:41.229+01:00Po Łodzi na suchoWygląda na to, że pobiliśmy jakiś rekord. Trzy dni mieszkaliśmy w centrum Łodzi i nie zobaczyliśmy tej słynnej Piotrkowskiej. Tak to bywa, gdy jeździ się z trochę już starszym dzieckiem, którego nie da się już w takiej pełni kontrolować, jak to bywało z wtulonym w chuście maluchem. Bywa nieprzewidywalnie. Tym razem dopadło Jaśka przeziębienie, które najprawdopodobniej budowaliśmy wspólnie krok po kroku jeszcze w Toruniu. Suche powietrze w pokoju hostelowym, podmarznięcie na dworcu w oczekiwaniu na opóźniony pociąg, a potem przegrzany przedział i mnóstwo niepozwalających zasnąć atrakcji w Łodzi i wieczorem Janek gorączkował i zalewał się katarem. Pierwszy pełny dzień w Łodzi przesiedzieliśmy więc w mieszkaniu, próbując dojść do siebie. Za to rozmawialiśmy o mieście z wujkiem i ciocią. Dostaliśmy też od nich materiały do zapoznania się, z których - grozili - że będą nas odpytywać. Jednym z takich łódzkich naszych zadań był poniższy film. Spojrzenie na strukturę miasta z lotu ptaka, żeby dostrzec jej strukturę i ubytki, a potem oprowadzanie i ocena konkretnych przykładów korozji i renowacji złożyło się w tym wykładzie na dziwne wrażenie, że architekt jest takim stomatologiem miasta. Tylko sam naprawiać nie może. Cały ten przegląd robi bardzo zachęcające wrażenie. Lepsze niż nauczeni jesteśmy sami sobie wydobyć z tego dość osobliwego miasta. Dobrze byłoby wrócić do wielkomiejskiej Łodzi, kiedy zrobi się ciepło.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/m_FMBN1qyMc" width="420"></iframe></div>
<br />
<br />
Poniedziałek był naszym ostatnim pełny dniem w wielkomiejskiej Łodzi. Janek wydobrzał na tyle, że udało nam się z nim wyjść. Poszliśmy do parku szukać kaczek. Kaczki są ważne w życiu dzieci. Znaleźliśmy kilka kaczek, mimo że woda w parku wydawała się skuta lodem. W parku namierzyliśmy też wiewiórkę i to też było wielkie dla Janka przeżycie. Potem ciągle pokazywał znak na wiewiórkę i mówił "jeden", jak gdyby chciał zobaczyć drugą. Park był duży, śniegu pełno, więc skorzystaliśmy z okazji, żeby się rozgrzać i zacumowaliśmy na chwilę w Palmiarni. Bardzo tam było ciepło i wilgotno - idealny mikroklimat dla przeziębionego dziecka, które powinno się trochę naoddychać ciepłym, wilgotnym powietrzem. W Palmiarni usiłowaliśmy karmić mięsożerne żółwie i ryby. Pokarm specjalny kupiliśmy (1 zło) razem z biletami wstępu (8 zło każdy), ale zwierzęta były już chyba przejedzone, bo na ogół nie były nami zainteresowane. Nie to, co kaczki.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0m1ovUGk7wBNjdCne5KNhyZShY0jPfvIM6SuooVZxubVaD6vHiF6Rg0-2QNG_HbTmJFRroFszBeiH1a34fVFUcW91mgZ_QN-rcXg-RYqdRZC2UkXagg_EX26-2qqz2ekeyNvhyphenhyphenOWkRsKW/s1600/2015-02-09+15.40.05.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0m1ovUGk7wBNjdCne5KNhyZShY0jPfvIM6SuooVZxubVaD6vHiF6Rg0-2QNG_HbTmJFRroFszBeiH1a34fVFUcW91mgZ_QN-rcXg-RYqdRZC2UkXagg_EX26-2qqz2ekeyNvhyphenhyphenOWkRsKW/s320/2015-02-09+15.40.05.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pokój zabaw w Tubajce</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Spodziewaliśmy się, że Janek może w każdej chwili zasnąć lub przynajmniej wejść w marudny tryb, więc szukaliśmy miejsca, w którym moglibyśmy go przeczekać. Skierowaliśmy się do kawiarni w parku - Tubajka. Było to miejsce bardzo przyjazne dzieciom. Ceny mniej przyjazne rodzicom, ale postanowiliśmy wesprzeć to miejsce tak dobrze odpowiadające naszemu zapotrzebowaniu i tak fajne. Były też fajne książki z lokalnego wydawnictwa i skorzystaliśmy z okazji i kupiliśmy sobie jedną o piesku, który czegoś szukał, wydaną przez łódzkie wydawnictwo Ładne Halo. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiRefOSiHkvod5TrEl7Xygn_8tTlmgcjkh07UmMlYJHQRx9UIH_Qqej_lw55wuM00xArMFWUbrrKmnBMvvnt8Qp2mja8N1yAAzjLqtXXfms9Ro9gsJU_gJq5th0ef_LbIGMJLmztMnhVvP/s1600/2015-02-09+15.51.49.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiRefOSiHkvod5TrEl7Xygn_8tTlmgcjkh07UmMlYJHQRx9UIH_Qqej_lw55wuM00xArMFWUbrrKmnBMvvnt8Qp2mja8N1yAAzjLqtXXfms9Ro9gsJU_gJq5th0ef_LbIGMJLmztMnhVvP/s320/2015-02-09+15.51.49.jpg" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguxXyX5E_Z3-3Y6XNZBn6uXphaDOBsn-oW0RDer8zZ4bHbpNPJV54ghwX4qcS63cBaU7VexQBeREkGsBXxCSJPDuguyeQyEexNbPVWSqY2ckJ5Co3UIASNW6Y8DGa5X_omtp4nIEcPSScD/s1600/10965864_10204078436353633_376437371_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguxXyX5E_Z3-3Y6XNZBn6uXphaDOBsn-oW0RDer8zZ4bHbpNPJV54ghwX4qcS63cBaU7VexQBeREkGsBXxCSJPDuguyeQyEexNbPVWSqY2ckJ5Co3UIASNW6Y8DGa5X_omtp4nIEcPSScD/s320/10965864_10204078436353633_376437371_n.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nasze dziwne rzeczy z rękami</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Z Łodzi wyjechaliśmy pociągiem. Zła sława pociągów z Łodzi do Wrocławia w naszym przypadku okazała się przesadzona. Pociąg ładnie na nas czekał. Bez problemu kupiliśmy bilety z miejscami pod oknem i nikt nie dosiadł się do nas. A mieliśmy pewne etyczne obawy związane z kontaktami z innymi ludźmi. W końcu Janek przeziębiony i my też w nie najlepszej kondycji oboje jesteśmy, więc woleliśmy jechać izolowani. I tak też się stało. Dojechaliśmy bez opóźnień. A czas trwania podróży był idealny, bo Janek zdążył zasnąć i obudził się tuż przed stacją końcową.
Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-8676819687167534222015-02-07T09:27:00.000+01:002015-02-07T09:27:35.070+01:00Młyn wiedzyA dziś zaczęliśmy od "Młyna Wiedzy". No może nie zaczęliśmy, bo najpierw było pyszne śniadanie w sali hostelu z przedziałami i latarniami kolejowymi. A jeszcze przed śniadaniem Jasiek długo próbował wygonić nas z pokoju i zabrać na dół do piłkarzyków i szachów. Wyglądało to mniej więcej tak, że stał przy drzwiach i przekonywał: "mama, tata, ty - idą - tam! sza!". Ewentualnie biegał od drzwi wejściowych do łazienkowych i przy jednych mówił "tam", a przy drugich "tam nie!". W końcu daliśmy się wyciągnąć, zeszliśmy na śniadanie. Gdy Jasiek znudził się jedzeniem znów zarządził "mama, tata, ty - idą - tam!" i ciągnąc nas za ręce zaprowadził nas do zabawy piłkarzykami i szachami w hallu. Potem jeszcze powrót na górę, podczas którego młody jakimś nagłym, choć dobrze przemyślanym ruchem wrzucił sobie szczoteczkę do zębów do kibla (drugą ręką uchylił sobie klapę). I wreszcie wyprawa pociągiem z naszej stacji (do której wbrew pozorom nie było łatwo dojść z budynku obok) do Torunia Wschodniego. Tam był Młyn Wiedzy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirhU3W0KiYqfKe7Gw-NZqr8dF3iEEgcpsY2wDLMtyPSkMJqK2hphxVrKA1i9osEtigC0EIJuTFN51miaxarLp1F0FAe6VYUw7y3F7g1ioMdtbNB79gTPL_DaPkqIn8rr-jBX632xjcPzTu/s1600/DSC_0087.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirhU3W0KiYqfKe7Gw-NZqr8dF3iEEgcpsY2wDLMtyPSkMJqK2hphxVrKA1i9osEtigC0EIJuTFN51miaxarLp1F0FAe6VYUw7y3F7g1ioMdtbNB79gTPL_DaPkqIn8rr-jBX632xjcPzTu/s1600/DSC_0087.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV1LWqU-_8F7WAW7B55K54bvzm-RGlrCGlMrxuk8_NkN0rMvFoJliTyEzVZZYGNSV-A6megrcXnFh3ued65-dLz7pjmgXq-B1fIg7meIprYDibIvlDzgBpWh-NkSmpZtCEPaRr5FNnoJBe/s1600/DSC_0088.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV1LWqU-_8F7WAW7B55K54bvzm-RGlrCGlMrxuk8_NkN0rMvFoJliTyEzVZZYGNSV-A6megrcXnFh3ued65-dLz7pjmgXq-B1fIg7meIprYDibIvlDzgBpWh-NkSmpZtCEPaRr5FNnoJBe/s1600/DSC_0088.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhuc5pQhNZ9qQ4DF20aJ4ig6oPhsEz46ZlpwEZT6O2dIXKR7hOGwm1sDPLbqd0mr669WWj5AOVjLkg9rUoG5c0PIN8pUsCRbPJ7APqVQyQ04HyFUdlejEstuIauJkKTJqDWiIXPUkl491G/s1600/DSC_0095.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhuc5pQhNZ9qQ4DF20aJ4ig6oPhsEz46ZlpwEZT6O2dIXKR7hOGwm1sDPLbqd0mr669WWj5AOVjLkg9rUoG5c0PIN8pUsCRbPJ7APqVQyQ04HyFUdlejEstuIauJkKTJqDWiIXPUkl491G/s1600/DSC_0095.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Już na dole było fajnie, bo wielkie Wahadło Foucaulta - czyli kula robiąca "I-a" - zafascynowała nam dziecko. Trudno było nam jednak uwierzyć, że ten ruch wahadłowy może cokolwiek udowadniać, skoro kula czasami lekko podskakiwała na środku - oboje to zaobserwowaliśmy nie jeden raz. Potem wjechaliśmy na górę (zaczęliśmy od 6-tego piętra) i zaczęliśmy od eksperymentów ze światłem i promieniowaniem.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmWBV1CRpcCirkC_gZ6uinUuE71qL42hTWzJI9pNZ_85tqZLqoo7G6-oM2T7bCZ8BdRtqf8-gQXmFktUzwpu1J3Z-k0f5XJ25tQOYAqPXwdIfxYOwSRkQ6rmTLcExTVYkQnIc52hhJrv77/s1600/DSC_0111.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmWBV1CRpcCirkC_gZ6uinUuE71qL42hTWzJI9pNZ_85tqZLqoo7G6-oM2T7bCZ8BdRtqf8-gQXmFktUzwpu1J3Z-k0f5XJ25tQOYAqPXwdIfxYOwSRkQ6rmTLcExTVYkQnIc52hhJrv77/s1600/DSC_0111.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piętro piąte: zachodziła obawa, że dalej już nie pójdziemy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqNo03XU-jiJapDVk5nOQ-R9DmkLX9XemyMPPU5-00xhlpQ0sUKTEHZ0p6NdoMqv9L9qOFca1muk6d28dUo21rYmoqS0JwP2N72jcr8zKryPx6Ckbwfdi_mYdjx2i9-6vLK3tTIgf0_cZa/s1600/DSC_0117.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqNo03XU-jiJapDVk5nOQ-R9DmkLX9XemyMPPU5-00xhlpQ0sUKTEHZ0p6NdoMqv9L9qOFca1muk6d28dUo21rYmoqS0JwP2N72jcr8zKryPx6Ckbwfdi_mYdjx2i9-6vLK3tTIgf0_cZa/s1600/DSC_0117.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W tym świetle kotek nie był widoczny, a bodajże w czerwonym był</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ2uvGpXnRZ0S9o7RvVnJIecKxYsN0ehr4S-0qP7FKtsMQRsiflm9TXan8-aUJtc2Qlxal9UL-I4bo_8mfKGCsPCKrC0WHGg7m-OAYxO7YU8V4vhhIQA22wg-J_lipRv1gdcyYZsj5r2Yf/s1600/DSC_0121.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ2uvGpXnRZ0S9o7RvVnJIecKxYsN0ehr4S-0qP7FKtsMQRsiflm9TXan8-aUJtc2Qlxal9UL-I4bo_8mfKGCsPCKrC0WHGg7m-OAYxO7YU8V4vhhIQA22wg-J_lipRv1gdcyYZsj5r2Yf/s1600/DSC_0121.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kalejdoskop</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Niżej była sala z kolorami, ale najfajniejsze w niej były duże klocki, no i kotek, który raz namalowany to pojawiał się, to znikał w zależności od lampy. Jeszcze niżej były dźwięki i w następnej sali duże miękkie klocki. Ja wkręciłam się w robienie zjeżdżalni dla piłek, Piotrek w jakieś maszyny i mrówkojady, a Jasiek zrobił sobie odkurzacz i całą salę odkurzył.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhffGij8mkrEyxvKUAKdKNlq5JBBIwGJkbVmp3baXahmAgeqUE0KPKudYTL52QMP3C_vhub0_piJRynSenzN0uEcGpXNBUL-jaouLsuvwdaHgxij_3lmJuiy2d_8G85q10ed2WZzCEuhhTL/s1600/DSC_0151.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhffGij8mkrEyxvKUAKdKNlq5JBBIwGJkbVmp3baXahmAgeqUE0KPKudYTL52QMP3C_vhub0_piJRynSenzN0uEcGpXNBUL-jaouLsuvwdaHgxij_3lmJuiy2d_8G85q10ed2WZzCEuhhTL/s1600/DSC_0151.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Janek odkurza salę</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioeCpTxF2Mko94xnTJ2eteL_YA4bII_okEO2p3Qfsz2VTTXsA2rMlyuirYuA17qy-JuqnAyMCVpHEEkTFre26LslbZOT3jwQ4AyS2VYYUMSRqY8iQxpFM5h3M8WumTn3ogol7WR71Joorr/s1600/DSC_0159.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioeCpTxF2Mko94xnTJ2eteL_YA4bII_okEO2p3Qfsz2VTTXsA2rMlyuirYuA17qy-JuqnAyMCVpHEEkTFre26LslbZOT3jwQ4AyS2VYYUMSRqY8iQxpFM5h3M8WumTn3ogol7WR71Joorr/s1600/DSC_0159.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Miała być mrówka</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRDndTJVRdbHk3NcAfHcnzeeMvZdM5hoDbLBQLUW1j2w8XJeTT_Wc4_M57vJHVY_xoR53IDr4MZLvhqJt9l94HPZGqSuokBCZP5KB66WtJGHuuQDU7xKbPOcHTKdGFEJEUIf6U8MMih4Wv/s1600/DSC_0141.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRDndTJVRdbHk3NcAfHcnzeeMvZdM5hoDbLBQLUW1j2w8XJeTT_Wc4_M57vJHVY_xoR53IDr4MZLvhqJt9l94HPZGqSuokBCZP5KB66WtJGHuuQDU7xKbPOcHTKdGFEJEUIf6U8MMih4Wv/s1600/DSC_0141.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dzieci do lat 2 i powyżej 35 mają tendencję do bawienia się obok innych,<br />
a nie z nimi</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Stamtąd powędrowaliśmy znów w dół do rzeki, czyli zabaw wodnych, a następnie szybko przechodząc przez piętro kosmiczne wylądowaliśmy w sklepiku. Co było głupie, bo naiwnie wierzyliśmy, że będą tam jakieś fajne i ciekawe zabawki, a w rezultacie wyszliśmy z jakimś maleńkim, a drogim samochodzikiem, który był naszą karą za wejście tam z dzieckiem, w czasie, gdy nadchodziła jego pora drzemki. Nastroje były już nerwowe o tej porze, więc zrezygnowaliśmy z planów obiadowych i opychając się zapasami pierniczków, zamówiliśmy taksówkę. Gdy dojechaliśmy do hostelu Jasiek mocno się ucieszył i wykrzykiwał do taksówkarza "Brawo!", po czym udawszy się na górę zaraz zasnął.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhriusSw85ne4tXZtpM9YS0d6HrG4ROvXHyrQNPl_TKWuDNniWCGy-AVSorGqUwGHorQiOjFHearb_rDejPVXzF4BCZ8Tafy2ADfzYShSCEfXd1Rsc1afvolCPRfFtlbQn8L5rnRgZI5Em3/s1600/DSC_0165.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhriusSw85ne4tXZtpM9YS0d6HrG4ROvXHyrQNPl_TKWuDNniWCGy-AVSorGqUwGHorQiOjFHearb_rDejPVXzF4BCZ8Tafy2ADfzYShSCEfXd1Rsc1afvolCPRfFtlbQn8L5rnRgZI5Em3/s1600/DSC_0165.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wstrzeliwanie piłki wodą na zjeżdżalnię</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgovoViTsmxF0_Dyc-GY-yJVo8R-MS9ThziDb_99OZTus3O8POreBM_O7gfx8_3dNoz3LamaNymacHfm5pCprOHN7XFMS3g8FGPwK3Vi2PUk_DMbvERqt_tpDf-ExdnpzExKN0CPNT45RX7/s1600/DSC_0167.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgovoViTsmxF0_Dyc-GY-yJVo8R-MS9ThziDb_99OZTus3O8POreBM_O7gfx8_3dNoz3LamaNymacHfm5pCprOHN7XFMS3g8FGPwK3Vi2PUk_DMbvERqt_tpDf-ExdnpzExKN0CPNT45RX7/s1600/DSC_0167.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mokro</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixdS-jcJFx2s_tv0-e0w0Uz48M5sJ0cFKvMsqPlG7ichXaGg6qqcqxqsl71rHup22adgF5MbZRlBlYGtBXp32_UfGqM3mX6ftd272uWFo4E2wQLSPtV1nXMaae-0ftqFBa23waJa4FacLL/s1600/DSC_0169.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixdS-jcJFx2s_tv0-e0w0Uz48M5sJ0cFKvMsqPlG7ichXaGg6qqcqxqsl71rHup22adgF5MbZRlBlYGtBXp32_UfGqM3mX6ftd272uWFo4E2wQLSPtV1nXMaae-0ftqFBa23waJa4FacLL/s1600/DSC_0169.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piłki skaczące na fontannie</td></tr>
</tbody></table>
Wieczorem wyszliśmy jeszcze raz z domu i powędrowaliśmy do restauracji wegetariańskiej, którą nam poleciła koleżanka. Ale ta akurat była zamykana, bo to już była 19:00. Na szczęście wcześniej zauważyliśmy<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7x8dHe6JA5uaWJPhq1h6-0hFgopElOGBHoEO5b1HbxvC2Fiw9RQbWnmfW_szFYwUWCn5893iFIZVZMfNZ56D8DHK_vzS_CIGIEH_tShEMaHBelco9QubWT2VF0Xlqcdcmb23_ZzSPUOPR/s1600/DSC_0185.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7x8dHe6JA5uaWJPhq1h6-0hFgopElOGBHoEO5b1HbxvC2Fiw9RQbWnmfW_szFYwUWCn5893iFIZVZMfNZ56D8DHK_vzS_CIGIEH_tShEMaHBelco9QubWT2VF0Xlqcdcmb23_ZzSPUOPR/s1600/DSC_0185.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W drodze do hostelu przez rynek Nowomiejski</td></tr>
</tbody></table>
<br />Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-14736140160840221802015-02-06T17:39:00.000+01:002015-02-06T17:41:37.738+01:00Toruńskie pierogi i piernikiDługo zastanawialiśmy się, gdzie spędzać tegoroczne ferie. Miała być Sycylia, a w końcu zdecydowaliśmy się na objazdówkę Toruń - Łódź - Wrocław. Heh, już nie pierwszy raz zastąpiliśmy ciepłą plażę polskimi zimnymi miastami - i pewnie tym razem także będziemy się zastanawiać czy było warto, no ale póki co wydawało nam się to ciekawą opcją, bo trochę mieliśmy już dość latania. Zwłaszcza na początku wydawało się, że będzie super, bo pobyt w Toruniu przyszedł nam do głowy, gdy zobaczyliśmy jakąś ofertę luksusów z parkiem wodnym. Gdy w końcu podjęliśmy decyzję, to oferta była już nieaktualna, ale pierniki zostały nam w głowach. No i znaleźliśmy ciekawą nową miejscówkę - taki kolejowy hostel, no i znając zamiłowanie naszego dziecka do pociągów i zegarów nie wahaliśmy się długo. Ruszyliśmy trochę się odprężyć, no i odwiedzić rodzinę i znajomków.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1mZADervLh8pggBIgXCgDfIrByEqBNfr4X3Yol6EbNvTyNpICsloxOD5WQh-voYUZ-T6cm6Z90Yfoc6SxN0bpOXSuTN3G3XKiz9qfTjoVn4m85hAjI9kfJh221YNAfdX_6yPr50dsFlKh/s1600/20150205_123803.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1mZADervLh8pggBIgXCgDfIrByEqBNfr4X3Yol6EbNvTyNpICsloxOD5WQh-voYUZ-T6cm6Z90Yfoc6SxN0bpOXSuTN3G3XKiz9qfTjoVn4m85hAjI9kfJh221YNAfdX_6yPr50dsFlKh/s320/20150205_123803.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Witamy w podróży</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQOOpS5IckgYA1AjUHoaSbrRlLt69iDaP0mX3cAdI2C0LNB8bOos7vtIAtUpKXx7ZI3927RLvpTaVp325eSVO0bJ0dIMdwqWqYvJUBB9ziPhjWSh9B2BhRtmr9FNX9ddb_l2kOk-U8jWMv/s1600/DSC_0020.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQOOpS5IckgYA1AjUHoaSbrRlLt69iDaP0mX3cAdI2C0LNB8bOos7vtIAtUpKXx7ZI3927RLvpTaVp325eSVO0bJ0dIMdwqWqYvJUBB9ziPhjWSh9B2BhRtmr9FNX9ddb_l2kOk-U8jWMv/s320/DSC_0020.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dworzec w Bydgoszczy: reklama to czy donos?</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2DVv6kclq4fuSgw9Zi00LQYAjHEf6OyfcWMJ5YIuua5ixwl4hWU028dRlI-vDT5ojq3sw1z_vh6olIzEDPczBo0XWAZgIU-0O2GB2wteku-AljTXlCpD2YhwI2FeGH1JnzUdJgR2oCgcW/s1600/DSC_0041.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2DVv6kclq4fuSgw9Zi00LQYAjHEf6OyfcWMJ5YIuua5ixwl4hWU028dRlI-vDT5ojq3sw1z_vh6olIzEDPczBo0XWAZgIU-0O2GB2wteku-AljTXlCpD2YhwI2FeGH1JnzUdJgR2oCgcW/s320/DSC_0041.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kawa w termosie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
W czwartek dojechaliśmy do Torunia. Wysiedliśmy z pociągu. Jaśkowi nie podobało się wysiadanie, więc się rozpłakał. Najprawdopodobniej przez to, że zabraliśmy mu telefon z włączoną latarką, bojąc się, że zgubi ją przy wysiadaniu. Wyglądało jednak tak, jak gdyby płakał, bo musi wyjść z pociągu. Na stacji remont. Wszystko rozkopane, opłocone, strzałki. Podążamy. Wylądowaliśmy w jakimś zamkniętym pomieszczeniu bez okien. Nie tędy droga. cofamy się i szukamy innego wyjścia z dworca. Niestety do przejścia są schody. Niby sobie radziliśmy jakoś ze znoszeniem i wnoszeniem wózka i torby na kółkach przy akompaniamencie lekko nieprzewidywalnych ruchów Janka, ale przez te schody i błoto, zaczęliśmy żałować, że wybraliśmy sobie do zwiedzania to miasto, a nie inne jakieś.
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWYHcBNbudENbdRBEKcdipCjutTMGze-bGlOdZ_7OKH7CVFIdm8aSSUncTX5qdqIfrBxSQrhsRSD41cIaX8GYhOolLUODaw3m-7FkuORNk1JOoUPjGDFaeax4BlqITl74d_ELAUoKd2k4P/s1600/DSC_0055.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWYHcBNbudENbdRBEKcdipCjutTMGze-bGlOdZ_7OKH7CVFIdm8aSSUncTX5qdqIfrBxSQrhsRSD41cIaX8GYhOolLUODaw3m-7FkuORNk1JOoUPjGDFaeax4BlqITl74d_ELAUoKd2k4P/s320/DSC_0055.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zorza toruńska</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Za późno jednak było już na szukanie miasta bardziej przyjaznego ludziom z wózkiem. Znaleźliśmy przystanek autobusowy, ale Janek zaczął marudzić, a my zaczęliśmy podejrzewać, że to nasenna marudność mu się włączyła, więc nie czekaliśmy, tylko wskoczyliśmy do taksówki i pojechaliśmy do naszego hostelu. Taksówkarz podjął się roli przewodnika, co było bardzo miłe. Trochę geografii, jakieś ciekawostki o reflektorach przez Wisłę, co ma symbolizować most jakiś. Dwa razy usiłował żartować, że jedziemy na przystanek Woodstock, a nie przystanek Toruń, ale my nietutejsi i nieogarnięci telewizyjnie, dlatego dla porządku podkreślaliśmy, że jednak zależy nam na hostelu o nazwie "Przystanek Toruń".
<br />
<br />
Na hostelu nie zawiedliśmy się. To jest to, co Jasiek z miejsca jest w stanie polubić. Duża ilość zegarów i pociągi. Jak weszliśmy, to nie wyszliśmy z hostelu przez kilka godzin. Najpierw czekaliśmy aż Janek uśnie, a potem aż się obudzi. W międzyczasie podjechała do nas koleżanka, która pracuje w Toruniu i porozmawialiśmy sobie o życiu, czyli o pisaniu doktoratów. A potem zgłodnieliśmy tak, że tylko patrzyliśmy, kiedy Janek obudzi się, żeby w końcu ruszyć i coś zjeść. W hostelu nie było czynnej cały czas restauracji. Chęć zjedzenia kolacji trzeba z wyprzedzeniem komunikować. Zorientowaliśmy się też, że nasz pokój przesiąkł dymem papierosowym i nie jest to kwestia wywietrzenia, więc poprosiliśmy o zmianę pokoju Teraz mamy mniejszy, ale na szczęście bez telewizora. No i bez smrodu. Niby człowiek się przyzwyczaja, tzn. świadomie nie czuje po jakimś czasie, ale jak zauważyła Gośka - lepiej nie obudzić się z bólem głowy, bo nie o to chodzi w wypoczywaniu.
<br />
<br />
W końcu Janek obudził się, więc ruszyliśmy do centrum. I od razu pierwszy szok - mróz. Jesteśmy wprawdzie na południu, na południu od Gdańska, ale daleko od morza i tu jest przeraźliwie zimno. Nic to, brnęliśmy dalej. Ładnie tu. Swojsko, czyli architektura poniemiecka, choć Gośce kojarzyło się centrum z Krakowem. Knajpy mają tu piwnice. Wylądowaliśmy w pierogarni. Zapowiadano mam, że to będzie hit, ale po przejrzeniu menu w internecie, byliśmy sceptyczni. To znaczy fajne miejsce, ale dla wegetarian z wyłączonym mlekiem, to możliwości manewru mieliśmy znacząco ograniczone. Pierogi z kapustą i grzybami, pierogi z ziemniakami i cebulą. Do tego po piwie bezalkoholowym i już. Drugi raz musielibyśmy zamówić to samo. Na szczęście kelnerka zorientowała się, że surówka z marchwi była na śmietanie, więc Janka też w pierogi wpakowaliśmy. W zasadzie to został urządzony jak robaczek z pewnej bajki. Który robaczek? No, może niektórzy zgadną jeśli powiemy, że do picia dostał sok jabłkowy, a pierogi były z jabłkami.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfSwoh3eBFKqcq9tsPIDyM-vZXFBw08UubGjbcBNl0sccFPJMG_oHMnZJmdcoKKeCMRCZ1ldMRv__VL1dhQ3EtlFgoLiYKiLS9EwZPcIbIx2Rn3CmyyU9c9Cc87ESqlpCtfqGUazhrw42T/s1600/DSC_0051.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfSwoh3eBFKqcq9tsPIDyM-vZXFBw08UubGjbcBNl0sccFPJMG_oHMnZJmdcoKKeCMRCZ1ldMRv__VL1dhQ3EtlFgoLiYKiLS9EwZPcIbIx2Rn3CmyyU9c9Cc87ESqlpCtfqGUazhrw42T/s320/DSC_0051.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ci, którzy poruszają Ziemię</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp2lM3rWLfQeMwg9FO4fICAkhtBJp_iIfQY8S5dEw2g3V2kRy_bjzsmbqEGTQEX7WrVYfnHWvY1EbWFI8VfkSuf63f6RZu5ShfRzaaarZeEJb9c3MkQOjCDPHdqTQE5ghvPK9d3pQZ_XaL/s1600/DSC_0061.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp2lM3rWLfQeMwg9FO4fICAkhtBJp_iIfQY8S5dEw2g3V2kRy_bjzsmbqEGTQEX7WrVYfnHWvY1EbWFI8VfkSuf63f6RZu5ShfRzaaarZeEJb9c3MkQOjCDPHdqTQE5ghvPK9d3pQZ_XaL/s320/DSC_0061.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Osły?</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY6fMhCwWEleJ-LwgrTnxcPc_A4JajDNaiFre9t0fb2p8YpqW_gvP7ay2qq3pUfAEUXj5wf-pt8uKt6ncI2taiac0z8Jls6Wui9uT95Lr1v2QlXnW1ThbP27-OvmZyK3XX0sIAH3ssWdqG/s1600/DSC_0072.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY6fMhCwWEleJ-LwgrTnxcPc_A4JajDNaiFre9t0fb2p8YpqW_gvP7ay2qq3pUfAEUXj5wf-pt8uKt6ncI2taiac0z8Jls6Wui9uT95Lr1v2QlXnW1ThbP27-OvmZyK3XX0sIAH3ssWdqG/s320/DSC_0072.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podejrzliwie wobec pomniczków</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDfJl5aWm8DS6KicTPmki3_fF6Y_INb-ex_QNekV18dmfPDoTxeWtvRBYaJuqZ-tD_N5-uRARSyNgjpYWHfphNWG1sHL5UCbUbSWlJVej7rjUGugtTETK7owYhfnvPaMQEiJMJ46sSyzZ9/s1600/DSC_0075.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDfJl5aWm8DS6KicTPmki3_fF6Y_INb-ex_QNekV18dmfPDoTxeWtvRBYaJuqZ-tD_N5-uRARSyNgjpYWHfphNWG1sHL5UCbUbSWlJVej7rjUGugtTETK7owYhfnvPaMQEiJMJ46sSyzZ9/s320/DSC_0075.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jak w domu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWbrhNdGLstS8OBwNpChi1smaPK6L_WXchdaLMYXVUBSZH3DB5f-YkGZ7i5aNzHLDKc4sqiUBr1O9cpTWeJamjYjrQZ7hIuMTZ6uQ69K7HhRxUQkQRvhbrT1lDMIhz7mRGj4IjsIqlbCL6/s1600/DSC_0076.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWbrhNdGLstS8OBwNpChi1smaPK6L_WXchdaLMYXVUBSZH3DB5f-YkGZ7i5aNzHLDKc4sqiUBr1O9cpTWeJamjYjrQZ7hIuMTZ6uQ69K7HhRxUQkQRvhbrT1lDMIhz7mRGj4IjsIqlbCL6/s320/DSC_0076.JPG" /></a></div>
<br />
Powrót do hostelu okazał się trudny, bo Janek zaczął zanosić się płaczem, bo bardzo chciał być niesiony przez mamę. Inne opcje transportu nie odpowiadały mu wcale. Ani siedząc w wózku, ani "ijo-ijo", czyli stanie z tyłu, ani chodzenie, ani bieganie, ani nawet noszenie przez tatę. Był zmęczony pewnie było mu zimno. Było już dość nieprzyjemnie. Skończyło się na tym, że podróżował pod płaszczem taty i jakoś się uspokoił. Kupiliśmy też pierników trochę i poszliśmy spać.<br />
<br />Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-72736195205536354462014-09-12T18:14:00.000+02:002014-09-12T18:14:00.982+02:00Garść praktycznych porad wyniesionych z podróży do Porto<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
Znów wróciliśmy z podróży - trochę jakby mądrzejsi doświadczeniem, choć nie wiadomo, do czego miałoby się ono przydać. Może do kolejnego wyjazdu w to samo miejsce, ale tam się przecież nie wybieramy. Więc żeby nasza bezcenna nauka na błędach zupełnie nie zmarnowała się - podzielimy się nią z internetem.<br />
<br />
<b>Chusta i wózek</b><br />
Chusta miała być alternatywą dla wózka. Trudno stwierdzić czy rzeczywiście była nam tym razem potrzebna. Mimo nieprzyjaznego ukształtowania terenu, dawaliśmy radę pchać wózek. A wózek ma tę zaletę, że mieści się na nim wszystko. I nawet jeśli udawałoby nam się pakować minimalistycznie za każdym razem, gdy rano opuszczamy mieszkanie, to wózek przydaje się do wiezienia zakupów, gdy wracamy na ogół wyczerpani wieczorem. Noszenie dziecka z przodu odpada, bo J jest już zbyt ciężki. Noszenie na plecach – nawet gdyby nam się to z J udało – uniemożliwiałoby wzięcie ze sobą zwykłego plecaka. A jeśli zrezygnujemy z wózka, to gdzieś te wszystkie nasze skarby musimy schować. Zostaje noszenie na boku. Jest wiele możliwości wiązań. P na razie lubi to (i w ogóle cały kanał <a href="https://www.youtube.com/channel/UC_TD5tW2aZxsf19vC8yu9jw" target="_blank">Wrap you in love</a>):<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/mVR3X1WQi90" width="560"></iframe><br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
bo ma tę zaletę, że można je zawczasu przygotować i potem w razie potrzeby włożyć dziecko. Niestety straż graniczna na lotniskach jak dotąd zawsze życzy sobie wyplątania się z chusty przed przejściem przez ich bramki. Jest to (niestety) doskonała okazja, by poćwiczyć wiązanie. <br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNNu6H5E1aHNUAapr8I267z_43MuP9ouMKY4UdBdkj4b95oy40NqtuE5Gzmw566TJmEF9m2S2avxRcZ0OyPaPN-44PLZa3P-cyOabqZO7RMkY8k-DsupIiVGJVs-EHxbo3ofln1n4ho4XI/s1600/DSC_0090.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNNu6H5E1aHNUAapr8I267z_43MuP9ouMKY4UdBdkj4b95oy40NqtuE5Gzmw566TJmEF9m2S2avxRcZ0OyPaPN-44PLZa3P-cyOabqZO7RMkY8k-DsupIiVGJVs-EHxbo3ofln1n4ho4XI/s1600/DSC_0090.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Babcia umyka natrętnym gęsiom,<br />
pchając nasz dobytek.<br />
Podwieszany bagażnik wózka niestety oberwał się... znowu</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<b>Znaki migowe</b><br />
Uczenie J znaków migowych i nasze próby rozumienia jego sposobu nazywania świata sprawiały nam codziennie dużo radości. Co rusz trafiały nam się nowe elementy świata, które trzeba było objaśnić dla J. Interesujące jest też dowiadywanie się, z czego składa się jego świat. Pies, piłka, koparka, telefon to elementy, które wychwyci zawsze, choćby z migawki telewizyjnej reklamy (oj dużo za dużo jest tych telewizorów w przestrzeni publicznej) czy zasłyszy w naszych rozmowach. A chcieć, to najczęściej chce mleka. Nie znamy się na bobo-migach, nie przechodziliśmy żadnego kursu. A pedagogami owszem jesteśmy, ale raczej od edukacji dorosłych. Po prostu słyszeliśmy, że takie komunikowanie się jest możliwe i praktykujemy je po swojemu. Nie nauczyliśmy dziecka jak jest mama i tata, ale udało nam się wymyślić znak na koguta, a J sam wymyślił i nauczył nas znaku na koparkę. Większość znaków jest intuicyjna, ale nie wszystkie są wystarczająco proste dla 15-miesięcznego dziecka, a kiedy zaczynaliśmy go uczyć, to był jeszcze młodszy. Jeśli więc nie mamy pomysłu, jak coś pokazać, to na ogół sprawdzamy dane słowo w słowniku słowników języka migowego:
<a href="http://www.spreadthesign.com/">http://www.spreadthesign.com/</a>
To znaczy - porównujemy, jak miga się na dane słowo w różnych językach (np. <a href="http://www.spreadthesign.com/pl/92375/rower-polski">rower</a>) i wybieramy najprostszy wariant. Samo porównywanie to świetna zabawa. P zawsze klika we flażkę czeską, szwedzką i indyjską, gdy zależy mu na znaku innym niż najbardziej uniwersalny. Czasami trudno jest pokazać dziecku wszystkie drobne, ale dla dorosłych istotne różnice. Przykładowo, różnice między tramwajem, metrem, pociągiem i autobusem wydają się dziwnie i niepotrzebnie wyostrzone. A dla J nawet motor i samochód dają się sprowadzić do jednego tym razem dźwięku "wwww", a ostatnio nawet "i-e" oznaczającego zegar, bo każdy z tych pojazdów ma przynajmniej po jednym liczniku prędkości.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQevEcpdZUjRDI0MORg2OWG6MFlCmKbtVizRgQIQf1YCHKnhYNB3Jo94biLzNqv8TGI5PIMdhidxCwINlt0O7eoYCtU3KCimB4GEiEi0uza_yqt8Ory5aMAYYiSJiySx2lZSzxy4Hxn3Nv/s1600/DSC_0163.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQevEcpdZUjRDI0MORg2OWG6MFlCmKbtVizRgQIQf1YCHKnhYNB3Jo94biLzNqv8TGI5PIMdhidxCwINlt0O7eoYCtU3KCimB4GEiEi0uza_yqt8Ory5aMAYYiSJiySx2lZSzxy4Hxn3Nv/s1600/DSC_0163.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kask</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><br /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
<b>Książki i inne zabawki</b><br />
Książki to jedne z nielicznych zabawek, które rzucone przez dziecko za daleko nie polecą. Przebojem tego wyjazdu była składająca się z samych ilustracji książka „Mam oko na liczby” autorstwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich. Zależało nam na oswojeniu lotnisk, ponieważ były najbardziej stresującą (nas) częścią podróży, w dodatku pobyt na nich składa się na przemian z czekania i podporządkowywania się kolejnym procedurom. Ta książka ma dwie strony poświęcone lotnisku, a obrazki są na tyle szczegółowe, że podczas każdego z czterech lotów znajdowaliśmy na nich coś wartego pokazania dziecku i porównania z rzeczywistością. Z podróży wróciliśmy ciężsi o 4 książki: dwie kupione na lotniskach (obie po francusku), jedną, mającą kształt ciągnika, kupioną w sklepie z używanymi rzeczami (po portugalsku) i drugą portugalską na temat spędzania wolnego czasu, zawierającą takie niby puzzle.<br />
<br />
Świetne są też piłki - do zabawy w domu czy parku, ale przydają się nawet na lotnisku. Kiedy wracaliśmy przez lotnisko w Paryżu, zależało nam na aktywności J. Chcieliśmy żeby się ruszał, licząc na to, że łatwiej będzie mu potem znieść godziny na kolanach mamy. Do tego celu świetnie nadawała się piłka (gąbka otoczona gumowatym plastikiem), którą kopaliśmy po całej sali odlotów. Dobór piłki jest istotny, bo zbyt duża, zbyt twarda lub zbyt szybko tocząca się mogłaby spowodować za dużo szkód. A i bez tego cała zabawa była czasem stresująca, gdy J kopał piłkę w jedną stronę, a biegł w przeciwną. Swobodniej grało się przy dwójce dorosłych.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
<b>Koszmarne bramki wszelkie</b><br />
Inwencja inżynierów jest spora w zakresie budowy różnych spowalniających przepływ ludzi przejść. To, czego nauczyliśmy się w Porto, to między innymi zasada, że jeżeli trzeba przejść przez automatycznie otwierającą się bramkę, bo nie da się jej wyminąć, to wózek bezpieczniej jest ciągnąć tyłem za sobą. To raczej ostrzeżenie niż praktyka – po prostu jedna ohydna bramka (kolejka linowa) zamknęła się na czole J. Zanim przejdzie się przez bramkę na lotnisku, to zamiast wypakowywać drobiazgi z kieszeni do ichnich pudełek, lepiej wpakować je o razu do bagażu podręcznego. Wówczas pakowanie się po przejściu przez kontrolę powinno przebiec szybciej.
Mając dziecko do lat dwóch przechodzi się z lotniskowego terminala do samolotu przez bramki oznaczone jako priorytet. Do tego można wnosić wodę i jedzenie, bo to dla dziecka, a i czasem dla siebie da się coś w ten sposób przemycić. <br />
<br />
<b>Samolot</b><br />
W samolocie najlepiej jest zajmować z dzieckiem miejsce przy oknie. Chodzi o to, że to jedyne siedzenie, gdzie można się jako tako wyciszyć podczas gromadnego ładowania się pasażerów do samolotu. A spokój jest bardzo ważny, bo dziecko na nasz stres i masę nowych bodźców reaguje na ogół płaczem. A tego chcemy uniknąć.<br />
<br />
<b>Mapy</b><br />
W Porto turystom rozdaje się dwa rodzaje map. Jedna miejska, a druga komercyjna. Nie trzeba przekreślać komercyjnej, bo ma większy zasięg. Niby żyjemy w epoce mediów elektronicznych, więc papierowe mapy wydają się anachronizmem, ale... nie zawsze jest internet. W Porto łapaliśmy go w parkach i niektórych muzeach w ramach otwartej sieci Digital Porto Project. Mieliśmy dostęp do ichniej sieci FON, co teoretycznie miało oznaczać zasięg wszędzie, ale ze smartfona nie udało nam się podłączyć ani razu. Chyba każda stacja metra miała osobną, otwartą sieć, ale to poszatkowanie było irytujące. Trudno więc było nam zrobić użytek z przygotowanej mapy na Engine Google Maps – należało przepisać podstawowe informacje na mapy papierowe. Udało nam się zachować offline na smartfonie googlową mapę Porto, ale trudno się po niej nawigowało, gdy GPS nie pomaga ustalić aktualnej pozycji. <br />
Największymi problemami wszystkich naszych map były:<br />
a) brak wskazówek o kącie nachylenia ulic w Porto oraz<br />
b) różne i słabo oznaczone skalowanie, przez co cały czas byliśmy zaskakiwani odległością miejsc od siebie.<br />
No i oczywiście wytyczenie sobie jakiejś trasy na mapie nie gwarantowało, że będzie tam dobry chodnik czy dobra nawierzchnia (bruk!) albo że nie będzie tam właśnie trwał remont. Ale przynajmniej nasze podróże były trochę bardziej spontaniczne, bo co chwilę modyfikowaliśmy trasę wędrówki, a czasem kierowaliśmy się po prostu na azymut :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUyIAg7ojoSrOraDvzCZZehjH5tVnaSkouexyh6ki1jRWGHP21R67xIUwfvUDswziZsMYBEafY8uTVmR0Y3Nj_xpfb0a5OFMn6uc5EyFjhyphenhyphen38JVjbzC6n6qhBbcMbzaYshcT0ywHVua9PA/s1600/20140906_212604.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUyIAg7ojoSrOraDvzCZZehjH5tVnaSkouexyh6ki1jRWGHP21R67xIUwfvUDswziZsMYBEafY8uTVmR0Y3Nj_xpfb0a5OFMn6uc5EyFjhyphenhyphen38JVjbzC6n6qhBbcMbzaYshcT0ywHVua9PA/s1600/20140906_212604.jpg" height="192" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Schemat oznaczeń kolorów linii metra dla daltonistów. <br />
Kolejna linia będzie pewnie czarna.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Listę dobrych rad można by wydłużać, wracając do szczegółów wątków, które poruszyliśmy w poprzednich wpisach. Na zakończenie możemy trochę zamarudzić (i powyolbrzymiać), że w zwiedzaniu Porto z dzieckiem w wózku na pewno przydatna jest cierpliwość, zwłaszcza gdy próbujecie przechodzić przez ulice. System zarządzania ruchem jest tam po prostu źle zrobiony. Zaznaczamy, że wyzwaniem dla cierpliwości jest przekraczanie jezdni na świetle zielonym. Czerwone palą się dla pieszych ciągle. No chyba, że przyciśnie się przycisk na słupie, to wtedy – po odczekaniu dwóch cykli – włącza się dla pieszych światło zielone. W efekcie system wspiera ryzykowne zachowania, bo wszyscy piesi, po odstaniu kilku minut, ruszają na czerwonym. Wspólne oczekiwanie na zmianę świateł potrafi być jednak okazją do powierzchownej wymiany zdań i uśmiechów z przypadkowo spotkanymi mieszkańcami miasta. A społeczeństwa, jak wiadomo, nigdy dość.Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-35806451430725188342014-09-12T00:17:00.001+02:002014-09-12T00:17:55.494+02:00I tyle nas widzieli...<br />
Na deser czyli ostatni dzień zwiedzania, zostawiliśmy sobie „<a href="http://www.pavilhaodaagua.com/act.aspx" target="_blank">Pawilon wodny</a>”
obok największego parku w mieście, a podobno i w całej Portugalii. Zawiodło nas jednak przygotowanie,
bo obiekt okazał się być w remoncie. Ale w parku spędziliśmy czas
wspaniale i pewnie nie wybraliśmy się tam, gdyby nie nasza ciekawość i
chęć zobaczenia nietypowej instytucji zajmującej się wodą. Żeby tam
dotrzeć zrezygnowaliśmy ze zwiedzania muzeum narodowego (w niedzielę za
darmo), w którym mogliśmy liczyć na XVIII-wieczne obrazy psów i ptaków,
które z pewnością zachwyciłyby J (na ogół tylko te zwierzęta J zauważa
na obrazach, a gdy to zrobi, trudno jest go od nich odciągnąć). Tak czy owak, zwiedzanie tego muzeum ograniczyliśmy do zmiany pieluchy w
toalecie i wyciągnięcia zmęczonych nóg na kanapie w hallu.Zresztą tego
dnia więcej rzeczy ominęliśmy - czasem celowo, czasem nie. Np. kościół
Św. Franciszka chciałoby się zobaczyć, ale był nie po drodze, tak samo
też z podróżą stateczkiem. Za to jedna z - podobno - najładniejszych na
świecie księgarni, znana z Harry'ego Pottera odbijała od siebie turystów
- bo niby niedziela...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFh5ySG6wwFGOsgsUjgmwGd99wgT9zhIO5pzpBE_dKpuV0-edcEeLYKWsr8SG1j2TlB79wavMaGA0dSw5ySz0Ss1YVRSZtkGBzahMO22NWidG6d4W3lwk5-Kb-at3UDEAFZkOjOGP5i17D/s1600/DSC_0024.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFh5ySG6wwFGOsgsUjgmwGd99wgT9zhIO5pzpBE_dKpuV0-edcEeLYKWsr8SG1j2TlB79wavMaGA0dSw5ySz0Ss1YVRSZtkGBzahMO22NWidG6d4W3lwk5-Kb-at3UDEAFZkOjOGP5i17D/s1600/DSC_0024.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bliskie spotkania - piesek słusznie drżał ze strachu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggPjQP4K0Ez1bK-J8A6UN3IHX5bwuoUUUcTWVVH0zVKAYaJFOXdHTFdJWjGaVeWQf9uifJL-8_TIzlBMLeIsiuTQ4IRMrUiup7zjS_ISoDal52PNtZkcI1EmddpeGsdbRgcgSclZLL9gRk/s1600/DSC_0033.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggPjQP4K0Ez1bK-J8A6UN3IHX5bwuoUUUcTWVVH0zVKAYaJFOXdHTFdJWjGaVeWQf9uifJL-8_TIzlBMLeIsiuTQ4IRMrUiup7zjS_ISoDal52PNtZkcI1EmddpeGsdbRgcgSclZLL9gRk/s1600/DSC_0033.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To jest fajne</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbG7Nz8gVvV1eFOlyY5lDDNjM4JCQgEs0IKqNh8DRIjk_0pTZFEdFCBdJlMRdRDJq4KGCb8bisI_RPQLN9-F9ObxTqNvVytRKPmRmkKSJcawFiUIXShfD7740FjPvcArRbNIHgC0G_mNji/s1600/DSC_0039.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbG7Nz8gVvV1eFOlyY5lDDNjM4JCQgEs0IKqNh8DRIjk_0pTZFEdFCBdJlMRdRDJq4KGCb8bisI_RPQLN9-F9ObxTqNvVytRKPmRmkKSJcawFiUIXShfD7740FjPvcArRbNIHgC0G_mNji/s1600/DSC_0039.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to jest... bez palmy byłoby takie sobie </td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_t3KNIzzX1Nnhq0qOTC89uhD7-pzs-X7wbEoW75JGynzJxvV8JMtiQLFIhllS2wDmOV6KJ9fmQGItU4-3siXiSBfbC-EuGDEqz19UlQbGJ8O0nZo9EFRRbYaqsWMf1e85KbiXJh_PMwxK/s1600/DSC_0046.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_t3KNIzzX1Nnhq0qOTC89uhD7-pzs-X7wbEoW75JGynzJxvV8JMtiQLFIhllS2wDmOV6KJ9fmQGItU4-3siXiSBfbC-EuGDEqz19UlQbGJ8O0nZo9EFRRbYaqsWMf1e85KbiXJh_PMwxK/s1600/DSC_0046.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ślady dawnej świetności miasta</td></tr>
</tbody></table>
Poza miejscami, których nie zobaczyliśmy - z tego czy innego względu - były tez takie, które mimo wszystko zobaczyć się udało. Na przykład zegar z melodią i spacerującymi figurkami na ul. Św. Katarzyny - choć wyszliśmy z domu bez patrzenia na zegarek, to na miejsce dojechaliśmy dokładnie o 12:00 i akurat załapaliśmy się na show. Dla Jaśka, który jest zafascynowany wszelkimi zegarami (I-a!) było to fascynujące przeżycie. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/nCgeO6eZ9jg" width="560"></iframe>
</div>
<br />
Tak samo zresztą park, do którego w końcu dojechaliśmy - mimo
zamkniętego pawilonu wodnego, było tam wszystko, co najlepsze - piłki,
ptaki, pieski i dużo przestrzeni do biegania. No i jeszcze rowerzyści w
kaskach. Chyba najlepsze miejsce w całym mieście, jeśli oceniać po
radości, jaką sprawiło dziecku. Dużo lepsze niż oceanarium, które w
tymże samym parku stało.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeMML5ztz16OSCg6uMb-MIUiWQ2ML-pJdu5-p-JeJtQSQl-i0Ws-qiRPOIq68lXeuEPS4TNHot0o1xfJPb3yu9ln8gHPgQB6wiYQ-a07_NPty-nZ4zTyL65WpuE6iQnGHCBwtxfXxiTY-T/s1600/DSC_0070.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeMML5ztz16OSCg6uMb-MIUiWQ2ML-pJdu5-p-JeJtQSQl-i0Ws-qiRPOIq68lXeuEPS4TNHot0o1xfJPb3yu9ln8gHPgQB6wiYQ-a07_NPty-nZ4zTyL65WpuE6iQnGHCBwtxfXxiTY-T/s1600/DSC_0070.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiisSLjO7KYwVemlWQIKORWo7lyYbaQ828DSmeh-Kz-NTJlqMpAEeUNuIfSjlGTceg9-wnXsmndcNAyVOUyBEzLtdTJuecIaJQEdAOK-pZnxr5VmZaWtpqAHYGjtBdJWCFLUG12N42PoI7/s1600/DSC_0132.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiisSLjO7KYwVemlWQIKORWo7lyYbaQ828DSmeh-Kz-NTJlqMpAEeUNuIfSjlGTceg9-wnXsmndcNAyVOUyBEzLtdTJuecIaJQEdAOK-pZnxr5VmZaWtpqAHYGjtBdJWCFLUG12N42PoI7/s1600/DSC_0132.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Epoka kamienia rzucanego </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Wracając, przeszliśmy się jeszcze trochę wzdłuż oceanu, tam znów były nie lada atrakcje - latawiec i balon. Właściwie same dziecięce atrakcje tego dnia "zaliczyliśmy", ale sami przy tym też nieźle się bawiliśmy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwqNCQbpVR-2xM9Ws-5dV2d9OKpWbHUb7Ia0jTpsdaovXIGsWLzKSjPeNAMsFWbtKpuzvJijOs6HL341pRArS9xBRcovsBB4lJKSBW1s33wDcgp64mAm7zXTBvRVYs8a75QB_QH6bKJgGu/s1600/DSC_0195.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwqNCQbpVR-2xM9Ws-5dV2d9OKpWbHUb7Ia0jTpsdaovXIGsWLzKSjPeNAMsFWbtKpuzvJijOs6HL341pRArS9xBRcovsBB4lJKSBW1s33wDcgp64mAm7zXTBvRVYs8a75QB_QH6bKJgGu/s1600/DSC_0195.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spór na migi z tatą: P mówi "latawiec", J - "balonik".<br />
Każde z nich widziało co innego, bo balon też był na tej plaży.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
W poniedziałek przyszło nam w końcu wracać. Znów przez niby-Paryż
(czyli pola i łąki, ale można było zjeść bardziej francuskie ciastka i
kupić pamiątki oraz - co najważniejsze dla takich jak my kolekcjonerów -
francuskie książeczki dziecięce). Nie było źle, choć 12 godzin w
podróży potrafi jednak zmęczyć. Udało się na szczęście uniknąć opóźnień i
przed 23:00 byliśmy w domu, gdzie czekała nas jeszcze oczywiście zabawa
dawno niewidzianymi klockami i piłkami. <br />
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfwVw1GiE1fMZP5r14R5IkGdaDTSqNLsdIX4dnKvo37ga-YVJFu6aqyzCtViH5vsRP15GiNewddcpy3sZEcRMK_-7vG9cs_m-O6rsyqngUrtd1RDV0-cpb_Db1Bja584Flwr14Q3xo1TzZ/s1600/DSC_0205.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfwVw1GiE1fMZP5r14R5IkGdaDTSqNLsdIX4dnKvo37ga-YVJFu6aqyzCtViH5vsRP15GiNewddcpy3sZEcRMK_-7vG9cs_m-O6rsyqngUrtd1RDV0-cpb_Db1Bja584Flwr14Q3xo1TzZ/s1600/DSC_0205.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Niby pomaga babci...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSXOfEJwXlOV67oRfZB4KUgiBmXQdOBeqB0_CCXPXYJg-c_1o3EGC_FMgPeLCjeJvM_v-frVepg3ElnddPvj0VhfhHZZRI9szmWF2SMmMk3G0igin3wa1qTsx9oRZxK2ho8pSUzhSDThVi/s1600/DSC_0217.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSXOfEJwXlOV67oRfZB4KUgiBmXQdOBeqB0_CCXPXYJg-c_1o3EGC_FMgPeLCjeJvM_v-frVepg3ElnddPvj0VhfhHZZRI9szmWF2SMmMk3G0igin3wa1qTsx9oRZxK2ho8pSUzhSDThVi/s1600/DSC_0217.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">...a po chwili uchodzi z jej bagażem </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<b>Podróże kształcą, męczą i brudzą</b><br />
Po powrocie musieliśmy
też odpowiedzieć sobie na pytanie „Czy było warto jechać do Porto?”
Pytanie wydawać się może retoryczne, ale takie nie jest. Obejrzenie na
własne oczy skutków wieloletniego już kryzysu finansowego w odległym
mieście jest przedsięwzięciem dość kosztownym. A biorąc pod uwagę to, że
J najbardziej zachwycało bieganie za piłką po parkach, zwierzęta,
pachnące rośliny i zabawa z naszą trójką, to pytanie o sens męczenia się
z samolotami wolimy sobie jednak na nowo otworzyć. Prawdopodobnie dużo
lepiej odpoczęlibyśmy na jakimś aktywistycznym obozie gdzieś na
zapadłej wsi. Naukowo niewiele wynieśliśmy z konferencji, bo rozdarcie
między dzieckiem a pracą w słonecznych okolicznościach przyrody
rozstrzyga się na ogół na korzyść dziecka.
Na szczęście wiemy, że wartość podróży rośnie w czasie (w
przeciwieństwie do wartości kupowanych przedmiotów), więc z czasem
będziemy coraz bardziej zachwyceni tym, jak spędzaliśmy czas w Porto. Co
zabawne, jednocześnie z dyskusją nad sensem takich podróży nasze oczy
wychwyciły w sieci tanie możliwości lotu na Maltę. I cieszą się na tę
myśl nie tylko oczy. <br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><br /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-91157551076059427222014-09-08T10:23:00.000+02:002014-09-08T10:47:23.765+02:00Czarna turystyka i inne nie-wydarzenia w Porto<div style="text-align: left;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na przedostatni nasz dzień zwiedzania
zaplanowaliśmy muzeum sztuki współczesnej, które P wypatrzył
jeszcze w Gdańsku czy Ustce jako jedno z najfajniejszych miejsc dla
dzieci. Trochę zwątpiliśmy już wysiadłszy z metra, gdy
przypomniało nam się, że darmowe bilety są w niedzielę, a w
sobotę za to są gdzieś indziej. W końcu zdecydowaliśmy się nie
zmieniać planów, zwłaszcza że od rana raz lało, raz popadywało
i muzeum wydawało się dobrym pomysłem na taki dzień.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie bardzo wiedzieliśmy, jak dojechać
tam autobusem, więc postanowiliśmy pojechać jak najdalej metrem, a
potem uciąć sobie spacer. Zwłaszcza, że mogliśmy przy nim
zahaczyć o największy i najstarszy chyba cmentarz (coś
przeczytaliśmy, że dopiero od XIX w. chowano tu ludzi na
cmentarzach, gdy zabroniono pogrzebów w kościołach). Podobno zwiedzanie cmentarzy klasyfikuje się jako rodzaj czarnej lub mrocznej turystyki, do której zalicza się także zwiedzanie miejsc aktualnych konfliktów zbrojnych. Ale my na cmentarzach szukamy historii miejsca, wytworów tradycji w tym ważnym dla ludzi momencie, a trafiamy często i na sztukę. Cmentarz
rzeczywiście był ciekawy, głównie składający się z grobowców
rodzinnych, niektórych ledwo trzymających się w pionie od nadmiaru
wilgoci, innych zamieszkałych przez koty.<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqElsgkh4XT5lNXyTz4RC65Vpw7jAAaTeFqTuKOaYugRW4t6M0A72nH_CWPA5U0W5dEiXzSa9Kh2MGHuHUoaN_jL9x0EdYb7zfeFhWRJbFG3xyQdPjp_aJsQYMz1THxTbg5FuZq5svGP8Z/s1600/DSC_0024.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqElsgkh4XT5lNXyTz4RC65Vpw7jAAaTeFqTuKOaYugRW4t6M0A72nH_CWPA5U0W5dEiXzSa9Kh2MGHuHUoaN_jL9x0EdYb7zfeFhWRJbFG3xyQdPjp_aJsQYMz1THxTbg5FuZq5svGP8Z/s320/DSC_0024.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><div style="margin-bottom: 0cm;">
Grobowce małe i duże</div>
</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGs5rfhGpx5j3lQ9IzPoVyBSpgrj5KZP-63HCnG2VRG7jZkfRz2fK8bn_RbPj7II4wLgAB6GGb0dVd9yoVSOl6ceivQllBCxJiZeGNSL_73pupMl5lmhsUif0andn5PVSm6Y3Mkykqp5x6/s1600/DSC_0027.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGs5rfhGpx5j3lQ9IzPoVyBSpgrj5KZP-63HCnG2VRG7jZkfRz2fK8bn_RbPj7II4wLgAB6GGb0dVd9yoVSOl6ceivQllBCxJiZeGNSL_73pupMl5lmhsUif0andn5PVSm6Y3Mkykqp5x6/s320/DSC_0027.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb_C_QN8EVSS9JVvdgACFA6TOc8od1R_XnALr4Tqve_8kJsJydrBAkETSFP3Zj3MuGETnldG_ZjsOcBdz-k2B3vNQ98c1FNDzUZup184RvMS0L2zD9cjaVOwTnuqhzSKOvHpsSNPgH3WYU/s1600/DSC_0032.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb_C_QN8EVSS9JVvdgACFA6TOc8od1R_XnALr4Tqve_8kJsJydrBAkETSFP3Zj3MuGETnldG_ZjsOcBdz-k2B3vNQ98c1FNDzUZup184RvMS0L2zD9cjaVOwTnuqhzSKOvHpsSNPgH3WYU/s320/DSC_0032.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDW8SZd_yPyoaZmfX7P_ig48miUCQGlZVIteCC9E5czgil6l6AIzLWHDZEjSbQGO9CtTFdUOmSl616Z37mZ2raQ7pLrm806tv9659Weawt1UucXhtPMRPfcKWWAsWXjUlRCGZwuu0p7pu0/s1600/DSC_0037.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDW8SZd_yPyoaZmfX7P_ig48miUCQGlZVIteCC9E5czgil6l6AIzLWHDZEjSbQGO9CtTFdUOmSl616Z37mZ2raQ7pLrm806tv9659Weawt1UucXhtPMRPfcKWWAsWXjUlRCGZwuu0p7pu0/s320/DSC_0037.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Las krzyży</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFrsKmeAN3-yLvs4FD8Mw-4dj11EXO-76QS3BfoJK2BZntfidt99HB-gXwvQxpyoHvhqimckGEyVU-lT6dgLGQPDUfGtvEKa8g1Oa473qI7lMAKSTTdk6hLa__NfBx9PLPdH9OyEbM4jG2/s1600/DSC_0052.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFrsKmeAN3-yLvs4FD8Mw-4dj11EXO-76QS3BfoJK2BZntfidt99HB-gXwvQxpyoHvhqimckGEyVU-lT6dgLGQPDUfGtvEKa8g1Oa473qI7lMAKSTTdk6hLa__NfBx9PLPdH9OyEbM4jG2/s320/DSC_0052.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kot</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhxkfCFjN0oRtQjAi-B4YXMghwQUmhJJ8a58aSPILd-fF2-uGps8TugAzWesmb9op43uQ0nAr6uG1Toy25wHVpXi5pwdrINEB5tfg_TiFkb5vQBHXBIDjRy8I99Y5vsQO4sXlS1ajQTwIo/s1600/DSC_0057.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhxkfCFjN0oRtQjAi-B4YXMghwQUmhJJ8a58aSPILd-fF2-uGps8TugAzWesmb9op43uQ0nAr6uG1Toy25wHVpXi5pwdrINEB5tfg_TiFkb5vQBHXBIDjRy8I99Y5vsQO4sXlS1ajQTwIo/s320/DSC_0057.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Uszkodzone drzwi interesującego grobowca odsłaniają trumnę</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br class="Apple-interchange-newline" />
Potem zachciało nam się zobaczyć okoliczną synagogę – podobno największą na półwyspie iberyjskim. Na mapie była tak wielka, że nie mogliśmy poprawnie zlokalizować ulicy. Przypadkowo trafiliśmy na paradę jakichś tradycyjnie ubranych ludzi (może ślub?), którzy autobusem nawiedzili mały kościół, pierwotnie wzięty przez nas za synagogę. W obliczu nawracającego (?) deszczu i dalekiej drogi do muzeum, zrezygnowaliśmy z szukania świątyni i ruszyliśmy dalej.</div>
</div>
<div>
</div>
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiucYvcFYPZONwd88febkDCB5Fpfn__tblea6JDSDzalQYbI2KgBANgRzjc6_nNugwjWyPR8492YaFNVTGPi7vT5x1meQKVO8dtQoy6wlssUHvBexd4JdAy-Ig5hu6J_uy_sOtm6sSb7Brs/s1600/DSC_0064.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiucYvcFYPZONwd88febkDCB5Fpfn__tblea6JDSDzalQYbI2KgBANgRzjc6_nNugwjWyPR8492YaFNVTGPi7vT5x1meQKVO8dtQoy6wlssUHvBexd4JdAy-Ig5hu6J_uy_sOtm6sSb7Brs/s320/DSC_0064.JPG" /></a><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2J-rHaVPGTInxHKG0Nx-8WofzYA5QDHXaJoTez_1z4m93FwmjBuH4VAwwQ6_47AODEVtjgZHjUijG5NV63rp6O9NiPGw48F_BNxXUf1KfV183sUKEC13yA1PqgeU7MlsFZ9Ma_224j6TV/s1600/DSC_0069.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2J-rHaVPGTInxHKG0Nx-8WofzYA5QDHXaJoTez_1z4m93FwmjBuH4VAwwQ6_47AODEVtjgZHjUijG5NV63rp6O9NiPGw48F_BNxXUf1KfV183sUKEC13yA1PqgeU7MlsFZ9Ma_224j6TV/s320/DSC_0069.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Australijski aktor grający wikinga, <br />
reklamujący coś na tle tęczy w Portugalii</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
Następnym przystankiem było muzeum
sztuki współczesnej. Cieszyliśmy się, że udało nam się w nim
schronić, bo zaraz po tym, jak tam dotarliśmy, porządnie się
rozpadało. Ceny biletów wejściowych miło nas zaskoczyły, bo po
skumulowaniu wszystkich możliwych zniżek, zapłaciliśmy wspólnie
tylko 4 euro. Spodziewaliśmy się zapłacić duuużo więcej. Dzień
wolny od opłat miał być przecież w niedzielę, ale nie zawsze
kolejność zwiedzania udaje się ułożyć idealnie.</div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
W muzeum J obudził się, gdy tylko G
uruchomiła instalację „Sonic rotating geometrics”. I w zasadzie
nie musielibyśmy nigdzie więcej chodzić. Ogromne grzechotki
zafascynowały J na tyle, że w innych salach buntował się, żądając
powrotu. A wśród wystawianych artystów stosunkowo wielu było z
Polski, m.in. Wilhelm Sasnal. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhywY8bRbBVTBwiRfg2Z3d_iq-UFY1PV2iUZzO1s4L3KsFiHPoIcJLeQdoABavBLDOvI1sxiudzZrBkVoIA5CNLC6sdqYZgDXwaMJ9A4AV6hsCNU2D16c34gUHs6vBbKbNhGGdmXSQ6K4e2/s1600/DSC_0083.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhywY8bRbBVTBwiRfg2Z3d_iq-UFY1PV2iUZzO1s4L3KsFiHPoIcJLeQdoABavBLDOvI1sxiudzZrBkVoIA5CNLC6sdqYZgDXwaMJ9A4AV6hsCNU2D16c34gUHs6vBbKbNhGGdmXSQ6K4e2/s1600/DSC_0083.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Obracające się dzwoneczki</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguL5j3bJbsp4RcOIHgoziLV3eG9KRz6xa_XtPmXaiR9uktwGy0ZE3ERjDnYJZGRz5_Fiu4SnZndqgKqBYGj0nu-jmHSsdunpNuoM8PQIfBu7kl6hNw51cg6VbnNvHaNNyVGrsR4uqsLf3j/s1600/DSC_0074.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguL5j3bJbsp4RcOIHgoziLV3eG9KRz6xa_XtPmXaiR9uktwGy0ZE3ERjDnYJZGRz5_Fiu4SnZndqgKqBYGj0nu-jmHSsdunpNuoM8PQIfBu7kl6hNw51cg6VbnNvHaNNyVGrsR4uqsLf3j/s1600/DSC_0074.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">po lewej balon, a po prawej kawałeczek Sasnala</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje1BwIahyphenhyphenIZu1m8CTbDKtCkIrlMVZVcllUb6bZzJ_JGvZ3YmEK8FqqfHqDe2aJEidFNKxp4Y-EOaI0zG-oX6irhei_k3xL7hJsMaX_66bM7Jgo6lXCbF5SSo6v7IRrBbCv1U82OdF7Dn3u/s1600/DSC_0081.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje1BwIahyphenhyphenIZu1m8CTbDKtCkIrlMVZVcllUb6bZzJ_JGvZ3YmEK8FqqfHqDe2aJEidFNKxp4Y-EOaI0zG-oX6irhei_k3xL7hJsMaX_66bM7Jgo6lXCbF5SSo6v7IRrBbCv1U82OdF7Dn3u/s320/DSC_0081.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ok, inne rzeczy też są fajne, ale wracajmy do dzwoneczków</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPzcND8dXcwcc8uAlrd3CnsJn8SMkURnhATQDMewqLBPIgZVml4PQLiwZn-ms0rskTbBGKRzCN5M5iNP2kM6pG42DA72-DIw1I7jZ9U9XfYF3gPTLjsNBnBkPxNWP21B2lIwYmLjfkFloH/s1600/DSC_0093.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPzcND8dXcwcc8uAlrd3CnsJn8SMkURnhATQDMewqLBPIgZVml4PQLiwZn-ms0rskTbBGKRzCN5M5iNP2kM6pG42DA72-DIw1I7jZ9U9XfYF3gPTLjsNBnBkPxNWP21B2lIwYmLjfkFloH/s320/DSC_0093.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">bunt, czyli dalej nie idę, wracajmy do dzwoneczków</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
Wystawa prac Marwana – pochodzącego
z Damaszku i wykształconego w Berlinie malarza przyciągała i
odpychała zarazem. Interesująco pękały u niego twarze, jak gdyby
próbował wejść pod maski, lecz wszystko co wydobywał spod nich
okazywało się jakoś potworne. A przynajmniej bezkształtne.
Korespondowały z jego malarstwem prace poświęcone kelnerom, bo
oni, choć – na ogół – anonimowi, zostali pokazani jako
bohaterowie filmów szpiegowskich. Cóż...</div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
Najciekawsza była chyba jednak
instalacja inspirowana nie-wydarzeniem. Mianowicie w którymś tam
roku, podczas którejś tam z wojen na tzw. Bliskim Wschodzie, jeden
izraelski żołnierz odmówił zbombardowania szkoły i zrzucił do
morza bomby, którymi obładowano jego samolot. Bohaterstwo jakich
zawsze za mało. Problem jednak w tym, jak reprezentować takie ważne
nie-wydarzenia. Nic się przecież nie stało. Tradycyjne media są w
takich przypadkach bezradne. Nie ma żadnych krwawych obrazków.
Sztuką jest w tym wypadku opowiedzenie historii przetrwania szkoły.
Jest, a mogło jej nie być. Udało się to artyście całkiem
nieźle.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMPcZZPAP2KDIWPx71zMjW4nieH7qaTSPHVunW_wcnjrAp8pulmehi4ePLmx4EOFTULFFH_ZqHy-p5F_aHyG1OrlEFNH-4VVrhiW16v6YaiiWHtCtYw9i3jr74-qBrysWJLkFABK6F_DG2/s1600/DSC_0106.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMPcZZPAP2KDIWPx71zMjW4nieH7qaTSPHVunW_wcnjrAp8pulmehi4ePLmx4EOFTULFFH_ZqHy-p5F_aHyG1OrlEFNH-4VVrhiW16v6YaiiWHtCtYw9i3jr74-qBrysWJLkFABK6F_DG2/s320/DSC_0106.JPG" /></a><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Niektórzy całe życie mierzą się z tym problemem – jak opowiedzieć o swoim, pozbawionym wydarzeń, życiu? My też przeżywamy ten dramat jakoś, nie tylko w mniejszej skali. Oto wyszliśmy z domu rano i wróciliśmy wieczorem. Teraz mamy łatwo, bo jesteśmy w nietypowym dla nas miejscu i nawet jakieś wydarzenia się dzieją. Używamy też gadżetów tj. robienie zdjęć, filmów i map, żeby jakoś nadać sens temu, że był sobie taki oto dzień, podczas którego świat się nie zawalił i byliśmy zwyczajnie szczęśliwi... Ale w Gdańsku już tego nie opisujemy...</div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDVSzrQpJBszg8c6dO5i2UwRZ0XGTppvDYdyywMNlcyEow_nrAybKbAXiCb1agKrnjQ8uANimHzk_8cUP_UUR2SRtccawm2kNgRfhzEw6fILX5Yw3nnKstKWwqUIESNoPs7QQwO4-k_gy7/s1600/DSC_0109.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDVSzrQpJBszg8c6dO5i2UwRZ0XGTppvDYdyywMNlcyEow_nrAybKbAXiCb1agKrnjQ8uANimHzk_8cUP_UUR2SRtccawm2kNgRfhzEw6fILX5Yw3nnKstKWwqUIESNoPs7QQwO4-k_gy7/s320/DSC_0109.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">J na tle polskiej pracy inspirowanej zagładą </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi3fS-6QqLvvGB7RtaC_fseJPU1Pj-2OTtGIjHwca75L8KgQwD5UmLs1T3bwfd6NNfMuCKIWZwzwhJ6tL2WliyGqy7YnqMETmcaEWzTXK-sq5CNvy6rx3cP8wm0YBHDeE_L96IH4z_ATFs/s1600/DSC_0134.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi3fS-6QqLvvGB7RtaC_fseJPU1Pj-2OTtGIjHwca75L8KgQwD5UmLs1T3bwfd6NNfMuCKIWZwzwhJ6tL2WliyGqy7YnqMETmcaEWzTXK-sq5CNvy6rx3cP8wm0YBHDeE_L96IH4z_ATFs/s320/DSC_0134.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W sklepie, poza sklepem, ze sklepu...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjguwgaxKAtMPYkm_EwVpeR-H6Y_McW6M-b5La3thSHG3eSzIRzurdCwFd3wO8uSK7ZxI6XNXQOl-eJYOJhwKam8CmRLsV2XmtLwld-yjywIhZYaP72MENHyQnUbPu2_HnZQVL2kX0naEai/s1600/DSC_0142.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjguwgaxKAtMPYkm_EwVpeR-H6Y_McW6M-b5La3thSHG3eSzIRzurdCwFd3wO8uSK7ZxI6XNXQOl-eJYOJhwKam8CmRLsV2XmtLwld-yjywIhZYaP72MENHyQnUbPu2_HnZQVL2kX0naEai/s320/DSC_0142.JPG" /></a><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
Potem był spacer po ogrodach muzeum.
Rośliny – niby zwykłe, ale trochę inne niż u nas, no i
zwierzęta – też zwyczajne, ale jakoś wcześniej J nie miał
okazji widzieć krowy, owcy czy koguta na żywo. Wszystko przeplatane
nieliczną sztuką tradycyjną, czyli rzeźbami. Urządziliśmy sobie
seans wąchania w ogródku z ziołami, a pod pergolą z winogronami J
krzyczał ciągle „am!” i się zajadał.</div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-_4bl6z0sOLI4kUSyymMqNuGLnVQ5yMBJJNhaQJzPmYQxlcpOCi3EjbWcC4tqTVsaR7D5xHJ7v6RNfhu2wM3dg5c0InKy3PWu9yBsHvgiqESLgAdkLCLmICvEI8gxkzfdvBeig-_XYyXu/s1600/DSC_0310.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-_4bl6z0sOLI4kUSyymMqNuGLnVQ5yMBJJNhaQJzPmYQxlcpOCi3EjbWcC4tqTVsaR7D5xHJ7v6RNfhu2wM3dg5c0InKy3PWu9yBsHvgiqESLgAdkLCLmICvEI8gxkzfdvBeig-_XYyXu/s1600/DSC_0310.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR08Rl41-DjsS1HCCERSrb8E4dDRQpsS1Of-kOGs-7cAQTrTsOhsnPkhW58b3dWLwNxdoNdq1tUqH-msO3ORpqU3Vns011ZLufRWPe_ms4W2D1V5X2XMP5JMJ6CZH9xWctPUyep6BB0JDo/s1600/DSC_0300.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR08Rl41-DjsS1HCCERSrb8E4dDRQpsS1Of-kOGs-7cAQTrTsOhsnPkhW58b3dWLwNxdoNdq1tUqH-msO3ORpqU3Vns011ZLufRWPe_ms4W2D1V5X2XMP5JMJ6CZH9xWctPUyep6BB0JDo/s1600/DSC_0300.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wąchanie taty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOw6WdMgtjQt0qcOAnVlezUIHY4r9X2OVkTdPXeTN_n_oMK8NsUVDwea4a4znntcnbGy4ex_zdM_YFHNuoSVhHMDmqzW62kktPA9dZVAsTEHSLWEmJuZybEkMfB8i69o3qOUFQhIcLOyhR/s1600/DSC_0302.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOw6WdMgtjQt0qcOAnVlezUIHY4r9X2OVkTdPXeTN_n_oMK8NsUVDwea4a4znntcnbGy4ex_zdM_YFHNuoSVhHMDmqzW62kktPA9dZVAsTEHSLWEmJuZybEkMfB8i69o3qOUFQhIcLOyhR/s1600/DSC_0302.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Winogrona?</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHOoRbBwyRGaTcOd8rl9QWhKTACA5aCWUQQmDAwYMriW-3XCIxSy_jxtybvWgviJY_rLmW3LqsGgIJr1fRV4o5ismHN1nv8iUKd5cWB_v-3PyztEIHet3L4sqna-bNpEhs9gOZcdBVD7nN/s1600/DSC_0270.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHOoRbBwyRGaTcOd8rl9QWhKTACA5aCWUQQmDAwYMriW-3XCIxSy_jxtybvWgviJY_rLmW3LqsGgIJr1fRV4o5ismHN1nv8iUKd5cWB_v-3PyztEIHet3L4sqna-bNpEhs9gOZcdBVD7nN/s1600/DSC_0270.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKxw6qg-kSIaY_lcwkaf90VXGMgkRqHKKt5Y84qanjzUjHml4rzLu6krqhDz7N7SfshxKQFkXzVD2FIgQ3pBsCRSjIo8ahJwua_39OwzYK9VtcqybA3pYu55V9poqrt9r2N7tdgSKiMaq7/s1600/DSC_0272.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKxw6qg-kSIaY_lcwkaf90VXGMgkRqHKKt5Y84qanjzUjHml4rzLu6krqhDz7N7SfshxKQFkXzVD2FIgQ3pBsCRSjIo8ahJwua_39OwzYK9VtcqybA3pYu55V9poqrt9r2N7tdgSKiMaq7/s1600/DSC_0272.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy3YOHgg4LcO4jn5JuyUZ8cL2-sDeaMrDcu_rOh67LNXs4quUwzhhT8Lp_i0yztl1CCgK9-igbigbUPomFWqKaphOC-uuR589T7WHHa0ugTnPz9bwfZ6Xkjbnz1baZUZnLV9Ni4EkYB1YG/s1600/DSC_0277.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy3YOHgg4LcO4jn5JuyUZ8cL2-sDeaMrDcu_rOh67LNXs4quUwzhhT8Lp_i0yztl1CCgK9-igbigbUPomFWqKaphOC-uuR589T7WHHa0ugTnPz9bwfZ6Xkjbnz1baZUZnLV9Ni4EkYB1YG/s1600/DSC_0277.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieqICsvNzw9SuCtMEfSewxCUBT3E8-AM0YKewU3n-rR6ffhp0oiXF2GHZcZxlYl4vmFp4iw2vhXNa96S_uT_4eHJ0HgcDfafkCnP_3oscPb_A6IjKcA9XVNsiGOeGZurK0z66D1ykUXobt/s1600/DSC_0285.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieqICsvNzw9SuCtMEfSewxCUBT3E8-AM0YKewU3n-rR6ffhp0oiXF2GHZcZxlYl4vmFp4iw2vhXNa96S_uT_4eHJ0HgcDfafkCnP_3oscPb_A6IjKcA9XVNsiGOeGZurK0z66D1ykUXobt/s1600/DSC_0285.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takeśmy wąchali</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiBU5Fe_v84ee9qVJDvIUHZGmh0IMjMhFFzmKsnP0583wLZbD2pksnL-yYYLIPFcA1aUN8lntjdUvCxV-MchH3smdzb6JCb5BMlsjHHtX0qXSjJELCtDEz2GaMtqHrzR9LQRH7v17jBYbt/s1600/DSC_0256.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiBU5Fe_v84ee9qVJDvIUHZGmh0IMjMhFFzmKsnP0583wLZbD2pksnL-yYYLIPFcA1aUN8lntjdUvCxV-MchH3smdzb6JCb5BMlsjHHtX0qXSjJELCtDEz2GaMtqHrzR9LQRH7v17jBYbt/s1600/DSC_0256.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJiC56t_nJKLZlmhgbNIXzkJMyHBhyGSMpFnyp8MqE4XIPvppcGu9KsMjGwpaLABBl5A5QQ2U-jATTOAhzFHAsSqnoWr0YX9jcfG1xdnoK5izIN_nEOoV6Dfz3hJO33V3Azw0tLyj1iG23/s1600/DSC_0259.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJiC56t_nJKLZlmhgbNIXzkJMyHBhyGSMpFnyp8MqE4XIPvppcGu9KsMjGwpaLABBl5A5QQ2U-jATTOAhzFHAsSqnoWr0YX9jcfG1xdnoK5izIN_nEOoV6Dfz3hJO33V3Azw0tLyj1iG23/s1600/DSC_0259.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kJcJA8OrXFPns2cQAipUCLt1vKEaAiYoHSlaGtNNLeLVgcLl4WduauSW2L203KLZtE-_W7jPu5ALYCXkcobxfWxACzRGTwIw5WiZ7a17Vn2VXnu6qedm6-LM9MNIqo1RnRb7ZT4n4ac4/s1600/DSC_0224.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kJcJA8OrXFPns2cQAipUCLt1vKEaAiYoHSlaGtNNLeLVgcLl4WduauSW2L203KLZtE-_W7jPu5ALYCXkcobxfWxACzRGTwIw5WiZ7a17Vn2VXnu6qedm6-LM9MNIqo1RnRb7ZT4n4ac4/s1600/DSC_0224.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Malinowski była kobietą? </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicBpNuqJsTeauSB6a2ICxJ-8Qhd6CLeQ3l9KCXFzU6SX-7GM_s-tHSAiqi0pGD3ubldR7DX2zlb6TXTKmntUA5RrRV_FJOmY1m6zMnZ9bFXk_MjbyNTFuTstdwzM623hl2c1w04fH9A9Pv/s1600/DSC_0221.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicBpNuqJsTeauSB6a2ICxJ-8Qhd6CLeQ3l9KCXFzU6SX-7GM_s-tHSAiqi0pGD3ubldR7DX2zlb6TXTKmntUA5RrRV_FJOmY1m6zMnZ9bFXk_MjbyNTFuTstdwzM623hl2c1w04fH9A9Pv/s1600/DSC_0221.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQeQjwXTsb0Cpg4ayScmjTU4ywAnWtZRT__BiRTznQKRdtOOuliBcxqwGziF3p_vh-7PQ_VmOcLrg_bW72PofEAmd7iycJmQ-ke_3evX3d00sGmyOtlOZnrrEfEi1fFl5UOe8pEFdnj1fO/s1600/DSC_0216.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQeQjwXTsb0Cpg4ayScmjTU4ywAnWtZRT__BiRTznQKRdtOOuliBcxqwGziF3p_vh-7PQ_VmOcLrg_bW72PofEAmd7iycJmQ-ke_3evX3d00sGmyOtlOZnrrEfEi1fFl5UOe8pEFdnj1fO/s1600/DSC_0216.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhnBNtkZ28btFWvDM_WhhoIcoZhJVn1kZM-d2UKoUP8iahMIt1iGWDYD_9XupwzN2PhVcUe_dK9N5NagxcQsNCVwq7Wyc23um1a36ZoIjxi_JVwQS7u7Tia7Bv82loo8WYcMJDitCocPfV/s1600/DSC_0199.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhnBNtkZ28btFWvDM_WhhoIcoZhJVn1kZM-d2UKoUP8iahMIt1iGWDYD_9XupwzN2PhVcUe_dK9N5NagxcQsNCVwq7Wyc23um1a36ZoIjxi_JVwQS7u7Tia7Bv82loo8WYcMJDitCocPfV/s1600/DSC_0199.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pokazywanie koguta</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5IUjQb7lDOcGu75WlQHkBKpBKz9QGgjnp_8r8IUBoBxipTfuhX-RhnQgx0V1slVqPG4RnmVvUA9tnfh06vr235dW3mjfjY6XCxAXpJ5XV9bQp5r4PwwiSJzNNPASxHyUcFzCXJo-hfQpz/s1600/DSC_0160.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5IUjQb7lDOcGu75WlQHkBKpBKz9QGgjnp_8r8IUBoBxipTfuhX-RhnQgx0V1slVqPG4RnmVvUA9tnfh06vr235dW3mjfjY6XCxAXpJ5XV9bQp5r4PwwiSJzNNPASxHyUcFzCXJo-hfQpz/s1600/DSC_0160.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na badmintona nigdy nie jest za wcześnie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR_vSTO007z8M-5zphJMhVQINOQYaKBYhxvRuq0Ot3WO2Gl7zf11FjaOQ8PThKkdOTUgh3bO3h0QUilvnBXLz9u0z056c3UuGqx1BTZWnfMUxePaZFfXMkB_7xV6IuBcZXL-V8_vc4__Zu/s1600/DSC_0169.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR_vSTO007z8M-5zphJMhVQINOQYaKBYhxvRuq0Ot3WO2Gl7zf11FjaOQ8PThKkdOTUgh3bO3h0QUilvnBXLz9u0z056c3UuGqx1BTZWnfMUxePaZFfXMkB_7xV6IuBcZXL-V8_vc4__Zu/s1600/DSC_0169.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/ipzSXqlLA7s?rel=0" width="560"></iframe>
<br />
<br />
<span style="text-align: left;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="text-align: left;">Pod wieczór przyszło nam stamtąd wracać. Najpierw udaliśmy się na drobne zakupy, a potem w kierunku rzeki, żeby unikając wzniesień dotrzeć do stacji metra. Sporo czasu nas kosztowało to unikanie wzniesień. Ale w drodze mieliśmy ciekawe widoki. Obserwowaliśmy opustoszałe częściowo nabrzeże, noszące ślady dawnych marzeń o świetności. Opuszczone statki, na których może kiedyś były restauracje, opuszczony hotel, chyba nawet nieotwarty, a już na sprzedaż. No i mieszkania w starych kamieniczkach, wielkości niewiele większej niż namiot (no chyba że budują je wgłąb...), zapadnięte, obdrapane. Mężczyźni wędkujący wzdłuż całego nabrzeża – czasem jeden pilnujący kilku wędek. I festiwal wina, pewnie kiedyś byśmy poszli, ale teraz mamy inne przyjemności. W sumie widoki dziwne, smutne – jak piszą Asia i Edi Pyrek, w książce, którą mamy tu ze sobą – Porto jest jak stara kobieta, słabo umalowana. Tu i ówdzie pokazuje bezzębny uśmiech, dawno zrezygnowała już ze wstawiania implantów. Dziwnie się patrzy na tę starość, gdy samemu jest się młodym, ale z drugiej strony, trochę jej nie żal, w końcu nachapała się w życiu kosztem innych, budowała bogactwo na handlu ludźmi, kością słoniową, na kolonializmie, opresji Żydów i na koniec na sprzedaży trunków, trochę jak umierająca burdel-mama, chwalona jeszcze za dawną piękność zatwierdzoną nawet przez UNESCO, ale już coraz rzadziej odwiedzana...</span>
</div>
<br />
<span style="text-align: left;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRhGLiUUiG3tE4WCAdhX4X_MLAmpd4-BdJfBcgojAWbUF6lrCaIbZYnlZfBuoLeOHw4xtT-G5Ev2Yp2PaLvORfj_COTSau3Gh1WRoohguoeafbqJQOP6UG39idsxYQBlKue1P75mEfAqe1/s1600/DSC_0329.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRhGLiUUiG3tE4WCAdhX4X_MLAmpd4-BdJfBcgojAWbUF6lrCaIbZYnlZfBuoLeOHw4xtT-G5Ev2Yp2PaLvORfj_COTSau3Gh1WRoohguoeafbqJQOP6UG39idsxYQBlKue1P75mEfAqe1/s1600/DSC_0329.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGc5mAkXnkcAK_OQAHksvNoqyN3uiuC2v6dm2rUvy_E8WhqQV-9ww1AkKBUIr7RySU24Skh7RE_sPuxY6i_Um_U6877XHKehMD1P9EZFICZ4Qcl4_vUdkrP8VRpnHfF1GYjtpvBmK2i8yD/s1600/DSC_0327.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGc5mAkXnkcAK_OQAHksvNoqyN3uiuC2v6dm2rUvy_E8WhqQV-9ww1AkKBUIr7RySU24Skh7RE_sPuxY6i_Um_U6877XHKehMD1P9EZFICZ4Qcl4_vUdkrP8VRpnHfF1GYjtpvBmK2i8yD/s1600/DSC_0327.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMBMr3PxJaeMHO-rAWujUay3nreTPJ4f5ZVEOa4RbZE_AspPoDLvv94Odrar5KTFXeW8xDdJxTJLj17y2tniULokM6rQvXWhHrI8sHu95c8htS0QTEwCqmMScJ2UeEY9hdiO5jkqgqtqvm/s1600/DSC_0372.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMBMr3PxJaeMHO-rAWujUay3nreTPJ4f5ZVEOa4RbZE_AspPoDLvv94Odrar5KTFXeW8xDdJxTJLj17y2tniULokM6rQvXWhHrI8sHu95c8htS0QTEwCqmMScJ2UeEY9hdiO5jkqgqtqvm/s1600/DSC_0372.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjla-RudGAn3XRit_iUgk5SWu6lrptMAtv_X_BBdyvA0HYFcm6ez-BoE8X-4ihVlbd_uR40zty1v_IwDaPjMP5y4G55rfPJmlj_QUV6Rbh78Xq5M-RegMUU8usXR1GQ-rozqPa4KnbWYoob/s1600/DSC_0373.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjla-RudGAn3XRit_iUgk5SWu6lrptMAtv_X_BBdyvA0HYFcm6ez-BoE8X-4ihVlbd_uR40zty1v_IwDaPjMP5y4G55rfPJmlj_QUV6Rbh78Xq5M-RegMUU8usXR1GQ-rozqPa4KnbWYoob/s1600/DSC_0373.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<span style="text-align: left;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-32661723690625343662014-09-05T23:18:00.000+02:002014-09-05T23:51:44.686+02:00Krążąc, krocząc i karmiąc... z Matosinhos do PortoJeśli do tej pory pisaliśmy o tym, że daliśmy sobie w kość spacerami – nie wierzcie nam, to były ledwie przechadzki. W czwartek przebiliśmy wszystkie poprzednie dni łącznie, przeszliśmy co najmniej 15 kilometrów wzdłuż oceanu i rzeki Duoro. <br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe src="https://mapsengine.google.com/map/embed?mid=zWMcuz7s6nHQ.kYP61AaEJSJU" width="500" height="480"></iframe>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Zaczęło się niewinnie, bo od huśtawek, a właściwie to placu zabaw, na którym było wszystko prócz huśtawek – czyli piaskownica, zjeżdżalnia, siłownia i dziwne obracalne słupki. Daliśmy dziecku trochę pobiegać, a następnie wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy do miasteczka zwanego Matosinhos. Tam mieliśmy najpierw zobaczyć jakąś słynną świątynię, a potem posiedzieć trochę na plaży, czekając aż Jasiek obudzi się (bo spodziewaliśmy się, ze zaśnie w metrze), a następnie zabrać go do oceanarium (Sea Life), podobno najfajniejszej tutaj atrakcji dla dzieci. Taki był nasz plan, ale najmłodszy jego uczestnik inaczej to widział, ani myślał spać, za to pod koniec podróży wołał coraz intensywniej o mleko, co zmotywowało nas, żeby wysiąść stację wcześniej i posiedzieć trochę w kawiarni przy targu, racząc się rogalikami i kawą/kakao.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1IQXmM68iloFnTaDFjdJo6tCXdva6Hipri-MeHLgeILEdzNmasgeslRMxPXNmKcCJmIpavhFdQyhQFukBaH1Mtj3ycHHV-EbFYpGQ4rgr-cKOgjcAwW5elffgrOS3Kaga_dSjVY2S_Mk/s1600/DSC_0006.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1IQXmM68iloFnTaDFjdJo6tCXdva6Hipri-MeHLgeILEdzNmasgeslRMxPXNmKcCJmIpavhFdQyhQFukBaH1Mtj3ycHHV-EbFYpGQ4rgr-cKOgjcAwW5elffgrOS3Kaga_dSjVY2S_Mk/s1600/DSC_0006.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">U góry wiatrak</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Stamtąd ruszyliśmy do świątyni, która okazała się zamknięta, ale ogród wokół i cmentarz nam to wynagrodziły.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ67XC-8TKBylxZuDSegmVU7DwoVXMCaGHjEs5na0CuvyrhM-sFIizUIHTBFqXL96SwBCmKVc_pWAvgEd92RxT951IxIl20UVN2zScpvGwzx5TVtbsMXj_lnhkdcP8Om4VJLYu1RS8FI8C/s1600/DSC_0027.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ67XC-8TKBylxZuDSegmVU7DwoVXMCaGHjEs5na0CuvyrhM-sFIizUIHTBFqXL96SwBCmKVc_pWAvgEd92RxT951IxIl20UVN2zScpvGwzx5TVtbsMXj_lnhkdcP8Om4VJLYu1RS8FI8C/s1600/DSC_0027.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
<br />
Wciąż zdziwieni, że J jeszcze nie śpi, ruszyliśmy w długą drogę na plażę, zdziwieni też weszliśmy na tę plażę, tam J w najlepsze pobawił się trochę na piasku, podczas gdy Mama P zbadała nabrzeże – nie było szczególnie interesujące ani przyjemne dla zmysłów (szczególnie węchu).<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs4yo7Xd2n87FY9pLl4GObIKdbeXIbpZu8pQLGzrVsgByL9HSx1UzpnHa6arlbPKTh7T8DY8OXrzO58jP1ypCfxeEaCGgTM2Rmk_-6kGJbBzGwWZs1j_dB0Vcpuo3RGwDjkFOIZBPBWGPy/s1600/DSC_0032.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs4yo7Xd2n87FY9pLl4GObIKdbeXIbpZu8pQLGzrVsgByL9HSx1UzpnHa6arlbPKTh7T8DY8OXrzO58jP1ypCfxeEaCGgTM2Rmk_-6kGJbBzGwWZs1j_dB0Vcpuo3RGwDjkFOIZBPBWGPy/s1600/DSC_0032.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dziki zachód</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiaR3cNCUtUc4wInXfqSlQzeeSEKQYUfF9F5OvCqqmuGMapAyr2YyONcCIIrJIoydJj5pD-16C39QoZw4_cvmQrW9sOrYmvIbXrR666XnepRdUj0zWD2ZWBE_Xc5jHb7JRXt6mDSUAdpoS/s1600/DSC_0043.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiaR3cNCUtUc4wInXfqSlQzeeSEKQYUfF9F5OvCqqmuGMapAyr2YyONcCIIrJIoydJj5pD-16C39QoZw4_cvmQrW9sOrYmvIbXrR666XnepRdUj0zWD2ZWBE_Xc5jHb7JRXt6mDSUAdpoS/s1600/DSC_0043.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOPXam9rxxtcTHEYCp0mVF2d8tusu2LLqvW-LAEZiok3wthJ7W9gz61Mvl-iIWXcHbX8lr5I0Mbri0kZbdw8kCXvyywWpD_N3ZRb5x66oHpn1TfkoPRC7SfN-ToJWSAj5FYhN2w6g4KOBH/s1600/DSC_0063.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOPXam9rxxtcTHEYCp0mVF2d8tusu2LLqvW-LAEZiok3wthJ7W9gz61Mvl-iIWXcHbX8lr5I0Mbri0kZbdw8kCXvyywWpD_N3ZRb5x66oHpn1TfkoPRC7SfN-ToJWSAj5FYhN2w6g4KOBH/s1600/DSC_0063.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBjb23zcYp-_PkHcrSU3g3L3mvLsEWEltql_Lc3E0s-eExWs36aBhNgcVkLAGRt4zbmqBp4PRHjo2T75jMTFy8dkkzetwAcCv2m4sQRduvgm4y5yF73nRJnbOSiaPbRkss7exSt4VKyx4e/s1600/DSC_0074.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBjb23zcYp-_PkHcrSU3g3L3mvLsEWEltql_Lc3E0s-eExWs36aBhNgcVkLAGRt4zbmqBp4PRHjo2T75jMTFy8dkkzetwAcCv2m4sQRduvgm4y5yF73nRJnbOSiaPbRkss7exSt4VKyx4e/s1600/DSC_0074.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Ruszyliśmy więc w końcu promenadą w dół oceanu, dotarliśmy do oceanarium, J wciąż nie spał, więc wciągnęliśmy go tam i pokazaliśmy rybki. I teraz musimy niestety przyznać, że znów daliśmy się nabrać. Ogólnie jesteśmy przeciwnikami przetrzymywania zwierząt w klatkach i akwariach, w obcych im warunkach. A mimo to, nie wiedzieć czemu, motywowani jakąś chęcią pokazania dziecku świata (jakby go mało widział i bez tego), zabieramy je do oceanarium (był też w Gdyni) czy zoo (Gdańsk). Zawsze wcześniej słyszymy, że dużo się zmieniło i zwierzęta mają dobre warunki, a potem z pewnym niedowierzaniem i smutkiem zauważamy, że jednak nie – nawet jeśli mają kilka metrów dla siebie, to jest to nic w porównaniu z tym, ile potrzebują. Widok osowiałego rekina i płaszczki, leżących obok siebie bez ruchu i możliwości wypłynięcia na szeroką wodę jest bardzo smutny. Tak jak i gdańskich żyraf, chodzących w kółko w tę i we w tę. O oceanarium w Porto słyszeliśmy, że jest inne, że ryby nie są w akwariach, tylko w wielkim akwenie, który można zobaczyć z perspektywy tunelu. Coś jak w Goteborgu. No i fakt, że był tunel, ale akwen, który widzieliśmy był malutki - kilka metrów wokół tunelu z obu stron i z góry, a w środku rekin, żółw, płaszczka i wiele innych gatunków pływających wciąż w kółko. Co było natomiast fajne, to szkła powiększające w akwariach, dające wrażenie 3D. Był też tunel i plastikowe rolety w drzwiach, które najbardziej się J podobały, no i było karmienie rybek przez dzieci kawałkami innych ryb, ale tu J spasował i zaczął znów migać na mleko. Może też trochę zdenerwowała go pani prowadząca całą akcję karmienia, która bardzo długo gadała po portugalsku, zamiast przejść do rzeczy, a na sam koniec przemowy podeszła do Jasia, wyciągnęła mu smoczek z buzi i przystawiła mikrofon, licząc być może na jakiś bystry komentarz lub odpowiedź na jakieś pytanie. Chyba niewiele osób wierzy, że on naprawdę ma nieco ponad rok.<br />
<br />
Wyszliśmy więc z pewną ulgą z oceanarium, napiwszy się jeszcze kawy i odpoczywając chwilę, podczas gdy J w końcu zasnął. Postanowiliśmy pójść dalej w dół oceanu i szliśmy ze dwie godziny aż do wybrzeża Douro, akurat tyle ile trwała drzemka malucha. W międzyczasie sprawdziliśmy też inny kawałek nabrzeża (było nieźle, a woda całkiem ciepła), a także zupę dnia w jednym z nadmorskich barów (nic więcej wegańskiego nie było).<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4I0XVDE5-EbjeK25JEKMMi8kEc-MmZJr4Z2_hKnldyj1TelUxuIYPnCEEldvtcsmKs2qnJE7XJ2iRqmS_sxCZGHovcjm0403nmKbe7DEIBTOa_K7Zt4_DURI5GHJVp47duV03i5WmCO8Y/s1600/DSC_0081.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4I0XVDE5-EbjeK25JEKMMi8kEc-MmZJr4Z2_hKnldyj1TelUxuIYPnCEEldvtcsmKs2qnJE7XJ2iRqmS_sxCZGHovcjm0403nmKbe7DEIBTOa_K7Zt4_DURI5GHJVp47duV03i5WmCO8Y/s1600/DSC_0081.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przy plaży - okazja?</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDJUM-CCW0s73A-UmiFdJ0sFFSfnAqXQQ0M4wWR0reDX5LAB79KpL0qj1cs511fXSUTNQtoZxu3XIqkYgU4Zl6E5esp_EmPGOfKhDpz_KHjDQSzBH8U8yil-h4UqihCQuDmrs_-5XPzqAA/s1600/DSC_0093.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDJUM-CCW0s73A-UmiFdJ0sFFSfnAqXQQ0M4wWR0reDX5LAB79KpL0qj1cs511fXSUTNQtoZxu3XIqkYgU4Zl6E5esp_EmPGOfKhDpz_KHjDQSzBH8U8yil-h4UqihCQuDmrs_-5XPzqAA/s1600/DSC_0093.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ten pustostan chcemy zająć</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXt4fc7852KYC3OlBhJ29uPd0Mk-szxnwJAOYVyQsMOi6tgO54NcmMc5EltRjk-bJ48D8v2_6QN37TdtunGVMOdrt9sugpkXXQ8D2NQTmV3i28DO1grsf_-WQmAtbgTBzwmf1yrV7cOnG/s1600/DSC_0094.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXt4fc7852KYC3OlBhJ29uPd0Mk-szxnwJAOYVyQsMOi6tgO54NcmMc5EltRjk-bJ48D8v2_6QN37TdtunGVMOdrt9sugpkXXQ8D2NQTmV3i28DO1grsf_-WQmAtbgTBzwmf1yrV7cOnG/s1600/DSC_0094.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gracze</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvPwBlmecUaURHOexM3NuCkzDCmP3GQbzU0dFTfwAhXzQJqn6ZGMbdMl14e4Sjg0oa60Y_Je4tFxpxY7kR3Pq1BFVO9bFuvtzbvqx-Z7n9kOYX12NJBkjFB2EkEnbxmkxsVXcDogfU6Qci/s1600/DSC_0106.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvPwBlmecUaURHOexM3NuCkzDCmP3GQbzU0dFTfwAhXzQJqn6ZGMbdMl14e4Sjg0oa60Y_Je4tFxpxY7kR3Pq1BFVO9bFuvtzbvqx-Z7n9kOYX12NJBkjFB2EkEnbxmkxsVXcDogfU6Qci/s1600/DSC_0106.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wynegocjowana zupa wegańska</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZRMhjEj-ukcHjPMUJeKdzGiKoOCdWl0_YvopVSLxVdFix_Tsu6kqKOwMiDpe-ub1DPzcQjjzEGLDadGRH6uqb1zJiky8mtZP-P9R5lJ8Ohy-2syTd7-o6ehpb44bC4yv9RqSKvAeq9cYQ/s1600/DSC_0109.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZRMhjEj-ukcHjPMUJeKdzGiKoOCdWl0_YvopVSLxVdFix_Tsu6kqKOwMiDpe-ub1DPzcQjjzEGLDadGRH6uqb1zJiky8mtZP-P9R5lJ8Ohy-2syTd7-o6ehpb44bC4yv9RqSKvAeq9cYQ/s1600/DSC_0109.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Znajdź plażowiczów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaHcuTXh8P4bigQua4v3ln3QVOnTYE3Fbg2FuUxa7Fqg7Mc1urWP56fLeb_6sRDNLE9A63mhnBblRqlgFH0l6sSpbXrF_odGkuAJ31I3V968uJj3SvkT_GzI6aqLOl3_FMa0DP_CNJiqhe/s1600/DSC_0118.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaHcuTXh8P4bigQua4v3ln3QVOnTYE3Fbg2FuUxa7Fqg7Mc1urWP56fLeb_6sRDNLE9A63mhnBblRqlgFH0l6sSpbXrF_odGkuAJ31I3V968uJj3SvkT_GzI6aqLOl3_FMa0DP_CNJiqhe/s1600/DSC_0118.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widoczek sentymentalny</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBGr-JtPREqf3z1sMcDPRGby5nOFDUqowwEL5FxPivQfF7zoXBGkscLw1N1qtm7GCTnKQWesM-ztIIumAuotppfClYOJQcND-7RwA8J90tQYpq_rJbwRhcBAM58ChyO50LtMl-lOk2DIXt/s1600/DSC_0135.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBGr-JtPREqf3z1sMcDPRGby5nOFDUqowwEL5FxPivQfF7zoXBGkscLw1N1qtm7GCTnKQWesM-ztIIumAuotppfClYOJQcND-7RwA8J90tQYpq_rJbwRhcBAM58ChyO50LtMl-lOk2DIXt/s1600/DSC_0135.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nacieranie glonami na drugim planie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSZO13m-ICg_Oz8JbbG_s7k59TO11w_6QSi7XuKEqHc9Ky7kUh5SjPKH7krZ0fuJ5KL03iQfRobgDP2l6FHKSudXCM3GKi8UXOLPv2nhigBp0gXwv-0aoMD05XvMf6LRsqO_KnnHQ5EUvX/s1600/DSC_0146.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSZO13m-ICg_Oz8JbbG_s7k59TO11w_6QSi7XuKEqHc9Ky7kUh5SjPKH7krZ0fuJ5KL03iQfRobgDP2l6FHKSudXCM3GKi8UXOLPv2nhigBp0gXwv-0aoMD05XvMf6LRsqO_KnnHQ5EUvX/s1600/DSC_0146.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gdyby jeszcze przelatywał samolot, J byłby przeszczęśliwy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMyOpzagFq3mp8c-TGQKgDyZZ-vOTUVY2DibvvIpKIjByxymv6AEk6T_9U282_MMKYhUfCIE735cc6QbCQ-tgzEOvK6D7FmQQTI9Tzw9M9ZYoRJUAxujbOBVpXUT2WHYLTeDqXdvGIxtdi/s1600/DSC_0180.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMyOpzagFq3mp8c-TGQKgDyZZ-vOTUVY2DibvvIpKIjByxymv6AEk6T_9U282_MMKYhUfCIE735cc6QbCQ-tgzEOvK6D7FmQQTI9Tzw9M9ZYoRJUAxujbOBVpXUT2WHYLTeDqXdvGIxtdi/s1600/DSC_0180.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Palma i butelka</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0p5dw-5z2yrNpqTARaEFiy0R46A9Sa-jr5tpPN3SWaqm0gDsuab5JB1xfvdjL1ajCBlTVnRHeoYbUV6p69uFgF2Iurtv6o-y2oAQu6O_JWvZ0azt_i99SAYSAVZ-O35q91AGtNKs5ItC2/s1600/DSC_0181.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0p5dw-5z2yrNpqTARaEFiy0R46A9Sa-jr5tpPN3SWaqm0gDsuab5JB1xfvdjL1ajCBlTVnRHeoYbUV6p69uFgF2Iurtv6o-y2oAQu6O_JWvZ0azt_i99SAYSAVZ-O35q91AGtNKs5ItC2/s1600/DSC_0181.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="text-align: start;">Gdy J znów do nas przytomnie dołączył, poszliśmy oglądać fontannę w parku... (słynny park, więc znów wyobrażaliśmy sobie nie wiem co...) i dalej spacerowaliśmy wzdłuż nabrzeża rzeki. </span></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYHryxXiX3feBh6luJKAN08Ff5f-GPxCdLS7WgKim1vruDIrMXDwnig5qS_pse8pg9w9-wRuz7OJGYJ6nDwxobp_FZ6a4X7DOBhblm3vpudyeDVnHvJ43MQvQhX8EbWiyvsnkGpnK2Z9sf/s1600/DSC_0204.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYHryxXiX3feBh6luJKAN08Ff5f-GPxCdLS7WgKim1vruDIrMXDwnig5qS_pse8pg9w9-wRuz7OJGYJ6nDwxobp_FZ6a4X7DOBhblm3vpudyeDVnHvJ43MQvQhX8EbWiyvsnkGpnK2Z9sf/s1600/DSC_0204.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chude te kosmity</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSr-II0-Nly1B5Rgnb3M_uTxAOb1mEhro54LPWlM968dLOjDKE1SnKKoBBXhqKrPSeG72H3_0bpOre9DmeFs4aQEfvKnp5F-jIb0cThhxDGmvE-FvtnCl585jQwO92uN3wT776_c5gyThH/s1600/DSC_0218.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSr-II0-Nly1B5Rgnb3M_uTxAOb1mEhro54LPWlM968dLOjDKE1SnKKoBBXhqKrPSeG72H3_0bpOre9DmeFs4aQEfvKnp5F-jIb0cThhxDGmvE-FvtnCl585jQwO92uN3wT776_c5gyThH/s1600/DSC_0218.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ptaki</td></tr>
</tbody></table>
Spacer to może zresztą nie jest najlepsze słowo, bo jednocześnie nie chcieliśmy się bardzo spóźnić na spotkanie wieczorne związane z konferencją, w filharmonii. Szliśmy od tego parku w pośpiechu jeszcze jakieś 1,5 godziny (spóźniając się jakieś 45 minut na miejsce), momentami nawet podbiegając, czasem pod górkę, gdy odbiliśmy już od rzeki, więc wycisk był niezły.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj49KXDdIqWY3SZqQ0Zbf0AluUfpH2sAlQmsPpmOqt09U6ktSK7bPoWt5AB3MgZQWzZWnZoy-4FwwwPJAQf-V1hx7J-JwMJ5oFzAdhBGlibRjvX9Dqjrtt3fJ2BWdoR_AidLQ4kN2Y0Ivbx/s1600/DSC_0237.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj49KXDdIqWY3SZqQ0Zbf0AluUfpH2sAlQmsPpmOqt09U6ktSK7bPoWt5AB3MgZQWzZWnZoy-4FwwwPJAQf-V1hx7J-JwMJ5oFzAdhBGlibRjvX9Dqjrtt3fJ2BWdoR_AidLQ4kN2Y0Ivbx/s1600/DSC_0237.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zdobywanie kolejnej górki z wózkiem </td></tr>
</tbody></table>
W końcu trafiliśmy do „Domu muzyki”, tam trochę odpoczęliśmy, podjedliśmy, pogadaliśmy z długo niewidzianą znajomą i mocno się zdziwiliśmy, gdy po prawie godzinie pobytu nagle odsłoniły się kurtyny za szybą za nami i okazało się, że trwał tam cały czas koncert z jakąś ogromną orkiestrą, na który niestety nie trafiliśmy.<br />
<div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6QDLCEuu1tebxr8CejZez3eukDehjRNY1jymlbyP_f_efFwnoaTxxEk0-Bkd8ymiMKyLrWHRt5WMBFRVOSa_MHp6Di24FR8D2VDILAUIp5uOJO9pnMAfzvWix37GuTwMQeiXoTm2z3dgk/s1600/20140904_210244.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6QDLCEuu1tebxr8CejZez3eukDehjRNY1jymlbyP_f_efFwnoaTxxEk0-Bkd8ymiMKyLrWHRt5WMBFRVOSa_MHp6Di24FR8D2VDILAUIp5uOJO9pnMAfzvWix37GuTwMQeiXoTm2z3dgk/s1600/20140904_210244.jpg" height="320" width="192" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ten moment, gdy ściana podnosi się i okazuje się, że ominął cię koncert </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
Gdy wyszliśmy z filharmonii, mogliśmy do domu wracać metrem, ale na fali entuzjazmu związanego z tym, ile już kilometrów pokonaliśmy, a może także próbując spalić pochłonięte ciastka, doszliśmy do domu piechotą kolejnych kilka kilometrów, planując, że następny dzień spędzimy odpoczywając na trawie :) I tak tez zrobiliśmy, a przynajmniej ci z nas, którzy nie siedzieli wtedy na konferencji...</div>
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj53rb6a2gqzHzCBn-4LF33OGRXvDiz6JyeJA9aB6KU1ez4SEH193Pv9W-DQVZZwukMHQuKpeXaBWQONzpZsvXLow5bb0cT9VQGsunV1O5ZfzlQJPWfmIJYOrreprrVTtJ8ID87MC9HDy0K/s1600/DSC_0251.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj53rb6a2gqzHzCBn-4LF33OGRXvDiz6JyeJA9aB6KU1ez4SEH193Pv9W-DQVZZwukMHQuKpeXaBWQONzpZsvXLow5bb0cT9VQGsunV1O5ZfzlQJPWfmIJYOrreprrVTtJ8ID87MC9HDy0K/s1600/DSC_0251.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zabawa</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-45254492285864849242014-09-05T23:03:00.000+02:002014-09-05T23:03:13.621+02:00Miasto-wydmuszka<br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEPEmTA4evL09drlnMci7dIyjKc3HnRxovkvDkgde-zNyPKp_08rgzWHgElchnvFTvMlXD5r-U2kcfTMh0jqfco0NRwQxDuJaEShLWJyhPy-h06yDRVwMhdBABjYxl9PFsrlOXfCZ8TVN7/s1600/DSC_0045.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEPEmTA4evL09drlnMci7dIyjKc3HnRxovkvDkgde-zNyPKp_08rgzWHgElchnvFTvMlXD5r-U2kcfTMh0jqfco0NRwQxDuJaEShLWJyhPy-h06yDRVwMhdBABjYxl9PFsrlOXfCZ8TVN7/s1600/DSC_0045.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W tym jabłku można ujrzeć golonkę</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0pnf6Ln4tO8DoBGwvohJCtG1St50MVtqe3DCdqH19PKWq0WACpe81-4hSjUjl5t1SuFp_LbUs5kO16vlxlutIb4aalf0zYIoLoUJEw2DGl0TEJVBVYAAVDjyE46O6Qjr41HBpdKeCWEMs/s1600/DSC_0054.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0pnf6Ln4tO8DoBGwvohJCtG1St50MVtqe3DCdqH19PKWq0WACpe81-4hSjUjl5t1SuFp_LbUs5kO16vlxlutIb4aalf0zYIoLoUJEw2DGl0TEJVBVYAAVDjyE46O6Qjr41HBpdKeCWEMs/s1600/DSC_0054.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przerwa w obradach</td></tr>
</tbody></table>
Środa to był kolejny wycisk. Część dnia spędzona na uczelni, część na próbie znalezienia huśtawek (znalazła się piaskownica i niektórzy bardzo nie chcieli jej opuścić), a kolejna część na zwiedzaniu i to dość intensywnym. Mieliśmy przejść przez całą ul. Rua de Santa Catarina, podobno największy reprezentacyjny deptak handlowy, dlatego przeżyliśmy szok idąc wzdłuż czegoś takiego...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrc0bgFvMRhZ_chDQiwl2SjQDdwKRGzI_UHyNOeemsrEQSfSszhpx_muVvqwlue5s7WdJ41ikdX0_5DtY_IoHo-rzCJYahkW6X4Xf-O7ZdqK4_8Bn4sXpfwJv67vUvQuDnDPMAZse4iize/s1600/DSC_0071.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrc0bgFvMRhZ_chDQiwl2SjQDdwKRGzI_UHyNOeemsrEQSfSszhpx_muVvqwlue5s7WdJ41ikdX0_5DtY_IoHo-rzCJYahkW6X4Xf-O7ZdqK4_8Bn4sXpfwJv67vUvQuDnDPMAZse4iize/s1600/DSC_0071.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Same fasady, pustostany, rudery bez dachów...<br />
czasami na parterze lub piętrze takich budynków jakaś działalność<br />
mimo wszystko kwitnie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj19AKrJe4SmbLEdtmtg8Rrqfxa9vlRxR-cl6OYtk2ofcrlod0Cf9N9Ryq72EzRURar1VZsyns-39NKm8LP44wZpwqUExMMaC9VMLP8kqeq8bAhACDIklugcV2S7WObuRRxlTRCzmR1uYm1/s1600/DSC_0075.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj19AKrJe4SmbLEdtmtg8Rrqfxa9vlRxR-cl6OYtk2ofcrlod0Cf9N9Ryq72EzRURar1VZsyns-39NKm8LP44wZpwqUExMMaC9VMLP8kqeq8bAhACDIklugcV2S7WObuRRxlTRCzmR1uYm1/s1600/DSC_0075.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0-h8oCUNid3NV9kSRTqkZcmAVXPHIRK4Muqt2MGkGf1nD2P7nW3_Z26RsTjZlYRsWSLCbFmALFIp-CfvI9Bw2NOdwRhbrseSw-4thNLbDmtcDPMzYG_PwbYNVAOTOujrvq1mSOenUSkzD/s1600/DSC_0079.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0-h8oCUNid3NV9kSRTqkZcmAVXPHIRK4Muqt2MGkGf1nD2P7nW3_Z26RsTjZlYRsWSLCbFmALFIp-CfvI9Bw2NOdwRhbrseSw-4thNLbDmtcDPMzYG_PwbYNVAOTOujrvq1mSOenUSkzD/s1600/DSC_0079.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak sobie upadłe Detroit wyobrażamy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhhbBFH4aIqsGsw5zvnR14x8l0w-JdyyiWIi9lD8ReKG_JRybzEDR9MVHDdFuph9nCWEax1Iz5D-5Il5mbBzCkRxNXSAgL21iz4x5eN28-GKTWf7KydFuzjB2aJUlaQDtsY9MLvJSt9Zfp/s1600/DSC_0082.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhhbBFH4aIqsGsw5zvnR14x8l0w-JdyyiWIi9lD8ReKG_JRybzEDR9MVHDdFuph9nCWEax1Iz5D-5Il5mbBzCkRxNXSAgL21iz4x5eN28-GKTWf7KydFuzjB2aJUlaQDtsY9MLvJSt9Zfp/s1600/DSC_0082.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOSZIPRQSVRWfOcfXTCG_JeRD-xTMXBqs_TQ7Ru12x7_npnEsR_BHDROQJF8i1PH6YomMaTX0blyzFvTFfmpEXSKu8aqR_WZ11IqN0E7ncDPqrG4Tqyut6jYM6DutYmtvZ4rX6DxjMnG7/s1600/DSC_0092.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOSZIPRQSVRWfOcfXTCG_JeRD-xTMXBqs_TQ7Ru12x7_npnEsR_BHDROQJF8i1PH6YomMaTX0blyzFvTFfmpEXSKu8aqR_WZ11IqN0E7ncDPqrG4Tqyut6jYM6DutYmtvZ4rX6DxjMnG7/s1600/DSC_0092.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A tu coś jak gdyby dewocjonalia, <br />
tyle że różnych kultów jednocześnie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dopiero po kilkuset metrach ulica zamieniła się w deptak, pojawiły się nawet ciekawe sklepy, co zaowocowało zakupami. Potem wykafelkowany dworzec, ciekawa hala targowa i wspinaczka na katedrę o romańskim rodowodzie, stojącą na wzgórzu zamieszkałym już ze 3000 lat. Szukaliśmy tam w okolicach jakiejś kawiarni, chcąc godnie uczcić urodziny Mamy P, ale nigdzie niczego nie było... W końcu trafiliśmy na jakiś bar – rogaliki standardowe, ale soki przepyszne. Chwilę odpoczęliśmy i dalej na słynny most, najpierw na górną część (obowiązkowo setka zdjęć), aż doszliśmy do stacji, z której jechała kolejka linowa. Cóż było robić, wsiedliśmy, zjechaliśmy, walcząc z lękiem wysokości i w końcu na dole znaleźliśmy godną kawiarnię z fajnymi ciastkami :) W dodatku z telewizją muzyczną, więc J szalał, tańcząc na krześle. Wróciliśmy dołem mostu i Ribeirą aż do stacji San Bento, od której rozpoczęliśmy nasze zwiedzenie poprzedniego dnia<br />
.
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgev6wPtlxqw9NjlcZTkrb6biwhdA5c0Kb-O_4FjNIrRL6r9pXTwF4K0EIePPGpup5vLM9wZQx0MnhAcC_b_aqP4RUhrWCOLqp59m7DPUHSi0R8fVLvSi-jgV11KHXeEe7H8SlQ9-JPMNDP/s1600/DSC_0287.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgev6wPtlxqw9NjlcZTkrb6biwhdA5c0Kb-O_4FjNIrRL6r9pXTwF4K0EIePPGpup5vLM9wZQx0MnhAcC_b_aqP4RUhrWCOLqp59m7DPUHSi0R8fVLvSi-jgV11KHXeEe7H8SlQ9-JPMNDP/s320/DSC_0287.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Nasza jubilatka została cyklopicą :**</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfeDjWBbN1WAHtLtptWTxZ-16iq0djEbEgS7iirRHBU47cuR1VaOs2SlS2YWZC5nRgCuEwAwSMUXyKTuQ3lkS869_OwPUrMp__oW3K8rywUl87J-HBdm94-tSvDpVNJm_O6AFkg_F-E3za/s1600/DSC_0284.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfeDjWBbN1WAHtLtptWTxZ-16iq0djEbEgS7iirRHBU47cuR1VaOs2SlS2YWZC5nRgCuEwAwSMUXyKTuQ3lkS869_OwPUrMp__oW3K8rywUl87J-HBdm94-tSvDpVNJm_O6AFkg_F-E3za/s320/DSC_0284.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Lęk wysokości</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNbLrqTXaWIFrUpQbCmi-UDf2ozEYXTvTdY3yjzrybChyphenhyphenkL5j1E24hgB0Hh7cdn2gqQ4vJXbO0AammJ655jQCHYJp8jp2wsGXB5xQL7VWBLjDkNQUTjR2u7pIvFdd3LpomTXBX8qzXP0EL/s1600/DSC_0306.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNbLrqTXaWIFrUpQbCmi-UDf2ozEYXTvTdY3yjzrybChyphenhyphenkL5j1E24hgB0Hh7cdn2gqQ4vJXbO0AammJ655jQCHYJp8jp2wsGXB5xQL7VWBLjDkNQUTjR2u7pIvFdd3LpomTXBX8qzXP0EL/s320/DSC_0306.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Celebrujemy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaFwRIjQ7U3VqgPDfVkjJkot1-BNBvUosqqqHUEA41fGwPP8dUymUZif0hlWPjmjLzelef-jLhN1-ODb72qUQIaSTyg884rcRIsgfjbJFYKeXVQn-PwSdezIpBSYYhc7vJWHRkM2a5WeQT/s1600/DSC_0311.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaFwRIjQ7U3VqgPDfVkjJkot1-BNBvUosqqqHUEA41fGwPP8dUymUZif0hlWPjmjLzelef-jLhN1-ODb72qUQIaSTyg884rcRIsgfjbJFYKeXVQn-PwSdezIpBSYYhc7vJWHRkM2a5WeQT/s320/DSC_0311.JPG" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiizWmxq6wSNKjOzYpVrQMAhS1ARTgl8hMjAMqo8QJK1ZY3ROmekrN7tcVaK-g8YVtZeoPJZgvMT2Jh2qL9zl4E5VmTTK7ThqGcjhlPyej8nNdwKzQ3DesWbDmNUDf3QehJhXpFjG1B3Myt/s1600/DSC_0318.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiizWmxq6wSNKjOzYpVrQMAhS1ARTgl8hMjAMqo8QJK1ZY3ROmekrN7tcVaK-g8YVtZeoPJZgvMT2Jh2qL9zl4E5VmTTK7ThqGcjhlPyej8nNdwKzQ3DesWbDmNUDf3QehJhXpFjG1B3Myt/s320/DSC_0318.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhe_67QDHkYHABDIE58WZS_3GS7EcsR3V3gvX6-FQdSAR-OCYejVE_CHawowNgqagZbHuirfJZ-8ECbpIw8wGs2CmqlZBs_dcE7KLasYJpXrFqwg732Y0oiFDj32bwajx95AVaUvwQo_zS/s1600/DSC_0334.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhe_67QDHkYHABDIE58WZS_3GS7EcsR3V3gvX6-FQdSAR-OCYejVE_CHawowNgqagZbHuirfJZ-8ECbpIw8wGs2CmqlZBs_dcE7KLasYJpXrFqwg732Y0oiFDj32bwajx95AVaUvwQo_zS/s320/DSC_0334.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W budce telefonicznej</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikq2Q5AT_S3YqgGsm2x08zg62kRuDn6dUoJ8L-Oxqy8llW3lrIId1HouhWc05TNzWQI5hWiN9gkwOm3jnS5LyZfRWUJNPxBKJpIVHVZrAZlwhLUYJlT7m15I7IpC1fjdbSyfPEv86cp2IC/s1600/DSC_0358.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikq2Q5AT_S3YqgGsm2x08zg62kRuDn6dUoJ8L-Oxqy8llW3lrIId1HouhWc05TNzWQI5hWiN9gkwOm3jnS5LyZfRWUJNPxBKJpIVHVZrAZlwhLUYJlT7m15I7IpC1fjdbSyfPEv86cp2IC/s320/DSC_0358.JPG" height="133" width="200" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMajNEKUzT1frDTj_z5gt1KyBdCszycPdqkl0z6ym5yI5IE467lVCRSN1GfbiiZgLvkkGBolpnSUsqMjhpTQs1FA-GkVyNOTDWLoA8SiM6F9BTK3kedxCwf4txWEQSF5nbKVbXO4pXvN6v/s1600/DSC_0359.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMajNEKUzT1frDTj_z5gt1KyBdCszycPdqkl0z6ym5yI5IE467lVCRSN1GfbiiZgLvkkGBolpnSUsqMjhpTQs1FA-GkVyNOTDWLoA8SiM6F9BTK3kedxCwf4txWEQSF5nbKVbXO4pXvN6v/s320/DSC_0359.JPG" height="133" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Tak na migi J pokazuje "balonik"</span></div>
Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-78046188792872974302014-09-04T00:45:00.000+02:002014-09-04T09:47:56.191+02:00Nogi w Porto<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBztRC8_WZqHa7RxN4opRjxb1jNg6Vo-6-CgcmrpAeDINPn-PRn5b_GNj0nLVSQzNxIRLUvykKJy1BhNTFZsd9maJD8q22anzqOjoXrgou1DZ2b1cmP9nx-1ei6iqVRgm96X5Eh3RVPIDr/s1600/DSC_0073.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBztRC8_WZqHa7RxN4opRjxb1jNg6Vo-6-CgcmrpAeDINPn-PRn5b_GNj0nLVSQzNxIRLUvykKJy1BhNTFZsd9maJD8q22anzqOjoXrgou1DZ2b1cmP9nx-1ei6iqVRgm96X5Eh3RVPIDr/s1600/DSC_0073.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
We wtorek ruszyliśmy na podbój pierwszej stolicy Portugalii.<br />
<br />
Do zwiedzania Porto bardziej niż standardowa przydałaby się mapa hipsometryczna. Spodziewaliśmy się nierówności, mimo to ruszyliśmy wózkiem na spotkanie z tym miastem. Zaczęliśmy od szukania pieluszek, bo rano okazało się, że tak zoptymalizowaliśmy pakowanie, że zapomnieliśmy o nich. J nie odróżnia owoców od piłek, więc już w sklepie bardzo cieszył się z pomarańczy. Próbował nimi rzucać., ale obyło się bez strat.<br />
<br />
Kiedy ruszyliśmy w kierunku uniwersytetu, okolica okazała się utkana z autostrad. Przedarliśmy się mimo wszystko na kampus. Na wydziale goszczącym konferencję spotkaliśmy więcej osób z wózkami, co było miłe. Sam budynek miał też liczne podjazdy, które umożliwiały zmianę pięter, bez konieczności używania wind. Po zalogowaniu się, rzuceniu tzw. okiem na ofertę wydawców i odwiedzeniu kampusowej kafeterii, ruszyliśmy w miasto.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixKsnPrQj6LWSFZXAXFDtMmMz3BeDclbfNkfZQ1SIOuhslpDDeRbWrENbxPXFoXe8QneZFDgDr45oDqN18bBFUnk2-ZycQ5rCKu3qcZwOOCtR2nBqaZRWLuGQfcb0m5kVfgkI_CdfzfSuA/s1600/DSC_0169.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixKsnPrQj6LWSFZXAXFDtMmMz3BeDclbfNkfZQ1SIOuhslpDDeRbWrENbxPXFoXe8QneZFDgDr45oDqN18bBFUnk2-ZycQ5rCKu3qcZwOOCtR2nBqaZRWLuGQfcb0m5kVfgkI_CdfzfSuA/s1600/DSC_0169.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dawniej kafelki</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsJH00IKt7TlE_5ZRte81joAkFQk33QW_K-BJcEnrfeqfxua8NKMC39cWmsHhjXlyfasgngNjIi86y6z16-Wes7-SvU9gGqF9nyyuPcsjRqKtWWInOuzoePYglmBvS3t6CP-KIx8HTai0W/s1600/DSC_0181.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsJH00IKt7TlE_5ZRte81joAkFQk33QW_K-BJcEnrfeqfxua8NKMC39cWmsHhjXlyfasgngNjIi86y6z16-Wes7-SvU9gGqF9nyyuPcsjRqKtWWInOuzoePYglmBvS3t6CP-KIx8HTai0W/s1600/DSC_0181.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dziś graffiti</td></tr>
</tbody></table>
Kupowanie biletów w Porto nie należy do najłatwiejszych. System zbliżony jest do tego w Goteborgu w Szwecji, czyli doładowujemy kartę, a nie kupujemy kolejne karteczki. Zorientowaliśmy się zresztą, jak już trochę za dużo tych kart kupiliśmy... Na przystanku był na szczęście człowiek, który pomagał pasażerom zorientować się w sytuacji. W metrze jedna z pasażerek zdziwiła się widokiem J, ponieważ wydał jej się wierną kopią jej dziecka. Próbowała udowodnić to podobieństwo – jej zdaniem urzekające – pokazując zdjęcie swojego syna nam i współpasażerom. Wszystko jej się zgadzało oprócz wielkości dziecka, czego można się było spodziewać, bo już się nasłuchaliśmy, że nasz mały J podobno duży jest.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3xDAF2b_VApbInHJOTf69JK0ov522oHMUn2Q-N4G5UVLxSLvIoSdqJ6Ujuf9mH2uTlGy8RDtPE-8P75kl51UwoMdCwbyt-gbJjVsLbYHCuTbtBkZwVWterla72YPW2UnVEj9QcxsBsatF/s1600/DSC_0021.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3xDAF2b_VApbInHJOTf69JK0ov522oHMUn2Q-N4G5UVLxSLvIoSdqJ6Ujuf9mH2uTlGy8RDtPE-8P75kl51UwoMdCwbyt-gbJjVsLbYHCuTbtBkZwVWterla72YPW2UnVEj9QcxsBsatF/s1600/DSC_0021.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nowy znak migowy - balonik, do opisywania kolejki linowej,<br />
ludzie myślą, że J przesyła im buziaki :*</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5UmJX_rSDrKFLg22gGuCvRxJIPeuIIxaQl3zC-Q9LwijZOUjD8B8vG3Q2d1H07z-abPeHumpCI-bXpi1iU5fTG_psNkMZhcZdhNOk4InROpku2uYqfOQouh9Kncv0WZ6u4RU5ybPKM_Zp/s1600/DSC_0028.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5UmJX_rSDrKFLg22gGuCvRxJIPeuIIxaQl3zC-Q9LwijZOUjD8B8vG3Q2d1H07z-abPeHumpCI-bXpi1iU5fTG_psNkMZhcZdhNOk4InROpku2uYqfOQouh9Kncv0WZ6u4RU5ybPKM_Zp/s1600/DSC_0028.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Powywieszane ubrania dają się czytać!</td></tr>
</tbody></table>
Dotarliśmy do nabrzeża. Niby fajnie, ale brak barierek spowodował taki skok naszej czujności, że w połączeniu z żarem z nieba, odebrało nam to siły potrzebne do przemieszczania się. Wylądowaliśmy w kawiarni, w której kelnerzy próbowali trochę namolnie zaprzyjaźnić się z J, co regularnie przynosiło odwrotne skutki. Włóczyliśmy się po centrum bez wielkiego planu, ot tak, żeby poczuć skalę miasta i jego atmosferę. Nachylenie ulic okazało się nie lada wyzwaniem, któremu dawaliśmy radę, bo była w nas moc pionierów.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvGBxMiDTQjUkbaRMTWxvN9uXjLh7wTV8C__6egQm-_HrPUp9Bj-3fMA-NFeDdYmsLtbzE9DwSf36XKKjLfmM4fuWxrZMrMVgVQIZtWzJpn1vU64Jj3F53MaFOdoiHYN4qn06P8_i6mbtH/s1600/DSC_0050.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvGBxMiDTQjUkbaRMTWxvN9uXjLh7wTV8C__6egQm-_HrPUp9Bj-3fMA-NFeDdYmsLtbzE9DwSf36XKKjLfmM4fuWxrZMrMVgVQIZtWzJpn1vU64Jj3F53MaFOdoiHYN4qn06P8_i6mbtH/s1600/DSC_0050.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Katedra, most, dachy...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho9GvFW3tmPATNfIB-CgEQ2Pg-ZAOwEX7g9JgbllpeWHNHnSihJ39qbVSCxd0xsO6gYMuiObYuTwVU12OmO14pES4FCEdfn_cvHmwbahzJe82BG-HsSjB8VAwyeiRSIJs0pGvFOImFSfys/s1600/DSC_0086.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho9GvFW3tmPATNfIB-CgEQ2Pg-ZAOwEX7g9JgbllpeWHNHnSihJ39qbVSCxd0xsO6gYMuiObYuTwVU12OmO14pES4FCEdfn_cvHmwbahzJe82BG-HsSjB8VAwyeiRSIJs0pGvFOImFSfys/s1600/DSC_0086.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc-eSNWOUtIwSCklWnAZucLga4eP1MzyJoqq5qncYy8xzyroeRCdQ-x96Z8RUqXasa80nvinzqwLB9tqy3N9TfvigCVkr4mTU0stmWcCZ6cAlhmTC_fM04OgU73U4-Bri8jl3kWc4VZ2xL/s1600/DSC_0092.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc-eSNWOUtIwSCklWnAZucLga4eP1MzyJoqq5qncYy8xzyroeRCdQ-x96Z8RUqXasa80nvinzqwLB9tqy3N9TfvigCVkr4mTU0stmWcCZ6cAlhmTC_fM04OgU73U4-Bri8jl3kWc4VZ2xL/s1600/DSC_0092.JPG" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kontakt ze sztuką</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Słaniając się, dotarliśmy, po przejściach, do muzeum fotografii. Gdy weszliśmy do sali dla dzieci, to nie byliśmy w stanie jej opuścić. Sala była wyposażona minimalistycznie, co dawało kuriozalny efekt w połączeniu z jej wielkością, a przy okazji tworzyło niezłe echo. No i były kraty w oknach, co doskonale oddawało ducha tego miejsca – kiedyś więzienia. W innych salach oglądaliśmy zdjęcia dawnych więźniów oraz akty osób prostytuujących się. Innych pięter, poza tym wyposażonym w salę dla dzieci, nie zwiedzaliśmy, bo i wind nie było.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQKLP8_XKneDzAB5jUwxQecY7IFl_0YXAHrpyxq1dECD-qvcTeKnTCNRdG9PPpsjwK1m4GOii578ruI4nyEb3F8nt9GHH9wOKvUvofOzwzikFwXiefSJiKt1yJJN1M7_CGH1YdKSFZUUE5/s1600/DSC_0102.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQKLP8_XKneDzAB5jUwxQecY7IFl_0YXAHrpyxq1dECD-qvcTeKnTCNRdG9PPpsjwK1m4GOii578ruI4nyEb3F8nt9GHH9wOKvUvofOzwzikFwXiefSJiKt1yJJN1M7_CGH1YdKSFZUUE5/s1600/DSC_0102.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spostrzec kota - dobrze, dojrzeć motyla - lepiej </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQupOz76el899pb-AQsUL469Gvn6bOiTIr1baGT0Yd7PpLzuoxp4GwLft8Joav4QKNGrS_gigTe-1UnoEIMJob1LuDFIrSu3_RZ0dNOrSNCLPGu8LZZmIVNUEU0T6KjdJOg8O1RNvmVohZ/s1600/DSC_0107.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQupOz76el899pb-AQsUL469Gvn6bOiTIr1baGT0Yd7PpLzuoxp4GwLft8Joav4QKNGrS_gigTe-1UnoEIMJob1LuDFIrSu3_RZ0dNOrSNCLPGu8LZZmIVNUEU0T6KjdJOg8O1RNvmVohZ/s1600/DSC_0107.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nie, nie zsunęliśmy stołów</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqd0snmw97eidG2qwOv_pymzYqcjVY7QQW4xjHvN86ysHX_AI23FHHgqfVeF3jYDoHn1YyS9LRuSDfgM2baFuDQuia-Hk5cYJd71N-ezRJOEEoolFBIeuWJh4Ec5aqIu-VupeNUHvsaYv4/s1600/DSC_0108.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqd0snmw97eidG2qwOv_pymzYqcjVY7QQW4xjHvN86ysHX_AI23FHHgqfVeF3jYDoHn1YyS9LRuSDfgM2baFuDQuia-Hk5cYJd71N-ezRJOEEoolFBIeuWJh4Ec5aqIu-VupeNUHvsaYv4/s1600/DSC_0108.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
Gdy nabraliśmy sił (banany + czekolada), to wywlekliśmy się z budynku i ruszyliśmy na plac zabaw do pobliskiego parku. A stamtąd spokojnie w kierunku domu, co zajęło nam kolejnych kilka godzin. Można powiedzieć, że czujemy teraz to miasto bardziej niż cokolwiek innego. Zwłaszcza nóg nie czujemy. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBicaehW7Jk5-HRw2-L34LhjRI5WsI2RzjEpNQ4lgGorJ7GwfB-nZiV-DqPZf1bILG-iVwPoFR9wa9GRj4YecvP_qdMMhRA_9JtTiCcU-kVadndRc7CqRHWjZ-SpQncUwBjhSBFu7_0drW/s1600/DSC_0084.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBicaehW7Jk5-HRw2-L34LhjRI5WsI2RzjEpNQ4lgGorJ7GwfB-nZiV-DqPZf1bILG-iVwPoFR9wa9GRj4YecvP_qdMMhRA_9JtTiCcU-kVadndRc7CqRHWjZ-SpQncUwBjhSBFu7_0drW/s1600/DSC_0084.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-63347575561844698842014-09-03T14:09:00.001+02:002014-09-03T14:09:48.241+02:00Lot do PortoNo i jedziemy na kolejną wycieczkę, tym razem niektórzy z nas konferencyjnie, inni towarzysko i podróżniczo. Lecimy do Porto, tam jeszcze nas nie było...<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5FwHmN48Q0EW5r2gIzgY3v7w0Sh99bujI62T7wqb0xrjuEpN65GqxmSZUfaxZWA_V-0nmxl7IwcfgHJKax2ZtYAnf946ciBr4PZ2yxqtEA8eWBk4uXmdODdOrrPNmXS1B8mSNAc4f_a6d/s1600/P9010034.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5FwHmN48Q0EW5r2gIzgY3v7w0Sh99bujI62T7wqb0xrjuEpN65GqxmSZUfaxZWA_V-0nmxl7IwcfgHJKax2ZtYAnf946ciBr4PZ2yxqtEA8eWBk4uXmdODdOrrPNmXS1B8mSNAc4f_a6d/s320/P9010034.JPG" /></a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Na poniedziałkowy lot przygotowywaliśmy Jaśka od rana, pokazując samoloty i lotniska w książeczkach i słowniku obrazkowym, nie wiedząc, ile pamięta z poprzednich wojaży. Wydawał się zaciekawiony tym pomysłem, pokazywał z zacięciem znak samolotu (lecimy ręką z wyciągniętym palcem i robimy Wwwwwwwwwwwwww!). Zwątpił tylko, gdy powiedzieliśmy, że schodzimy do taksówki, wyciagnął w pośpiechu książeczkę na temat pociągów i pokazywał je, chyba przypomniało mu się, że ostatni raz taksówką jechaliśmy właśnie na dworzec. Zdarzało mu się dostawać spazmów w foteliku samochodowym, ale w taksówce jedzie na kolanach i całkiem mu się tym razem podobało, zwłaszcza muzyka, ale i różne obrazy za oknem. Na lotnisku z kolei rozbiegał się na całego, bo w końcu taaaaka przestrzeń... I nawet plac zabaw dla dzieci jest. A nie wszędzie są.</div>
<br />
W Gdańsku na lotnisku oddajemy wózek od razu, wiedząc, że inaczej tarabanilibyśmy się z nim po schodach po odprawie, a w drodze do samolotu. Zresztą obserwujemy umęczonych tym innych rodziców. W Gdańsku jest taka dziwna procedura, że najpierw przepuszczają ludzi przez bramkę, a potem tłoczą ich na schodach. Mija sporo czasu na tych schodach, zanim w końcu otworzą się drzwi i można będzie ruszyć do samolotu. My korzystamy z priorytetowego wejścia, bo z dzieckiem do 2 lat nam się należy, ale nie pędzimy za daleko, tylko do okna, żeby tam pokazując dziecku pracę lotniska zabić czas oczekiwania.<br />
<br />
W samolocie siedzenie przy oknie dobrze izoluje od chaosu korytarza, gdy każdy pasażer próbuje coś w tłoku osiągnąć. J szczęśliwie i szybko zasypia. Budzi się, gdy zbliżamy się do Paryża. Obyło się bez opóźnień. Stresowała nas ta przesiadka, bo wystarczy opóźnienie pierwszego przewoźnika i plan dotarcia do Porto ległby w gruzach. A to oznaczałoby wykupienie kolejnego lotu, przejazd do Paryża i znalezienie tam noclegu na co najmniej jedną noc oraz komplikacje z noclegami w Porto. Próbowaliśmy się ubezpieczyć od takiej ewentualności (wystarczy mgła w Gdańsku, o którą nietrudno), ale nie jest łatwo dobrze ubezpieczyć się od takiej ewentualości. Zwłaszcza kilka godzin przed odlotem. Najkorzystaniejsze ubezpieczenie się oznaczałoby wyrobienie sobie specjalnej karty kredytowej i opłacenie nią podróży. Postanowiliśmy więc po prostu otworzyć się psychicznie i finansowo na możliwość wystąpienia nieprzewidywalnych zdarzeń. Otwarcie psychiczne było dużo łatwiejsze.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikbduQbSSPNP2IisAjiWchWScRa4Pym_EgOagNlDVlvLPz9pDrJ4-o75UlPTDyJrV0VJOsIJcCX7YinGpk86gsHxLkoPuBOT-D2oXifLHmWPjIQmcfemxOo-NXjPrjKoNXBy8DBv39cPDh/s1600/P9010019.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikbduQbSSPNP2IisAjiWchWScRa4Pym_EgOagNlDVlvLPz9pDrJ4-o75UlPTDyJrV0VJOsIJcCX7YinGpk86gsHxLkoPuBOT-D2oXifLHmWPjIQmcfemxOo-NXjPrjKoNXBy8DBv39cPDh/s320/P9010019.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>"Tylko spróbuj mnie stąd nie zabrać"</i></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Na lotnisku w tzw. Paryżu mieliśmy sporo czasu. Zresztą byliśmy dokładnie w tym samym miejscu kilka lat temu, więc czuliśmy się swobodnie. Z przechodzeniem przez procedury bezpieczeństwa jak zwykle cyrki były. P wszystkie rzeczy z kieszeni miał w bagażu podręcznym – jest szybciej, gdy do zdjęcia jest tylko pasek. Niestety zażyczyli też sobie zdjęcia chusty i wyjęcia z niej dziecka. Strażnik pyta się czy dziecko może chodzić. Odpowiadamy, że może nawet biegać, dlatego je trzymamy. Potem sobie zażyczył, żeby J przeszedł sam, bez mamy przez bramkę! Zrobił to, ale wypuszczenie ręki mamy w sytuacji stresowej, puszczenie jej przodem przez bramkę, odczekanie i dołączenie do niej skończyło się natychmiastowym płaczem i żądaniem mleka. Dobrze, że przynajmniej nie piszczał w bramce. P w tym czasie niezadowolony rozplątywał się z chusty. A tego dnia miał nowe wiązanie i dopiero co udało mu się przekonać J, że może być fajnie siedzieć u taty na biodrze. Przez kilka poprzednich dni P próbował przekonać J, że siedzenie w chuście na plecach może być fajne, lecz kończyły się te próby fiaskiem.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjULeSfLht-xtNJtCbeQuaH5sbzREgedtrX6XOPRLVO52N5KyW4j06YdN_DJo5wGCGLm3hzvYPQozsRJRQKsKqxyAhhN0s1SexTEDCosDKx-CuCmNJHayum0ed-3nTaISCVidxL698ji3W6/s1600/P9010011.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjULeSfLht-xtNJtCbeQuaH5sbzREgedtrX6XOPRLVO52N5KyW4j06YdN_DJo5wGCGLm3hzvYPQozsRJRQKsKqxyAhhN0s1SexTEDCosDKx-CuCmNJHayum0ed-3nTaISCVidxL698ji3W6/s1600/P9010011.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przybytek ufundowany na długo zanim powstało lotnisko ;)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Lot Ryanairem był dużo bardziej uciążliwy, choć w samolocie było dużo wolnych miejsc. Powietrze było jakoś tak dziwnie suche, że aż piekły oczy i – może już także ze zmęczenia – byliśmy ogólnie rozdrażnieni. Na szczęście mieliśmy odpowiednie książki dla J (takie z samolotami i chmurami, dzięki którym łatwiej nam było opowiadać o tym, co widzi przez okno), sowę oraz dwa smoki, a także własne picie i jedzenie (Ileż to nielegalnych rzeczy można wnieść na pokład dzięki dziecku?!). Żonglowaliśmy tym wszystkim, żeby wykrzesać z przelotu jak najmniej iskier, które mogłyby doprowadzić J do szału. Byłoby to niezwykle rzadkie wydarzenie, ale mimo wszystko jakoś bardziej prawdopodobne w samolocie niż na ziemi, zwłaszcza że sami też mieliśmy już dość. Na koniec loty wszystkim nam zaszumiało w uszach, J zniósł to najgorzej, ale też szczęśliwie nie trwało to długo.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpHJqfSntSBPSL613MjTSKxtJiv3e2FkknCNu0sVQ-NmOOWjr0AnX0DjXIfJOLImEtLnaYOOoZoyKvqJmcABzQgghstZgeEsDOEpDm6K2ohhZIAAUed2rM_35-4YzVgeKzOPEbeQR9m_f/s1600/P9010038.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpHJqfSntSBPSL613MjTSKxtJiv3e2FkknCNu0sVQ-NmOOWjr0AnX0DjXIfJOLImEtLnaYOOoZoyKvqJmcABzQgghstZgeEsDOEpDm6K2ohhZIAAUed2rM_35-4YzVgeKzOPEbeQR9m_f/s1600/P9010038.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chusta gotowa, lecz J na rękach</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Z lotniska wzięliśmy taksówkę do mieszkania. Spodziewaliśmy się zapłacić miedzy 18 a 20 euro, ale ponieważ kierowca cały czas poruszał się autostradami, to w pewnym momencie zwątpiliśmy w to, czy dobrze postąpiliśmy. Skończyło się dość zabawnie, bo kierowca... zgubił się. Ale gdy się zorientował, że czeka go sporo kluczenia po uliczkach, ponieważ według swojego GPSa dojechał, lecz miejsce nie zgadzało się, to... zawiesił licznik i powiedział, że dalej jedzie za darmo. I teraz uwaga! – dalej to G poprowadziła go krętymi uliczkami. Używając darmowej mapy z lotniska odnalazła nas i miejsce docelowe i pilotowała kierowcę zza jego pleców i z dzieckiem na kolanach. A dziecko to potrafiło tego dnia otworzyć drzwi w obu jadących taksówkach. Taksówkarzowi oczywiście zostawiliśmy napiwek – to za stworzenie okazji dla G do popisania się swoimi super-mocami, o których potem można na blogu pisać.<br />
<br />
Odnaleźliśmy mieszkanie, tam J w mgnieniu oka obiegł wszystkie pomieszczenia i balkon, odnalazł wielką szczotę i mopa, więc do późnego wieczora rozrywka była zapewniona.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSmgMEpw4PMNx5zSkAIzIC_H-jWXSoZYQROTTr4c166tLREu66ZZIIAXvAuhFyyLLlT8iEt9K5DMsO53PGHdWYTdl6QWevf_IPPu8rEcjeULGH-b_Wpdvy8aMxTF79tg3Nk4AruqFxyLc9/s1600/DSC_0109.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSmgMEpw4PMNx5zSkAIzIC_H-jWXSoZYQROTTr4c166tLREu66ZZIIAXvAuhFyyLLlT8iEt9K5DMsO53PGHdWYTdl6QWevf_IPPu8rEcjeULGH-b_Wpdvy8aMxTF79tg3Nk4AruqFxyLc9/s1600/DSC_0109.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok z okna</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-74231859878821673062014-08-28T10:42:00.000+02:002014-08-28T11:41:03.527+02:00Limeryki podróżne, czyli kompresja wspomnieńPewnego dnia G usłyszała o konkursie na limeryki podróżne. Niby nie była zainteresowana, ale zajmując się tego dnia sama dzieckiem - w głowie sobie ułożyła najpierw jeden, a potem - ku własnemu zdziwieniu - dwa pozostałe. Całość robi wrażenie (na P), że w tak niewielu słowach udało się skompresować całą masę doświadczeń. To pewnie ułatwi ich zapamiętywanie. A żeby cieszyć się swoimi dawnymi podróżami, trzeba je pamiętać. Nie wydaje się to problemem do czasu aż nagle orientujecie się, że owszem byliście kiedyś na przykład w Rumunii, chyba nawet częściowo stopem, ale o co chodziło, jak to się zaczęło i jak skończyło? A my i tak mamy dobrze, bo co jedno z nas zapomni, to drugie uzupełni...<br />
<br />
<br />
1.<br />
<div style="text-align: center;">
Pewna para w poślubnym ferworze</div>
<div style="text-align: center;">
Chciała w końcu opuścić Pomorze.</div>
<div style="text-align: center;">
Od Werony po Oslo</div>
<div style="text-align: center;">
Natrudziła się ostro,</div>
<div style="text-align: center;">
By pociągiem móc jechać przez morze.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNK0iPzx2b-Gx2npZO-TAP6AFH7a68eDa9WuyFofiNT7MG3MrNU2WHOpI1sT4UjmorYx-bhwKg2g8PqJxkMaYlSE2o6sJezAhbybfp0ZuP8jSVgh0vyZz-qaLa7CojW42h0X2ob8V55Al/s1600/DSC_0262.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNK0iPzx2b-Gx2npZO-TAP6AFH7a68eDa9WuyFofiNT7MG3MrNU2WHOpI1sT4UjmorYx-bhwKg2g8PqJxkMaYlSE2o6sJezAhbybfp0ZuP8jSVgh0vyZz-qaLa7CojW42h0X2ob8V55Al/s320/DSC_0262.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Poślubnie przez Szwajcarię, rok 2012</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
2. <br />
<div style="text-align: center;">
Gdy kilkoro podróżnych z Trójmiasta </div>
<div style="text-align: center;">
Chciało dobrze poznać włoskie miasta,</div>
<div style="text-align: center;">
Od Florencji po Alpy</div>
<div style="text-align: center;">
Każden był wszak uparty)</div>
<div style="text-align: center;">
Plan musieli wykonać i basta!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQZsyHyuySUHylx1uaIvEUo1Qz0CgaV7PljIPx34Cnd5elNZgPiFO8-7qD5DObpyj0Wd48xHnNBt26Ow_LZREi9LbfOkQvtPcOoIG_1m_krxyTqfZtN0KH5gAW0fmQ-I2YxpNjUjcDjug/s1600/DSC_0004.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQZsyHyuySUHylx1uaIvEUo1Qz0CgaV7PljIPx34Cnd5elNZgPiFO8-7qD5DObpyj0Wd48xHnNBt26Ow_LZREi9LbfOkQvtPcOoIG_1m_krxyTqfZtN0KH5gAW0fmQ-I2YxpNjUjcDjug/s320/DSC_0004.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Florencja zimą 2014</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
3. <br />
<div style="text-align: center;">
Raz pięcioro dorosłych z bobasem</div>
<div style="text-align: center;">
Wyruszyło do Rzymu Airbusem,</div>
<div style="text-align: center;">
By pokazać świat dziecku</div>
<div style="text-align: center;">
I Watykan po świecku,</div>
<div style="text-align: center;">
A on spał wciąż w najlepsze tymczasem.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK_YZ6ffumsIFNxkR3_CEduz0B5I29E9unFmh4VKF1htN-2ET1aTjZaIMrGBKpqXMc4UC54nVDiFOwYfKLOtuspU6mIUmo63zIZbBR4NJ_KNCKNvEQmYfaaCAwXgF7UJrNDKkz9SrPeYQ/s1600/DSC_0141.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK_YZ6ffumsIFNxkR3_CEduz0B5I29E9unFmh4VKF1htN-2ET1aTjZaIMrGBKpqXMc4UC54nVDiFOwYfKLOtuspU6mIUmo63zIZbBR4NJ_KNCKNvEQmYfaaCAwXgF7UJrNDKkz9SrPeYQ/s320/DSC_0141.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Okolice Watykanu, wrzesień 2013</td></tr>
</tbody></table>
Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-16464229405177195382014-08-23T23:13:00.000+02:002014-08-24T12:29:47.865+02:00Tam i z powrotem, czyli o bojach kolejowych<div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdyby nie PKP, to nie wiedzielibyśmy chyba,
o czym pisać. Wydaje się, że przejazd z Gdańska do Wrocławia i z
powrotem nie powinien być podróżniczo ekscytujący. A jednak....
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie mogąc zdecydować z wyprzedzeniem
o terminie wyjazdu, kupowaliśmy bilet do Wrocławia dzień przed
odjazdem. Nie było trzech miejsc obok siebie, P kupił więc z
przedziale dla osoby (domyślnie: matki) z dzieckiem. Kupował w
kasie, bo rodzinnych biletów ani „zerówek” dla dziecka nie da
się kupić przez internet. Takie przy tym kupowaniu było
zamieszanie, że nie zauważył, że nie kupił biletu dla siebie.
Zrozumiał swój błąd dopiero w nocy. Podał koło którego miejsca
chce siedzieć i skutecznie dosiadł się do przedziału dla matki z
dzieckiem, co przy kasach (tak, kupował w dwóch) nie było możliwe.
Swoją drogą, strasznie dziwny ten przepis (niby chodzi o intymność
przy karmieniu piersią, ale i tak do przedziału ciągle dosiadają
się ludzie bez miejscówek, bo tylko tam jest miejsce), a i jego
wprowadzanie w życie bywa kuriozalne – raz np. miejsce dla dziecka
sprzedano nam w innym przedziale, a dla nas w innym, czyli Jasiek miał jechać sam...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Poranny ekspres do Berlina z przesiadką
do pospiesznego w Poznaniu: Mimo bagażu i wózka z dzieckiem
przesiadki same w sobie są OK. Dzięki nim czas podróży szybciej
mija. Wstaliśmy przed budzikami, wszystko ogarnęliśmy. W drodze na
dworzec uświadomiliśmy sobie, że nie mamy Jaśkowej piłeczki i że
poprzedniego dnia mogła zostać na jednym z trawników na kampusie.
Nadkładamy drogi, P biegnie po piłeczkę, ale i tak dojeżdżamy na
dworzec w Oliwie przed czasem. Winda do tunelu dworcowego, na którą
liczyliśmy – zepsuta. Niesiemy się po schodach. Winda na peron
dla pociągów dalekobieżnych na szczęście działa. Ludzi coraz
więcej. Czekamy. Nagle na peron dla SKM-ek (Szybka Kolej Miejska)
podjeżdża pociąg, który „mógłby być nasz”. Spojrzenia na
pociąg, spojrzenia na siebie. Potwierdzenia podróżnych czekających
na zupełnie inny pociąg. Biegniemy do windy. Zjeżdżamy powoli do
tunelu. Mamy tylko nadzieję, że winda na peron SKM-kowy działa.
Działa. Pociąg teoretycznie stoi tylko minutę. G zatrzymuje
pociąg, P biegnie z wózkiem, torbą na kółkach i pod plecakiem. Udało się! Nawet do naszego wagonu dobiegliśmy, a nie do byle
najbliższego. Jedziemy. Po drodze, już za Gdańskiem, pociąg
nabiera opóźnienia. Sprawdzamy wielkość opóźnienia na <a href="http://infopasazer.intercity.pl/" target="_blank">stronie</a>. Jesteśmy zadowoleni z siebie, że
nie daliśmy się nabrać na sugestie wyszukiwarki połączeń i na
przesiadkę w Poznaniu mamy 15 minut, a nie sugerowane 4. Wybraliśmy
późniejsze połączenie, bo jesteśmy doświadczeni, przewidujący
i w ogóle. A że rozumiemy system, to poprosiliśmy konduktora, żeby
ten nasz pociąg do Wrocławia czekał na nas w Poznaniu. Nawet dwoje
konduktorów poprosiliśmy, tak w razie czego. I jeszcze przez głośnik
usłyszeliśmy, na którym peronie pociąg będzie czekał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoTIvB675CY52m7A5I7ERtZoyAwNDReJ4x1KldxHLb5_FAJVano6DBRFppXTPCoQjdpPPIv7-F9lE3N0P5ge_x1Q1rkotPIo_0ffbTpTy5rtpbIchgCiKPVp36DD3gtV4NR00y693hDZY/s1600/DSC_0526.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoTIvB675CY52m7A5I7ERtZoyAwNDReJ4x1KldxHLb5_FAJVano6DBRFppXTPCoQjdpPPIv7-F9lE3N0P5ge_x1Q1rkotPIo_0ffbTpTy5rtpbIchgCiKPVp36DD3gtV4NR00y693hDZY/s1600/DSC_0526.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wysiedliśmy. Biegiem do windy. Biegiem
w tunelu na właściwy peron. Brak windy, więc wszystko w tzw. zęby
i po schodach. Wynurzamy się zmachani z czeluści i widzimy nasz
odjeżdżający pociąg. Dajemy upust emocjom. Niech się dziecko
uczy, jak szybko werbalnie rozładowywać napięcie. Nie byliśmy jedynymi,
którzy nie zdążyli na rzekomo czekający pociąg, więc nie trzeba
czepiać się naszej techniki biegowej z wózkiem torbą na kółkach
i pod plecakami. Pewnie interesuje Was, co my tak wozimy tędy i z
powrotem przez cały kraj. Ano piłeczkę dla Jaśka, książki dla
niego, książki dla siebie (to rzeczywiście głupi pomysł był,
ale wiedzieliśmy o tym i mimo to wzięliśmy je, bo jak się nie ma
ze sobą książek, to można nie trafić do łóżka), jedzenie
(dość dużo), średnio podstawowe ubrania, podstawowe kosmetyki,
dwa laptopy z kablami, aparat i kamera z kablami, plus jakieś kable.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Z Poznania do Wrocławia jeżdżą też
regionalne, więc po scysji w kasie (gdzie kasjerka kazała nam iść do serwisu jakiegoś i wsiąść dopiero za 3 godziny), po której G zapowiedziała, że
dalej jedziemy bez biletów (po czym P poszedł kupić te brakujące
bilety), wsiedliśmy do takiej jak gdyby SKM-ki, do części jak gdyby
dla osób z dużym bagażem. Wyszło nieźle, bo miejsca było tam
tyle, że z Jaśkiem w piłkę graliśmy. Czyli
przydała się, a nie byłoby jej, gdyby nie poranny bieg.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgc38I8XmidOAT0BbZMNAboL3zYsAzQ4QSEHFIrGIeOaR84rERkVN3ARVkVSuw_cnhJV6BvIzPZjjMMIxlnJt7R6Ze-Vhyphenhyphen29fEUxijmZCQdLmLc8iuJK9tROpA2YGqbpP6R7yh8FUP070/s1600/DSC_0520.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgc38I8XmidOAT0BbZMNAboL3zYsAzQ4QSEHFIrGIeOaR84rERkVN3ARVkVSuw_cnhJV6BvIzPZjjMMIxlnJt7R6Ze-Vhyphenhyphen29fEUxijmZCQdLmLc8iuJK9tROpA2YGqbpP6R7yh8FUP070/s1600/DSC_0520.JPG" height="214" width="320" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
We Wrocławiu na dworcu złożyliśmy
skargę. Chcemy zwrotu kosztów i zadośćuczynienia. Na decyzję
możemy czekać 30 dni.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Potem kilka dni w gronie rodzinnym, podczas których trochę obawialiśmy się, że przez
cały pobyt w mieście nie wyjdziemy do rynku, bo najważniejsze
udogodnienia mieliśmy wszędzie, tylko nie w centrum. Te
najważniejsze, to oczywiście huśtawki (i-a, i-a, i-a). W końcu
wybraliśmy się i Jasiek miał mnóstwo przeżyć związanych z
łapaniem baniek mydlanych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCrMbjS38XPrU437YlzHkF4aWO7i82fLjxYALkZh3gZkzkxG6AhXnIYzQSaWE23wRQXPbh0gQwmh_rk06T-E_hE-5rm5F7O3o3h8pNwcEKS249FvYzh1MKC28V0clyKx3uxwrM3f-KD5s/s1600/DSC_0138.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCrMbjS38XPrU437YlzHkF4aWO7i82fLjxYALkZh3gZkzkxG6AhXnIYzQSaWE23wRQXPbh0gQwmh_rk06T-E_hE-5rm5F7O3o3h8pNwcEKS249FvYzh1MKC28V0clyKx3uxwrM3f-KD5s/s1600/DSC_0138.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W międzyczasie było wesele przyjaciela w
okolicach Oławy, czyli nasz główny powód przyjazdu – było
fajnie, ale okazuje się że o 22:00 już nie tylko Jasiek śpi, ale
i my nie nadajemy się do zabawy... Jako niezmotoryzowani w miejscu
nieskomunikowanym zdecydowaliśmy się na taksówkę, co wprawdzie
nie było tanie, ale w takich wypadkach zwykle pocieszamy się, że
koszty taksówek są i tak niewielkie w porównaniu do całorocznego
utrzymania samochodu. Swoją drogą, jeśli kierowca taksówki mówi, że jedzie bardzo ostrożnie, bo z dzieckiem na pokładzie, a jednocześnie dochodzi do 100 km/h w mieście i przejeżdża skrzyżowanie na czerwonym świetle, to zastanawia się człowiek, jak to by było jechać z nim choćby normalnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsX3jFqnt2RZyPZtdIKYR_Okv9diPVbq5SOZS6CopgPI3zvPeKUpuiPnguC1cVsPfUl9ZVF_RjFlBGwrawQNBgu2pp43nsYzsGUfChfbx0O0WS1Uqxu8BAiXDTyYtQhrHkZuMdoKbLkrU/s1600/20140815_150204.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsX3jFqnt2RZyPZtdIKYR_Okv9diPVbq5SOZS6CopgPI3zvPeKUpuiPnguC1cVsPfUl9ZVF_RjFlBGwrawQNBgu2pp43nsYzsGUfChfbx0O0WS1Uqxu8BAiXDTyYtQhrHkZuMdoKbLkrU/s1600/20140815_150204.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
A teraz powrót...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBfZiJMvZy9J-jy2dim0DYJDj1lQ5HZfrl0ta8pPzpys596D9b4D9ZAHS1jkEwa64oYEvLXCqZZyMGXjTUrDllsBWRJhQyHEzX7kjFH3JsvRTYF_UylGMjs78pbiUmN6sWJYes73vM5c/s1600/P8180287.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBfZiJMvZy9J-jy2dim0DYJDj1lQ5HZfrl0ta8pPzpys596D9b4D9ZAHS1jkEwa64oYEvLXCqZZyMGXjTUrDllsBWRJhQyHEzX7kjFH3JsvRTYF_UylGMjs78pbiUmN6sWJYes73vM5c/s1600/P8180287.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Było dość egzotycznie. Zaczęło się
przyjemnie, bo od „Historii Finlandii”. Okazało się, że na
Dworcu Głównym kwitnie inicjatywa związana z wolnym obrotem
książkami, czyli bookcrossing. Jak gdybyśmy mało książek w
plecakach, w torbie i w wózku mieli. Wzięliśmy „Historię...”
i co? I kisimy, czyli przez pewien czas nie oddamy ;)! Pociąg był
podstawiany więc na absolutnym luzie zajęliśmy miejsca przy oknie. Pani kasjerka sprzedała nam tym razem po pewnych wahaniach i na "nasze ryzyko" bilety w przedziale dla "matki z dzieckiem". Eksperymentowaliśmy już wcześniej z rezerwowaniem trzech miejsc w rzędzie,
żeby J mógł się między nami wyspać, ale lepiej jest jednak mieć
miejsca naprzeciwko siebie, bo wtedy daje się rozłożyć wózek i
przeszkadza on nam, a nie osobom postronnym. Łatwiej też rzuca się
piłką, gdy siedzimy naprzeciwko siebie. Pociąg był tym razem
bezpośredni, więc skazani byliśmy na dłuższe przebywanie w tym
samym towarzystwie. W przedziale mieliśmy starszą panią z
modlitewnikiem i panią w średnim wieku, ot 50+, która mówiła.
Najpierw udzielała nam porad dotyczących żywienia naszego dziecka.
Dziwacznie było słyszeć z jej ust kategoryczne stwierdzenia typu
„Nie, nie jest głodny”, jak gdybyśmy nie rozumieli „migania”
naszego dziecka. Przestrzegała nas też przed cynamonem. Trudno jest
otworzyć się na jakąkolwiek wiedzę, zwłaszcza w postaci rad, gdy
przeplatane bywają z bzdurami. Ale kwestię możliwej szkodliwości
cynamonu prześledziliśmy w sieci na wszelki wypadek. Zdarza nam się
przecież zasypywać nim potrawy. Ze wstępnego rozpoznania wynikało,
że są różne rodzaje cynamonu,w zależności od kraju pochodzenia.
Podobno najlepszy jest ten pochodzący z Cejlonu. Szkodliwe może
okazać się przedawkowywanie tego pochodzącego z Chin. Ten sklepowy
to – w jednym przypadku, który sprawdziliśmy – mieszanka obu
rodzajów, ale wiemy już, żeby nie przesadzać. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj10SGrksIABIzB-bcU5dapeebWjnenRU87ZJmGw-oMTZZsn9gkjkU_ejr2_ejB1FJWLsl_lffdRmvIV3IE9XgeL-D7vfarYsx_mHd7Ajtx6yXG5OeN6SMF_IPuyTQz3aE0TUON-0xGQtY/s1600/DSC_0197.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj10SGrksIABIzB-bcU5dapeebWjnenRU87ZJmGw-oMTZZsn9gkjkU_ejr2_ejB1FJWLsl_lffdRmvIV3IE9XgeL-D7vfarYsx_mHd7Ajtx6yXG5OeN6SMF_IPuyTQz3aE0TUON-0xGQtY/s1600/DSC_0197.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Towarzyszka podróży mówiła coraz
więcej. Bodajże w Poznaniu prośba niesłyszącego o pieniądze
odpaliła w niej petardy ksenofobicznej nienawiści. P myślał, że
uda się te wymiociny myśli jakoś przeczekać, ale gdy
już-nie-towarzyszka doszła do krytyki międzynarodowej pomocy
(podczas gdy w Polsce ludzie „umierają z głodu”!), to stało
się jasne, że G ruszy do boju. W końcu pomoc humanitarna to dla
nas ważna sprawa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ale jak się zabrać do takiej rozmowy?
Stawką jest m.in. jakość dalszej podróży. Ale również stawką
jest rozsiewanie nienawiści przez spotkaną osobę, bo mamy szansę
powstrzymać tę reprodukcję zła. Jak bardzo było źle, może
najlepiej oddawało odgrażanie się rozmówczyni, że napisze
książkę o tym jak nienawidzi obcokrajowców. A – uwaga! – w
jej oglądzie stanowili oni 80 proc. społeczeństwa. Interesujący
był skład narodów wyklętych. Wyłączeni zostali z niego Romowie
i Żydzi, bo „w końcu mieszają u nas już długo”. Za to
wszelkie badania i statystyki były dla owej pani nieważne, bo w
końcu obcokrajowiec może się podawać za Polaka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXQ6o84hop73OrwzZwpmf6sMAU7zp4mX8xiQtmkYVcaggQ09vbMupCbd0Yk2sZAE0AcXJACFFwCyC_BY0OHD9mTRjHQhv_YZHZcKMQ1c5fi7-i80OgsyQdBXmush5t71mF3E7fvSqnM4/s1600/DSC_0206.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXQ6o84hop73OrwzZwpmf6sMAU7zp4mX8xiQtmkYVcaggQ09vbMupCbd0Yk2sZAE0AcXJACFFwCyC_BY0OHD9mTRjHQhv_YZHZcKMQ1c5fi7-i80OgsyQdBXmush5t71mF3E7fvSqnM4/s1600/DSC_0206.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
G zabrała się za tę niewdzięczną
robotę nawracania po sokratejsku, czyli zadając pytania i konfrontując
rozmówczynię z wewnętrznymi sprzecznościami w jej
światopoglądzie, czyli z myślą chrześcijańską. Do takiej
strategii trzeba mieć cierpliwość, bo Sokrates mógł pozwolić
sobie na długawy monolog, a taka spontaniczna rozmowa bez wina, to
krótkie „strzały”. Z kolei P raczej skłonny był do siania
absurdu, żeby od razu podważyć całość światopoglądu, zamiast
stawiać rozmówcę przed dylematami, więc próbował odezwać się
tylko ze 2 razy. Zresztą jego strategia doprowadziłaby raczej do
niezłej wojny. Natomiast G pacyfikowała, dopóki starczało jej
cierpliwości. W końcu jednak pomogła sobie starszą panią i razem
roztoczyły obraz wspaniałości takich krajów jak Serbia, gdzie
według podróżującej wyłącznie po Polsce uciążliwej pasażerki
ludzie są obłudnymi przestępcami. Starsza pani na szczęście
okazała się podróżniczką – życzliwą i otwartą na innych
ludzi, co uczyniło sytuację w przedziale dużo bardziej znośną.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzZwrp2B_8ZBddwr039r_ZMnEgMaMnESpYI9Wg_Y1yizG00SY-FvqVN7Uk9r30LK6bAr4uSZl37ATFlVtFXlcd4-As_AVq8fqJ7HBXxABOB5S6IWmqwQPzl3LLvY6YtLeh-dVKOBdAjqY/s1600/DSC_0223.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzZwrp2B_8ZBddwr039r_ZMnEgMaMnESpYI9Wg_Y1yizG00SY-FvqVN7Uk9r30LK6bAr4uSZl37ATFlVtFXlcd4-As_AVq8fqJ7HBXxABOB5S6IWmqwQPzl3LLvY6YtLeh-dVKOBdAjqY/s1600/DSC_0223.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie przyznawaliśmy się do tego, że
zawodowo badamy kwestie związane z migracjami. Po jakimś czasie pani uciążliwa
wyciszyła się. Zdaniem P po prostu uznała nas za kolejnych
udających Polaków obcokrajowców. Nie tylko ze względu na to, co
mówimy. Istnieje pewna konwencja zachowania się, która ułatwia
ksenofobom takie zakwalifikowanie rozmówców. Jest nią unikanie
kontaktu wzrokowego z człowiekiem, do którego czujemy niechęć.
Unikamy, bo nie chcemy się uśmiechać, nie chcemy wrócić do
konwencji „small talk”, czyli jak gdyby nigdy nic nie wydarzyło
się. Ale z perspektywy ksenofobicznej taki unik może zostać
zrozumiany jako ukrywanie czegoś – w końcu oczy zwierciadłem...
No, a co można ukrywać przed osobą, która wietrzy w Polsce
asymilacyjny spisek serbsko-armeńsko-ukraiński? Ten spisek jest
według niej też powodem, dla którego Polacy mają złą opinie na
Zachodzie – po prostu bandy obcokrajowców przebranych za Polaków
psują nam opinię. Ot i świat stał się prostszy. Szczęśliwie
pani jechała tylko do Bydgoszczy, a kolejni pasażerowie byli już
dużo mniej nachalni. Jeden nawet pozwolił Jaśkowi pobawić się
swoją brazylijską piłką, dzięki czemu ostatnia godzina w pociągu
minęła nad wyraz przyjemnie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-4112040233641566102014-07-23T16:40:00.003+02:002014-07-23T16:45:19.752+02:00Ustka o brzasku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
W ostatnim wpisie mocno krytycznie potraktowaliśmy Ustkę - i nie
odwołujemy nic z tego, co napisaliśmy, bo wszystko prawda, choć pisane pod
wpływem ciągłego "umc, umc, umc" za oknem. Po weekendzie na szczęście
jest lepiej i bardziej ludzko (choć i tak toczyliśmy już wojnę na miny i
gesty z kierowcami samochodów, trąbiącymi wszem i wobec, że zapraszają
do Doliny Charlotty czy gdzieś tam indziej). Dziś odkryliśmy za to urok
nocnych spacerów, a przede wszystkim tego, że są możliwe, bo w Gdańsku
pewnie nie chciałoby nam się schodzić w środku nocy z czwartego piętra,
potem wracać po kanapki, na karmienie, a wreszcie po aparat i kamerę. A
spacerowaliśmy, bo Jaśkowi temperatura mocno skoczyła z okazji
dwunastego zęba. Wezwany lekarz (bo już trochę spanikowaliśmy widząc
nieskuteczność farmakologii) kazał dziecko chłodzić, a że kompresy były z
zaciekłością zrzucane, zdecydowaliśmy się na długi spacer. Poniżej
wspominki z nocnego ch(ł)odzenia.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsWldKLJF0ASzWYClr1P4nvrL_t73oadJ9LDjPpj-eMSiuZGklpnABe-CSILzVr9oX00LqN-7f07HCzaGKxFBXZ-VP07pFPXBlcEypCI3q3eBNfi8JUxBvFs5iIQa_bWdy7VmVJw5vswA/s1600/DSC_0234.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsWldKLJF0ASzWYClr1P4nvrL_t73oadJ9LDjPpj-eMSiuZGklpnABe-CSILzVr9oX00LqN-7f07HCzaGKxFBXZ-VP07pFPXBlcEypCI3q3eBNfi8JUxBvFs5iIQa_bWdy7VmVJw5vswA/s1600/DSC_0234.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBivOzukwfAwFV8L-5a6OTV2N4KOlBr8SSgAi6Kp4uLxYwKbD1hNJV95aYqlQgfYMuJO_wxTpsHaHAWaXrgf2smnpaheZfZ91_3fTT8dz29XfzvD4vC24FNKO-gXaywFehnrsmbYrFpA/s1600/DSC_0195.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBivOzukwfAwFV8L-5a6OTV2N4KOlBr8SSgAi6Kp4uLxYwKbD1hNJV95aYqlQgfYMuJO_wxTpsHaHAWaXrgf2smnpaheZfZ91_3fTT8dz29XfzvD4vC24FNKO-gXaywFehnrsmbYrFpA/s1600/DSC_0195.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKCzvQp7UO-wKN94WaEznELu7bwZgWQOT4TJ11Tiv4ZE9wNGoyU1sCBVmXMe3rIpOrVOPKLcIMxOxotjI4Y6TYfxhrofa08ayckqYNNNdhW8wa0tbF9PiCF7rzUZBgHWSs-G3-f-_IBsU/s1600/DSC_0160.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKCzvQp7UO-wKN94WaEznELu7bwZgWQOT4TJ11Tiv4ZE9wNGoyU1sCBVmXMe3rIpOrVOPKLcIMxOxotjI4Y6TYfxhrofa08ayckqYNNNdhW8wa0tbF9PiCF7rzUZBgHWSs-G3-f-_IBsU/s1600/DSC_0160.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjybKbnLOhuOvD75lIsuRptA5F73ZGsPLw-GKzknFlsS1XnV0MXGNVP3szVe_lck8Shlfcu2u7gaS-6SviQIYzz318_pe5cNuBz5kVFH7U9f1PVUVSb-vDz0ZULKroLAzjsS_6zerq4cnw/s1600/DSC_0223.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjybKbnLOhuOvD75lIsuRptA5F73ZGsPLw-GKzknFlsS1XnV0MXGNVP3szVe_lck8Shlfcu2u7gaS-6SviQIYzz318_pe5cNuBz5kVFH7U9f1PVUVSb-vDz0ZULKroLAzjsS_6zerq4cnw/s1600/DSC_0223.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl3pnihaDULqqnCeZUYiwCynE8fadL0Ql6JmkiZ-oIXJjZT3Geh7krUoYXNlhGuFNhhKV3ONS6bK7SyV17PpbtnblrVzP9-NaQq5gse8I-whPpTpdLgve3XO8KFKBPOyHVccKNCUL9lSU/s1600/DSC_0219.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl3pnihaDULqqnCeZUYiwCynE8fadL0Ql6JmkiZ-oIXJjZT3Geh7krUoYXNlhGuFNhhKV3ONS6bK7SyV17PpbtnblrVzP9-NaQq5gse8I-whPpTpdLgve3XO8KFKBPOyHVccKNCUL9lSU/s1600/DSC_0219.JPG" height="267" width="400" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjliCLWfKLaEIhI8ORbLnjxTXrUyfhZektDkGrJgGiduSRj-MKpZeiVhHOdQsY_EUTNcq2WY7EQjuEI1R01p9WP_XCH1nQu0pq6PfxkuAbsxXo5NbG3ljkxYJ34p5BiOBUjT1mGCzOpIcE/s1600/DSC_0173.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjliCLWfKLaEIhI8ORbLnjxTXrUyfhZektDkGrJgGiduSRj-MKpZeiVhHOdQsY_EUTNcq2WY7EQjuEI1R01p9WP_XCH1nQu0pq6PfxkuAbsxXo5NbG3ljkxYJ34p5BiOBUjT1mGCzOpIcE/s1600/DSC_0173.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnz_FBTk6JTZxlHFumFpffMNGj9ii-6XqLrtD82VST7iGc0O1a-RZIA8AoU03rMRmNuwI7uIFnzeXsD0XB6Lg16QIvZzwPc8zAUk2GGicni05Hd6jcK3go0PeQyfKBe8QD0EdloZ-XoMA/s1600/DSC_0149.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnz_FBTk6JTZxlHFumFpffMNGj9ii-6XqLrtD82VST7iGc0O1a-RZIA8AoU03rMRmNuwI7uIFnzeXsD0XB6Lg16QIvZzwPc8zAUk2GGicni05Hd6jcK3go0PeQyfKBe8QD0EdloZ-XoMA/s1600/DSC_0149.JPG" height="267" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl3pnihaDULqqnCeZUYiwCynE8fadL0Ql6JmkiZ-oIXJjZT3Geh7krUoYXNlhGuFNhhKV3ONS6bK7SyV17PpbtnblrVzP9-NaQq5gse8I-whPpTpdLgve3XO8KFKBPOyHVccKNCUL9lSU/s1600/DSC_0219.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-28898259031459822342014-07-20T23:38:00.001+02:002014-07-21T10:07:30.862+02:00Najbardziej hałaśliwe i prostackie miasto w Polsce?<div style="margin-bottom: 0cm;">
W tym roku wakacje spędzamy w Ustce,
przede wszystkim ze względów rodzinno-zawodowo-organizacyjnych,
czyli rodzina partycypuje w opiece nad maluchem, a my w tym czasie
piszemy doktoraty. Na początku lipca byliśmy tym miejscem niemal
zachwyceni, wręcz odkrywaliśmy na nowo wszelkie jego zalety,
zwłaszcza parki, las, koncerty skrzypcowe i akordeonowe, no i
przede wszystkim plażę, gdzie można było sobie poczytać, budować
zamki i pobawić jak za dawnych czasów. Niestety pod koniec lipca
jest tu już tragedia. I już nawet nie chodzi o to, że tłumy ludzi
i sznury samochodów ewidentnie nie mieszczą się w tym małym
miasteczku, ale przede wszystkim o idiotyczną politykę władz
miasta polegającą na zezwalaniu na wszelki hałas, kociokwik i
kolorową tandetę. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhepxEaL__Am3m5Tz8xLsEK6MLGohWnA-H0JCipl75Hmn7vUc9Q4SowVWQqAbUTaRwgSbGVV5DFTx0uQFlzwHKTeMnmxFwMo0EshoVn4WgHxIEnw4f1zLlprUENIhNMYoMAa0Q8P_yQtyU/s1600/DSC_0111.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhepxEaL__Am3m5Tz8xLsEK6MLGohWnA-H0JCipl75Hmn7vUc9Q4SowVWQqAbUTaRwgSbGVV5DFTx0uQFlzwHKTeMnmxFwMo0EshoVn4WgHxIEnw4f1zLlprUENIhNMYoMAa0Q8P_yQtyU/s1600/DSC_0111.JPG" height="267" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Teraz tak wygląd miejsce, w którym mieliśmy wesele. A niech to wszystkie mewy...!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYmBOws4KNDJay8iGmQ_0LWyJgbcmIX5E7xOrZvcBml23iaJijeYxa5pRj4Xtgkhr9fmcecG3qj08wUq1xTS2iMuEj8gSV9ct-TA7_NWPGi1PFIjvFv8u_wbUaaFFbVrlbPGLfztV3Ui4/s1600/DSC_0113.JPG" height="267" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="400" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Te włosy Wam się w Ustce nie zjeżą</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSchw9V_uNl9MuU9nZ1KoIHXKBJx08owCSrmT7AqBE9Qduz0Coz-gvq-8jHBRkwFpregv6FjMNvpKTUjdxcHWg9MTDp8nTe-6_by7We0U5tjyhF7eTLe8xb3cZMg_h0tggi70hRReH0gI/s1600/DSC_0094.JPG" height="267" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="400" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gratów z roku na rok coraz więcej</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwh0-512Iz19qvrTIWoC2fiqAvyfRj87hb20DCfNYfE9zuf2pRcbAE7yW5iqsO5qaNx8dAGS1JEwTYu3jfn4fWztIU85nAVyyUGB3LuH78csyfRw7yHc9zYed7ZX-0yTizUFGBsgfaDc4/s1600/DSC_0106.JPG" height="267" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="400" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak parkowałby Elvis</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niemal każdy metr promenady wypełniony jest
przez jakiś straganik z warkoczykami, piłeczkami i innymi
pierdołami, nawet centralne miejsce promenady zostało skutecznie
zablokowane przez ogródek piwny. Druga część promenady zajęta
przez koncerty i głośniki, więc zator jest całkowity. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguY-v6Vh-sCm1dOFZJvEGTjyG774w3Z0w3iJ5is67TChvMXwv7M0GLnfN8Z0X65geX_fCjDw7tYuCX9JuVbRVy_AfSa-9HYUyGVIOiJ1Wu_Md3aZ8jl72-OgK2sfmk3KYDYMFNJzuCuyo/s1600/DSC_0121.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguY-v6Vh-sCm1dOFZJvEGTjyG774w3Z0w3iJ5is67TChvMXwv7M0GLnfN8Z0X65geX_fCjDw7tYuCX9JuVbRVy_AfSa-9HYUyGVIOiJ1Wu_Md3aZ8jl72-OgK2sfmk3KYDYMFNJzuCuyo/s1600/DSC_0121.JPG" height="267" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Epicentrum wszelkiej propagandy</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ale
wizualny rzyg to nic w porównaniu z akustycznym. Koncerty różnych
gwiazdek oczywiście tak głośne, że w pobliżu nie da się stać,
ale nawet tam gdzie mieszkamy dobiega nas łupanie basów, bo
przecież wszyscy basy uwielbiamy i wszyscy chcemy się do nich gibać
późnym wieczorem. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNjyTrIVm1dErIoHfSuIVSLXHdFcm11VlKI7EftQToZkpe7jL-3ycKKTrIbGV890uHW03PJ3ATMnaPJgkT-Eh6BwKae_xJFMVbq3Efcf11ULz2r1wxKB7PJJs8NkhmSDNcNnXnk6EL4qU/s1600/DSC_0100.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNjyTrIVm1dErIoHfSuIVSLXHdFcm11VlKI7EftQToZkpe7jL-3ycKKTrIbGV890uHW03PJ3ATMnaPJgkT-Eh6BwKae_xJFMVbq3Efcf11ULz2r1wxKB7PJJs8NkhmSDNcNnXnk6EL4qU/s1600/DSC_0100.JPG" height="267" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wart odnotowania przypadek kostki na ulicy</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Naprawdę można się załamać, jeśli w upalny
dzień trzeba mieć ciągle zamknięte okno, by choć trochę obronić
się przed ciągłym rykiem motorów (które jakoś upodobały sobie
to rzekome uzdrowisko), kłótniami pijanych przechodniów, głośnym przaśnym
disco lecącym z otwartych okien jakichś gratów i, co jest już
absolutna torturą, reklamami różnych obiektów turystycznych,
lecącymi w kółko z innych gratów. Dziś np. jeden taki idiota
stanął nam w korku pod domem, dzięki czemu kilka razy z rzędu
musieliśmy wysłuchać całego tekstu reklamy akwarium. Treść tej propagandy pozostaje niezmiennie głupia i od lat ta sama. Przynajmniej
wiemy, co bojkotować – akwaria i bunkry, bo skutecznie swoją nachalnością zniechęciły
nas do odwiedzenia ich, choć nigdy jeszcze tam nie byliśmy. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnMk9WtI2Cgm3b8xSkCN2Gbth0OiOhKc3uIqq6NLWo2wU7fjdmjiIWoiIj8jrj6vxoTm_bCU2c9d7jnLyaYbAMdlPioZv_Z-TTcB34nShviQ8jAKSu8HSQmkrTLhyphenhypheny74jRvJ9DfwKhIRU/s1600/DSC_0119.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnMk9WtI2Cgm3b8xSkCN2Gbth0OiOhKc3uIqq6NLWo2wU7fjdmjiIWoiIj8jrj6vxoTm_bCU2c9d7jnLyaYbAMdlPioZv_Z-TTcB34nShviQ8jAKSu8HSQmkrTLhyphenhypheny74jRvJ9DfwKhIRU/s1600/DSC_0119.JPG" height="267" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kto odnajdzie i odgadnie niepasujący element?</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W każdym
razie wszystkim absolutnie odradzamy przyjazd do Ustki w środku sezonu, bo
bardziej zanieczyszczonego miejsca hałasem, brzydotą i głupotą
dawno nie widzieliśmy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW_SxkzH0-lB__IwG_ee810lmwbeA8HFv8eEtlD4DJdnyA_KkhUrk7BCma2tgnEduV6HW43byf1ze1uILYjdeN2SFJodEEwsi2v9SvSpgWWF9FwY3oRZUOC8_h5jog_lEWwvtWaUjsvRE/s1600/DSC_0135.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW_SxkzH0-lB__IwG_ee810lmwbeA8HFv8eEtlD4DJdnyA_KkhUrk7BCma2tgnEduV6HW43byf1ze1uILYjdeN2SFJodEEwsi2v9SvSpgWWF9FwY3oRZUOC8_h5jog_lEWwvtWaUjsvRE/s1600/DSC_0135.JPG" height="267" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pompujmy ponad płoty!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jeżeli te kolorowe zdjęcia nie przekonują Was do trzymania się z dala, bo - przykładowo - uważacie, że skoro ludzie tu są, to znaczy, że podoba im się, to ostrzeżemy Was jeszcze przed chodnikami. W wielu miejscach miasto zostało "zrewitalizowane" w iście zabójczy dla ludzi sposób. Mianowicie drogi dla samochodów uczyniono gładkimi i może nawet z lekka miękkimi, a miejsca tradycyjnie przeznaczone na chodniki pokryto drobną kostką brukową. Chodziło zapewne o to, by zniechęcić niezmotoryzowanych turystów z torbami na kółkach. Jedak uparci piechurzy oraz ci, którzy na spacery nie wybierają się samochodem, powszechnie spływają na środek drogi, gdyż wolą chodzić po dywanach dla samochodów. <br />
<br />
Złośliwościom nie byłoby końca, gdybyśmy tego roku trafili do tego uzdrowiska w poszukiwaniu np. zdrowia. My jednak przyjechaliśmy w zasadzie do pracy, więc i czasu nie mamy, żeby rzetelnie dokumentować tę - mimo wszystko typową dla polskiego wybrzeża - biegunkę potwornych pomysłów na rozwój, biznes i rozrywkę.<br />
<br />
Tylko jak tu uchronić dziecko przed dziwacznymi upodobaniami estetycznymi i potrzebami konsumpcyjnymi? </div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-42338183890872358962014-06-13T22:24:00.002+02:002014-06-13T22:25:25.814+02:00Karmienie piersią w podróży (Włochy, Berlin, Karlskrona)<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6HpOZgGEiaBfih3QaED5eyFs_2gghLdHYoZHJxi8V-CgzkhyphenhyphenyP_LY4UT-yBxNbNQX1QNPI3sbyvj_MreuXIeYUwxfb4_BNO1sEYlPL0ul2iI_LE9TSZWlrUMKXkcND-ETeF357Wy2yPo/s1600/DSC00997.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6HpOZgGEiaBfih3QaED5eyFs_2gghLdHYoZHJxi8V-CgzkhyphenhyphenyP_LY4UT-yBxNbNQX1QNPI3sbyvj_MreuXIeYUwxfb4_BNO1sEYlPL0ul2iI_LE9TSZWlrUMKXkcND-ETeF357Wy2yPo/s1600/DSC00997.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pardubice</td></tr>
</tbody></table>
Zanim wyjechaliśmy do Rzymu i Berlina z 4-miesięcznym niemowlakiem, przeglądałam gorączkowo strony internetowe, szukając jakichś wskazówek dotyczących karmienia piersią w tych miastach. Czy da się? Jak jest to odbierane? Gdzie można karmić? W końcu jeśli cały dzień będziemy zwiedzać, a maluch je co 2-3 godziny, to sprawa jest ważna.Nic nie mogłam znaleźć, więc pomyślałam, że po powrocie podzielę się swoimi doświadczeniami - może komuś w podobnej sytuacji się przydadzą.<br />
<br />
Otóż karmić jak najbardziej można w miejscach publicznych i nie wzbudza to żadnej sensacji. Ani razu nikt nie zwrócił mi uwagi, nie gapił się natrętnie, nie robił głupich min ani nie obrzucał inwektywami. A karmiłam w Rzymie i na różnych ławeczkach miejskich, i w muzeach (włączając w to muzeum watykańskie), i w kościołach, i na schodach kościołów, i nawet w Koloseum. W końcu jak dziecko zaczynało płakać, to każde miejsce siedzące było dobre. Dużym problemem w Rzymie był jednak prawie zupełny brak parków publicznych. Często widzieliśmy na mapie, że tuż tuż będzie jakiś park, więc przyspieszaliśmy kroku i spinaliśmy się wyobrażając sobie jak to pięknie sobie usiądziemy wśród zieleni, a tu park okazywał się zamknięty i za płotem. A upał okropny i nigdzie cienia... Stąd karmienie w kościołach, bo tam jeszcze było w miarę chłodno.<br />
<br />
W Berlinie z kolei problem był odwrotny - chłód wrześniowy był już dosyć odczuwalny i na karmienie w plenerze jakoś ochoty nie miałam, mimo że parki i ławeczki były. Więc za każdym razem, gdy młody wołał o jedzenie, znajdowaliśmy jakąś restaurację, kawiarnię, bar czy lodziarnię, braliśmy kawę czy ciastko, a najczęściej i to, i to, i tam też na karmienie publiczne nikt krzywo nie patrzył. Problemem były tylko koszty zarówno zdrowotne (obżarstwo!), jak i finansowe, bo poruszaliśmy się sporą gromadą :)<br />
<br />
Później podróżując przez Włochy Północne (Florencja, Bolonia, Padwa, Wenecja i pomniejsze miasteczka) było już trochę łatwiej, bo młody był już nieco starszy i podjadał również inne pokarmy. Ale i tak podstawą jego diety było mleko, więc powtarzaliśmy nasze "tricki" z poprzednich podróży (ze względu na zmienną pogodę łączyliśmy plener z lokalami gastronomicznymi), dodając kolejne, czyli np. karmienie w bibliotece miejskiej. Biblioteka okazała się też przydatna w Karlskronie, gdzie wpadliśmy na jednodniową wycieczkę. Była nie tylko świetnym (bo ciepłym i miłym!) miejscem do karmienia, ale i do naprawdę fajnej zabawy!<br />
<br />
Podsumowując - tak jak i w Polsce, tak i we Włoszech, Niemczech i Szwecji (a przynajmniej w tych miejscach, w których byliśmy), publiczne karmienie piersią nie wzbudza szczególnych emocji, ale przy braku dobrej pogody trzeba czasem objeść się ciastkami ;)Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-63526633270431262992014-03-22T00:04:00.000+01:002014-06-13T22:26:07.447+02:00Karlskrona – bez dziecka ani rusz!Decyzja o wyjeździe na jeden dzień do Karlskrony zapadła spontanicznie, o czym <a href="http://przezeurope.blogspot.com/2014/03/wydac-kokosy-na-kolosy.html">pisaliśmy ostatnio</a>. Szczególnie niezwykły był wybrany przez nas termin wyjazdu. Poniedziałek był jedynym terminem, co do którego byliśmy przekonani, że mamy wolne. A żadne z nas nie miało przy sobie kalendarza, żeby ustalić jakikolwiek inny termin. Później mogliśmy zmienić datę rezerwacji na dogodniejszą, ale tego nie zrobiliśmy, bo gdy spojrzeliśmy w kalendarze nasze... Za dużo w nich pracy na projektami projektów, których jedynym celem jest zrealizowanie danego projektu, bo żaden z potencjalnych grantodawców nie gwarantuje satysfakcji finansowej. To tylko takie wprowadzenie, które ma lepiej oddać stan, w jaki wprowadziło nas już samo słuchanie języka szwedzkiego już na terminalu. Samo usłyszenie obcokrajowców wprowadziło jakiś dreszczyk emocji – już za chwilę będziemy w innym świecie, jak dawniej! Znów będziemy mogli się dziwić wszystkiemu, odkrywać nowe światy, podglądać Innych! I to jeszcze w ukochanej Skandynawii! Przyjemność jaką czerpiemy z odmienności szwedzkiego otoczenia sprawiła, że zaczęliśmy podejrzewać, że być może zaczęliśmy w Gdańsku cierpieć na horror loci. Niby jest dobrze, ale wiosenne przepracowanie już się zaczęło, a przecież wiosny jeszcze nie ma....
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVmfuRPVkBzUNJ6GUgNvd0MHIuXDl9wqTcCgIWBXGdG6DKg3yaSy9UMd72sMAfIaPkxCRW-0hX7sn5ZA_TLKvlGnKJ_jrLENGhcTrsx8SxiuKclTyb8vCoVFNOqK-BvOgTS_O8QmjUq6O_/s1600/DSC_0373.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVmfuRPVkBzUNJ6GUgNvd0MHIuXDl9wqTcCgIWBXGdG6DKg3yaSy9UMd72sMAfIaPkxCRW-0hX7sn5ZA_TLKvlGnKJ_jrLENGhcTrsx8SxiuKclTyb8vCoVFNOqK-BvOgTS_O8QmjUq6O_/s320/DSC_0373.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Karlskrońskie widoczki<br />
<div>
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
Wypłynęliśmy, choć były obawy, że rejs będzie odwołany z powodu sztormu. Podobno dzień wcześniej jakiś prom utknął tuż przed Karlskroną. I rzeczywiście wiało, nawet nie zdążyliśmy – jak kiedyś – pożegnać lądu stojąc na pokładzie, bo zaczęło tak bujać, że czym prędzej zmieniliśmy pozycję na poziomą.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjarsuRFCqFzU6QRcpt6AuKeUlChp_m-DJcoCVTI0Y3JIdDxuoJoykFXBuAmh-DHdqOPOc2ucCdBqe2UN7XpVqC51MVxfzDleQJU0Kl5FsfvHDFkc49OqcJrpDZj0HuZZIbQR6C8uQ3Szn7/s1600/DSC_0334.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjarsuRFCqFzU6QRcpt6AuKeUlChp_m-DJcoCVTI0Y3JIdDxuoJoykFXBuAmh-DHdqOPOc2ucCdBqe2UN7XpVqC51MVxfzDleQJU0Kl5FsfvHDFkc49OqcJrpDZj0HuZZIbQR6C8uQ3Szn7/s320/DSC_0334.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Robienie wrażenia na rodzinie</td></tr>
</tbody></table>
Poranek na promie był trochę ciężki. Najpierw pobudka o 7:00 – Luis Armstrong „Wonderful world”. Dziecku wyrwanemu ze snu nie wyjaśnisz, że ten hałas zorganizowany jest tak, by był jak najmniej opresyjny – Jasiek nie chwycił ironii ani całego tego maskowania dyskursem okropieństwa pobudki. Przed opuszczeniem promu chcieliśmy wykonać posunięcia w naszych partiach szachowych na GameKnocie – lubimy sączące się leniwie pojedynki szachów korespondencyjnych. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że na promie blokowany jest dostęp do stron z grami. Liczne automaty do gier porozstawiane na promie mają widać problem z zarabianiem i nie znoszą konkurencji. Nie było czasu, żeby zakaz obejść i opuściliśmy prom z wiszącą groźbą przegranej na czas.<br />
<br />
Zwiedzanie zaczęliśmy od tego, że na terminalu kupiliśmy sobie dzienne bilety (po 50 kr), a następnie pierwszym lepszym autobusem wybraliśmy się do centrum miasta. Autobus miał mieć numer 6, czekał na terminalu z wyłączonym numerem, a gdy już z niego wysiedliśmy, to okazało się, że stał się „3”. Wysiedliśmy przy parku, gdzie powitał nas porywisty wiatr. Przywodził nam na myśl bardziej Islandię niż wspomnienia sprzed 10-ciu już lat, gdy pierwszy raz odwiedzaliśmy Karlskronę. Wtedy było lato, a pierwszego dnia naszego pobytu było słonecznie. Potem cały czas lało, a my spędzaliśmy czas grając w kółko i krzyżyk pod parasolem w namiocie. Namiot w słoneczne dni rozstawiony był na jakichś skałach, gdzie widok był piękny, ale skąd próbowały nas przegonić łabędzie, a w czasie niepogody już w lesie, blisko terminala. Teraz – o dziwo – żadnego z tych miejsc jakoś nie mogliśmy znaleźć, wyglądając przez okna autobusu. Nawet terminal inaczej wyglądał, zupełnie nie jak wtedy, gdy staliśmy na początku kolejki pod nim, jeszcze przed otwarciem, żeby rzucić się biegiem po ostatnie bilety powrotne i cieszyć się jak dzieci, że je dostaliśmy, nawet jeśli drożej niż zwykle.
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhru186heV_elnTZT3Cq-XPSCGiaNwoA_Nks9ACCsjR8CZhypBXoSLdT5zteJCQJ0YsO_7Hxm9Pyq1IYKzfKmsK7JMxX8Pks0HYPUn6Fb4zqa0PJHzRfXWnvgvr-t21g-MwQNz_etgaCVii/s1600/DSC_0368.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhru186heV_elnTZT3Cq-XPSCGiaNwoA_Nks9ACCsjR8CZhypBXoSLdT5zteJCQJ0YsO_7Hxm9Pyq1IYKzfKmsK7JMxX8Pks0HYPUn6Fb4zqa0PJHzRfXWnvgvr-t21g-MwQNz_etgaCVii/s320/DSC_0368.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wiatr umknął z kadru</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Tym razem już po kilku minutach spaceru wiatr wyrwał nam książeczkę z mapą centrum, którą znaleźliśmy na promie. Dogoniliśmy ją. Z papierową mapą dość wygodnie myśli się o mieście chodząc. Mieliśmy też na smartfonie zachowaną offline mapę z google maps, ponieważ zwykle mamy problemy z dostępem do internetu, gdy wyjeżdżamy na krótko zagranicę. Jednak papierowa mapa daje lepsze ogólne rozeznanie, internetowa – jak gdyby zbyt szybko wprowadza w szczegóły. Kilkanaście minut później na głównym placu miasta wiatr zerwał czapkę z głowy P. Potem, gdy P zorientował się, że prawie nikt w Karlskronie nie chodzi w czapce, wiatr wyrwał mu tę jego czapkę z kieszeni. Szczęśliwie pewien przechodzień to zauważył i kilkoma szwedzkimi zdaniami skłonił P do rzucenia się w pościg za czapką. W pierwszym odruchu P wykrzyknął z siebie dziękczynne „Cak”. O ironio, P przemówił więc po duńsku, podczas gdy mieszkając w Danii odruchowo odpowiadał po szwedzku. Widocznie ta odpowiedzialna za język część mózgu jest u niego zawsze „gdzie indziej”. Nie tylko zresztą u niego. Rozmowę z kierowcą autobusu G zakończyła tego dnia również słowem nie z tego świata – „gracje”. Może nasze ciała nie dorastają do możliwości szybkiego przemieszczania się, tak charakterystycznych dla naszej cywilizacji? Ciekawe jednak, że nasze mózgi wykonały co najmniej dwa kroki w tył, a nie jeden – w końcu moglibyśmy z przyzwyczajenia odpowiadać ludziom po polsku, a tego nie robiliśmy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAjSD6LZgmBeIqYLiZztK6GLoxC2un3NTNEldnZNOPTlLGurFmSfBKor3Dpeyl5xTj_N9YkFQn-CrKBG6fMHfon78ePAmKE8yw1ExBJ0jRT9Dk97serL9Rwvskld_6bRvYNgN8p8ST1kiD/s1600/DSC_0043.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAjSD6LZgmBeIqYLiZztK6GLoxC2un3NTNEldnZNOPTlLGurFmSfBKor3Dpeyl5xTj_N9YkFQn-CrKBG6fMHfon78ePAmKE8yw1ExBJ0jRT9Dk97serL9Rwvskld_6bRvYNgN8p8ST1kiD/s320/DSC_0043.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Świeże ryby?<br />
<div>
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDO_8XCj7emyDfBuq7DLtNeIYw1CHCJgF4NmG94tnTKLkCYZNPVujCC4TL8p_sjt5092VxDZaxbUqqoenYa7Rc27Fa9qQ0uAUihPh0nAOH4QI2gm_f0h8fyBL89uUWejUORsxeH14JWDg_/s1600/DSC_0008.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDO_8XCj7emyDfBuq7DLtNeIYw1CHCJgF4NmG94tnTKLkCYZNPVujCC4TL8p_sjt5092VxDZaxbUqqoenYa7Rc27Fa9qQ0uAUihPh0nAOH4QI2gm_f0h8fyBL89uUWejUORsxeH14JWDg_/s320/DSC_0008.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podwórko również nieczynnego muzeum regionu Blekinge </td></tr>
</tbody></table>
<br />
Jednym z celów naszej wycieczki było Muzeum Marynistyczne. Wyprawa do niego miała niejako wynagradzać nam po części spodziewane warunki pogodowe. Nie żebyśmy byli wielkimi fanami statków, ale spodziewaliśmy się podwodnego tunelu i jakichś ekspozycji ciekawie zaprezentowanych dzieciom. Dobrze, że Jasiek nie jest na tyle duży, żeby przyswoić sobie poziom naszych wygórowanych oczekiwań, bo pewnie resztę dnia by przepłakał. Muzeum okazało się nieczynne w poniedziałki. Cóż za nowość!? Dlaczego P wydawało się, że będzie inaczej? Może dlatego, że na stronach internetowych napisane było, że zapraszają i że wstęp będzie darmowy? Podobno po 50-tym roku życia umysł stopniowo przestaje myśleć krytycznie i zaczyna brodzić w naiwności. Tylko że zapewne przestaje myśleć krytycznie w swoim pierwszym języku, a w obcym ten proces – najwidoczniej – zaczyna się dużo wcześniej. Przynajmniej u niektórych. Biada pedagogice krytycznej! Ah, poor critical pedagogy!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXrASYDC4CufXazFq8ZCjvyJjUYUFceGwxQGmT3peYeEHEw9AUeNEPRqq8o_D2GIupV_vLWJK7ZdWs8uiiGyAyZEZaRinSYEFOEJuzDr6tZL-tUJiLPvqu1dDQTuskcq5uRMqaAQsEILNU/s1600/DSC_0347.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXrASYDC4CufXazFq8ZCjvyJjUYUFceGwxQGmT3peYeEHEw9AUeNEPRqq8o_D2GIupV_vLWJK7ZdWs8uiiGyAyZEZaRinSYEFOEJuzDr6tZL-tUJiLPvqu1dDQTuskcq5uRMqaAQsEILNU/s320/DSC_0347.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Przy nieczynnym muzeum<br />
<div>
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
Próbowaliśmy otrząsnąć się z szoku, bawiąc się na jednej z licznych ławek umieszczonych nad brzegiem morza. Pełni byliśmy obaw, że przyjdzie nam w ten właśnie sposób spędzać czas przez resztę dnia, skoro „wszystko” zamknięte będzie w poniedziałek. Na szczęście jednym z najważniejszych naszych doświadczeń z podróży i z życia w krajach skandynawskich jest uwielbienie dla bibliotek miejskich. Tę w Karlskronie łatwo znaleźć, ponieważ znajduje się przy głównym placu. Biblioteka była pierwszym miejscem, którego szukaliśmy na mapie, przygotowując się do tej wycieczki. W relacjach innych ludzi z pobytu w Karlskronie biblioteka w ogóle nie pojawiała się. My wiemy swoje – zawsze do biblioteki! Biblioteka miejska w Karlskronie ma kilka pięter i pełna jest książek. Ale także – co miewa niebagatelne znaczenie czasami – miejsc do siedzenia oraz toalet (z przewijakami). Dla Jaśka najważniejsze było zjeść, dla nas najważniejsze – dobrze się z nim bawić. Po zaspokojeniu jego potrzeb przez G, wspólnie udaliśmy się do części dla małych dzieci. Książki podzielone zostały tam na różne sposoby: regały ze słynnymi autorami książek dla dzieci, książki do głośnego czytania, wierszowane, do śpiewania... Pod ręką były też krótkie bajki o życiu dzieci: o smoczkach, pieluchach, nocniku, o uczeniu się liczenia. Na uboczu stał regał z książkami o dzieciach dla rodziców – filozofia i takie tam inne „gendery”. Na środku tej przestrzeni było też sporo zabawek. Słowem – raj. Choć ze względu na „gendery” należałoby powiedzieć, z nie mniejszym zachwytem – „Szwecja w pigułce”.
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; font-family: 'Times New Roman'; letter-spacing: normal; margin-bottom: 0.5em; margin-left: auto; margin-right: auto; orphans: auto; padding: 6px; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; widows: auto; word-spacing: 0px;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><div style="margin: 0px;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOSDTCltGkury_B56ip2qnxv9R4UWbJKXXRvHhiN1gfjmv3Edg962Tv_BbEDhPGzgkikYZQf3qHM0M_Q0QRGy3ouLSYCoi4F-U6rfrT3jN_3140Oz1vw4uknDjHyRahe6iXpLnlFop7vEw/s1600/DSC_0385.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOSDTCltGkury_B56ip2qnxv9R4UWbJKXXRvHhiN1gfjmv3Edg962Tv_BbEDhPGzgkikYZQf3qHM0M_Q0QRGy3ouLSYCoi4F-U6rfrT3jN_3140Oz1vw4uknDjHyRahe6iXpLnlFop7vEw/s320/DSC_0385.JPG" style="cursor: move;" /></a></div>
</td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px; padding-top: 4px; text-align: center;"><div style="margin: 0px;">
W odwiedzinach u burżuazyjnych misiów</div>
</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvL3Q4BstWdZv-d2CHDddZl_DRuQvsz23CTN42lU1QT2NDlH0Y_NOdktVecWWmYCjLBLpTLy6gZLSn1kSwCDeDU_2ZK8-0svMKp07XnbiJtXsW0sBEcoMyG5FhWdqRES_IFmnJyq7bzbSd/s1600/DSC_0396.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvL3Q4BstWdZv-d2CHDddZl_DRuQvsz23CTN42lU1QT2NDlH0Y_NOdktVecWWmYCjLBLpTLy6gZLSn1kSwCDeDU_2ZK8-0svMKp07XnbiJtXsW0sBEcoMyG5FhWdqRES_IFmnJyq7bzbSd/s320/DSC_0396.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Smoczek to jest poważny temat<br />
<div>
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6A5jD6mrOOeFGR2XWad0GdfvLU8vxrNLJM0K_4z6FwR1tnALoXE-8lUafTmVT90cVOVEVZXlU8QA0xqOcMTmZb0IoRyrZ3dUfV-XNOKTwnqsNs4kSJycCXx3lL1bEn3fR6XHGE7dD6lgO/s1600/DSC_0399.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6A5jD6mrOOeFGR2XWad0GdfvLU8vxrNLJM0K_4z6FwR1tnALoXE-8lUafTmVT90cVOVEVZXlU8QA0xqOcMTmZb0IoRyrZ3dUfV-XNOKTwnqsNs4kSJycCXx3lL1bEn3fR6XHGE7dD6lgO/s320/DSC_0399.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Pippi Långstrump po latach</td></tr>
</tbody></table>
Zaraz po zabawie z językiem szwedzkim, udaliśmy się prosto do pobliskiej księgarni. Wchodząc, chciało się powiedzieć „pieniądze nie grają roli”, lecz po szybkiej ocenie sytuacji zdaliśmy sobie sprawę, że słowem kluczowym w księgarni jest „rea”, czyli promocja. Po wyniesieniu z księgarni kilku skarbów udaliśmy się na poszukiwania małych domków. Nie wiedzieć czemu małe domy są fajne, gdy patrzy się na nie z zewnątrz. A tak się złożyło w Karlskronie, że w wielkim pożarze tego miasta w 1790 roku, ogień nie strawił położonej na wzgórzu dzielnicy biedoty. Domy są tam rzeczywiście małe i kolorowe. Gdyby zamiast wiatru było ciepło i słonecznie, to moglibyśmy mówić, że czuliśmy się tam jak w Pradze. W Pradze jednak wiatr nie wyrwałby Jasiowej kurtki z koszyka pod wózkiem. Szczęśliwie kawiarnie mają okna i pewna kobieta wybiegła na zewnątrz jednej z nich, żeby uprzedzić nas przed stratą.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIyAOrHoRJ7r7VRVXCNIjK_U2MCSUNN1mUVT827eRMGvA1LlTyjUYRN_LDRx66UTe5pnV_K0aJDvlCyI4LRVSqIqD2fZn6KNq6hQk3TlXKk3GTD3U3tNaPu3RWxw-YS7ydK0np9OPMo6Y3/s1600/DSC_0001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIyAOrHoRJ7r7VRVXCNIjK_U2MCSUNN1mUVT827eRMGvA1LlTyjUYRN_LDRx66UTe5pnV_K0aJDvlCyI4LRVSqIqD2fZn6KNq6hQk3TlXKk3GTD3U3tNaPu3RWxw-YS7ydK0np9OPMo6Y3/s320/DSC_0001.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Łowczyni</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgATH5EaHos0dmzMGA6PHoKSMgSJG6dpHJILh0-qwFaok_cML877IIp9hiMTgKYHfpWDwy9EnlaX5H_XXsKJs_tx9cUX7U-ueIG1u3mj884k-w-kF05hUSWzrSWO99GESo6hkkhOTdnGvza/s1600/DSC_0023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgATH5EaHos0dmzMGA6PHoKSMgSJG6dpHJILh0-qwFaok_cML877IIp9hiMTgKYHfpWDwy9EnlaX5H_XXsKJs_tx9cUX7U-ueIG1u3mj884k-w-kF05hUSWzrSWO99GESo6hkkhOTdnGvza/s320/DSC_0023.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Björkholmen</td></tr>
</tbody></table>
Po para-praskich doznaniach estetycznych postanowiliśmy dobrze zjeść. W tym celu udaliśmy się do... Muzeum Marynistycznego. Owszem, muzeum było tego dnia nieczynne, lecz budynek pozostawał dostępny. A w nim – restauracja, w której mogliśmy sami skomponować to, co chcielibyśmy mieć na swoich talerzach. Samodzielność, tzn. poddawanie krytycznemu namysłowi każdego kawałka jedzenia, ma dla nas niebagatelne znaczenie, bo nawet nam samym trudno jest nam dogodzić. Z powodu różnych zawirowań osobowościowo-zdrowotnych odżywiamy się prawie wegańsko. W restauracji muzealnej dorobiono nam wegańskich placków ziemniaczanych (w żurawinach) i całego posiłku wyszło nam w sumie 5 talerzy. Ledwośmy pomieścili ten cały dobrobyt w sobie. Ze względu na nieuchronnie dobiegający końca czas studiowania, z nutką melancholii skorzystaliśmy ze zniżek studenckich (tj. doktoranckich), więc niech odnotowane zostanie, że posiłkowaliśmy się za jedyne 70 koron od brzucha. Jasiek jako niemowlę jak zwykle na tzw. krzywy ryj przynosił ulgę swoim kiełkującym zębom – bułką, a nawet bardzo twardym podpłomykiem. Natomiast dziecinną ciekawość demonstrował dekonstruując brokuły. Zanim wyszliśmy, znaleźliśmy otwartą sieć wifi i uratowaliśmy wynik naszych szachowych pojedynków.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivbOhtLg36rI_QBMT7ZP8_Sp-0bM0til21uu74g_FUyToJ1dXkvBCeH7hrOtNCfIcnMevVK5fgR5X_P2NGxVDitFudp7zXVFKEB_iemrvE9CMPPiKA6oUI07uZpv6JlIe1_EanPC0moZjl/s1600/DSC_0379.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivbOhtLg36rI_QBMT7ZP8_Sp-0bM0til21uu74g_FUyToJ1dXkvBCeH7hrOtNCfIcnMevVK5fgR5X_P2NGxVDitFudp7zXVFKEB_iemrvE9CMPPiKA6oUI07uZpv6JlIe1_EanPC0moZjl/s320/DSC_0379.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">radość<br />
<div>
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
Syci postanowiliśmy skorzystać ze wskazówek, jakie dostaliśmy w informacji turystycznej (znajdującej się przy głównym placu, oczywiście; a co mniej oczywiste – czynnej dopiero od 12:00) i pojechaliśmy do dzielnicy niebanalnego blokowiska – Kungsmarken. Niebanalny wydawał się tam falisty kształt wielu wysoko położonych bloków. U ich podnóża znajdował się budynek przypominający wielką szklarnię, w którym dzieci mogą się bezpiecznie wyszaleć. Dzieci do pierwszego roku życia mają darmowe wejście, podobnie jak dorośli. Płacą tylko ci, których potrzebom ten przybytek został niemal całkowicie podporządkowany. To znaczy płacą rodzice, którzy mogą w tym miejscu odpocząć, bo ich dzieci, choć szaleją, to są cały czas widoczne, więc pozostają pod opieką. Tłumów nie było.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQfVyPR5YK7LW202wC9N4hd6nwsTlp_5bWfDXxcyOZQMT-XAffq-vrA-YShUQS_AP0aI5afSoSZWe_RWcWMRyRIBV1eximuZZEVTjc8XGO98KThT2-N-C8TqxHpCo-b6IHgQ6-reFruqJI/s1600/DSC_0054.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQfVyPR5YK7LW202wC9N4hd6nwsTlp_5bWfDXxcyOZQMT-XAffq-vrA-YShUQS_AP0aI5afSoSZWe_RWcWMRyRIBV1eximuZZEVTjc8XGO98KThT2-N-C8TqxHpCo-b6IHgQ6-reFruqJI/s320/DSC_0054.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zjeżdżalnia</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOUEjEthkkeYI9LwKIBWDkMB9gbafqnya36gI8FQ8Qv7TTjfAWxEEKAT1Xnj-h1IhcXrKBpiKBzXqfG-wNOiV1rOvv1ZVst3E6FYIF_eCTYlDqr3_PdXnGbRyQOR4rSukmq2WXUzKIorLT/s1600/DSC_0076.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOUEjEthkkeYI9LwKIBWDkMB9gbafqnya36gI8FQ8Qv7TTjfAWxEEKAT1Xnj-h1IhcXrKBpiKBzXqfG-wNOiV1rOvv1ZVst3E6FYIF_eCTYlDqr3_PdXnGbRyQOR4rSukmq2WXUzKIorLT/s320/DSC_0076.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Rzucanie piłeczką pod palmą<br />
<div>
<br /></div>
</td></tr>
</tbody></table>
Stamtąd pojechaliśmy autobusem na terminal promowy. I tyle. Jak gdyby..., bo może warto dodać, że nawet w języku widać jak bardzo w Szwecji szanuje się dzieci. Na promie, na drzwiach kabiny wisi instrukcja z regułami, którymi należy się podporządkować podczas rejsu. Jedną z nich jest cisza nocna po godzinie 23:00. Instrukcja jest po polsku, po angielsku oraz po szwedzku. Tylko po szwedzku wyjaśnione jest, że hałas po 23:00 przeszkadzałby dzieciom. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZfyyvdcVhLBbPtXRglC9FrYsh-rdbqhta_T_ZKTM1eMZiTGnEvy2XJP6goy2L5_8EvCjdwfP75sCTxlA9yxHJNnlTf9wolBUzJC-kNI1Rhjb6Eb0oPXe3mmq8BrGDhYjDLlbLX5zc5gxI/s1600/DSC_0102.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZfyyvdcVhLBbPtXRglC9FrYsh-rdbqhta_T_ZKTM1eMZiTGnEvy2XJP6goy2L5_8EvCjdwfP75sCTxlA9yxHJNnlTf9wolBUzJC-kNI1Rhjb6Eb0oPXe3mmq8BrGDhYjDLlbLX5zc5gxI/s320/DSC_0102.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px;">Prom</td></tr>
</tbody></table>
Generalnie rzecz ujmując, w Szwecji jakoś szczególnie cieszymy się, że mamy dziecko. Sami mielibyśmy chyba problem z odnalezieniem w Karlskronie czegoś dla siebie. W gruncie rzeczy jest to baza wojskowa, sporą część miasta zajmuje stocznia, pracująca na potrzeby armii. Co ciekawe, pod rynkiem przebiega tunel kolejowy, który dawniej łączył stocznię z dworcem kolejowym. Obecnie jest niestety zamknięty, ale w sieci odnaleźć można plany i/lub wspomnienia przejazdu tym tunelem drezynami. To byłaby nie lada gratka, bo drezyny są... fajne. Tak więc przyjazne dzieciom udogodnienia ocieplają to wymagające ocieplenia miejsce. Podobnie uprzyjemniają Karlskronę liczne szkoły i organizacje: przedszkola, szkoła „dla małych i dużych” (hasło na szyldzie), uniwersytet ludowy, szkoły dla dorosłych, szkoła radiowców (wojskowa chyba), chór królewskiej marynarki wojennej, stowarzyszenie artretyków, szkoła nurkowania, szkoła nauki jazdy itp. Niby zwyczajne, ale rzucające się w oczy. Zresztą w Szwecji o tę zwyczajność, tak trudno osiągalną w innych krajach, chodzi. I my chodzimy za nią też.
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0i5qk-MMzRFnSgUyoyAtq4ayPh-ZtkL9Rj_WF2qJFYK7Cof1Yso8ZoBVtqLx_Y-1DrtGnkipXTcHZLe_s-L0AaQwnmukWWsSOBIfkXpsAKj2wJDdcUpYLdotkxhBA5ER3LWJXqQfF9KI7/s1600/DSC_0355.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0i5qk-MMzRFnSgUyoyAtq4ayPh-ZtkL9Rj_WF2qJFYK7Cof1Yso8ZoBVtqLx_Y-1DrtGnkipXTcHZLe_s-L0AaQwnmukWWsSOBIfkXpsAKj2wJDdcUpYLdotkxhBA5ER3LWJXqQfF9KI7/s320/DSC_0355.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Szwedzkie niebo - bardziej niebieskie ;) </td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipKeAY2TNVdlm2v1umv-lsSzL5veLcW4Zmxq1G4swZunJ4_lm_Q5rU5Dz8iL4LVBee0Y_5YN8HaePIyi57jZ1R3ciB-e2_UQXr5MAC9S54U3DIhg-uj45oZ4Hxi5YdzZX6sFv5YsTowhHp/s1600/DSC_0370.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipKeAY2TNVdlm2v1umv-lsSzL5veLcW4Zmxq1G4swZunJ4_lm_Q5rU5Dz8iL4LVBee0Y_5YN8HaePIyi57jZ1R3ciB-e2_UQXr5MAC9S54U3DIhg-uj45oZ4Hxi5YdzZX6sFv5YsTowhHp/s320/DSC_0370.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ha! Śmieci!</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihS1g93gc-IXHDX-OWmnvjm6k6NkEP4sB5PpzK-Y4ytkTRge-yPUMfJM97XQoy6CCG0FO0RCTczwdxS6ePpdPjiFHBrHqNg1giZWXNNRLk_qdo7XI39sI0eJ8i_uu66pdolX3MMyg6eWAY/s1600/DSC_0374.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihS1g93gc-IXHDX-OWmnvjm6k6NkEP4sB5PpzK-Y4ytkTRge-yPUMfJM97XQoy6CCG0FO0RCTczwdxS6ePpdPjiFHBrHqNg1giZWXNNRLk_qdo7XI39sI0eJ8i_uu66pdolX3MMyg6eWAY/s320/DSC_0374.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">LGBTQ</td></tr>
</tbody></table>
Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-71087048730740922612014-03-10T00:54:00.001+01:002014-03-10T01:18:27.684+01:00Wydać kokosy na KolosyW końcu do tego doszło, choć jeszcze miesiąc-dwa temu wydawało nam się to nieprawdopodobne. Że wkrótce jakieś mikro-wyprawy zaczniemy sobie opowiadać na blogu. Do Gdyni?! Jeszcze trochę, a opiszemy tu wyjście do spożywczaka, w końcu ten też jest w Europie... Swoją drogą, <a href="http://przezeurope.blogspot.com/search/label/Pruszcz%20Gda%C5%84ski" target="_blank">było już</a> o siedzeniu w okolicznym centrum handlowym, więc może daleko do podróżniczej megalomanii nie mamy.<br />
<br />
Tym razem naszym pretekstem do refleksji na temat przemieszczania się po Trójmieście nie za pracą (a w <a href="http://grawitacjajestnajlepsza.blogspot.com/2014/01/nasze-gry-juz-w-gdynskim-infoboxie.html" target="_blank">Gdyni ostatnio się napracowaliśmy</a> do tego stopnia, że dziś wzdychamy ze zmęczeniem widząc jej logo), lecz dla dość specyficznej przyjemności odkrywania, było to, że jechaliśmy na Kolosy. Jechaliśmy bez przekonania, po raz kolejny już zresztą, pełni rezerwy ze względu na spodziewane tłumy przed wejściem do areny sportowej, w której zlot się odbywał. W razie kolejek przed wejściem mieliśmy zrobić w tył zwrot i ruszyć na plażę. Na miejscu okazało się, że moglibyśmy także zrobić zwrot w bok i pójść do ogromnej nowej galerii handlowej. Trzeba przyznać, że choć buntujemy się przeciw coraz to nowym centrom handlowym, to też jesteśmy trochę pogodzeni z tego typu przybytkami, zwłaszcza że mają przewijaki dla niemowląt. Tak łatwo nas kupić – wystarczy dogadzać naszemu dziecku. I jeszcze naszym brzuchom, bo była tam i piekarnia.<br />
<br />
W każdym razie festiwal trwa trzy dni i jest pięknie, bo za darmo. My wybieramy się w ostatni dzień, właściwie głównie dlatego, że mieliśmy przekazać tam paczkę Fasoli do Krakowa, ale w końcu ani paczki nie wzięliśmy, ani z nikim się nie spotkaliśmy. W nocy przeglądając program marudziliśmy sobie, że wszystko, co warte było zobaczenia z naszej perspektywy, czyli podróżowanie z dziećmi, już było i się skończyło. Został nam już tylko alpinizm. Alpinizmu nie rozumiemy i w zasadzie odmawiamy zrozumienia. W ogóle mamy trudności ze zrozumieniem przedsięwzięć, które ocierają się o śmierć. I dla nas alpinizm ociera się o nią, choć to, że autostop ociera się o nią też, zrozumieliśmy już w trakcie, więc zaprzestaliśmy. Oczywiście lepiej byłoby, gdyby alpiniści i inni śmiałkowie zaczęli wypełniać podręczniki do historii i języka polskiego, fundując tym samym nowy model bohaterstwa – w miejsce dotychczasowych żołnierzy, a nawet dzieci-żołnierzy. Ale to i tak byłaby dziwaczna i nie-nasza historia. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjI_xXgArzjr2vINB32rJBgKi_p1a6jiEa_e7-dwtBPQj7oCydHnprM_BREuoerLt6iZZqyCNC-Qgm3fMk1iyzRyXZeTW-j3jfrBB2uldh_ESe62tr_aFqxlEMvjnhc2loXEf6wtYe1UM/s1600/DSC_0239.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjI_xXgArzjr2vINB32rJBgKi_p1a6jiEa_e7-dwtBPQj7oCydHnprM_BREuoerLt6iZZqyCNC-Qgm3fMk1iyzRyXZeTW-j3jfrBB2uldh_ESe62tr_aFqxlEMvjnhc2loXEf6wtYe1UM/s1600/DSC_0239.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Niewątpliwą zaletą niskich oczekiwań są pozytywne odkrycia. Ale nie miało to miejsca w tym przypadku. U nas niezmiennie: Alpinizm/himalaizm – jak nie zachwycał, tak nie zachwyca. Przemierzając salę ze snującymi opowieści starymi alpinistami czy himalaistami zdążyliśmy się jeszcze zbulwersować wypowiedziami na temat kobiet i zdziwić, że tyle osób jest zainteresowanych. Jak dowiedzieliśmy się od napotkanego kolegi-doktoranta - mieliśmy szczęście, że nie przyszliśmy na prezentacje, na które naprawdę moglibyśmy mieć ochotę. Kolejki przed wejściem były podobno wtedy wielogodzinne. Nie dziwią więc ludzie w śpiworach na głównej hali. Jak już się ktoś dostał do wnętrza, to starał się trwać, by za nic nie powtarzać tego doświadczenia stania w kolejce (w naszej kulturze odbieranego jako przykre). I my spędziliśmy dobrych kilka minut wpatrując się w ośnieżone szczyty Himalajów, ponieważ przyciemniona sala świetnie nadawała się do karmienia Jaśka.<br />
<br />
Pewnie co poniektórych nurtuje teraz pytanie, co taka para maruderów jak my robiła w takim razie na Kolosach. Otóż książki chcieliśmy poprzeglądać. Lubimy sobie czytać w podróży. Najlepiej książki podróżnicze. Mamy piękne wspomnienia z podróżowania z „Egipcjaninem Sinuhe” (wersja dwutomowa w podróży stopem!), z „Podróżami z Herodotem” i ze „Smutkiem tropików”. Trudno jest nawet opisać, jak niesamowicie oddziałuje na nas połączenie czytania z podróżowaniem. W poprzednich latach kupiliśmy na Kolosach „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" Kazimierza Nowaka oraz „Opisywanie świata” Marco Polo. I obie te lektury umilały nam wiele gdańskich wieczorów. Wszystko to stanowi pewnego rodzaju kontekst naszego wstępnego postanowienia na tę wycieczkę – kupujemy jedną książkę. W zasadzie chodzi o to, że TYLKO jedną książkę. Żeby znów nie wydać fortuny przy stoiskach z książkami. Najpierw wpadliśmy na stoisko z książkami dla dzieci. Przeglądaliśmy, dopytywaliśmy się, porównywaliśmy i kazaliśmy sobie notować tytuły warte zapoznania się. Nie wykluczaliśmy, że tą jedną książką tego dnia będzie książka dla dzieci. Następnie podeszliśmy do Wydawnictwa „Czarne” i... hmm.... złamaliśmy się i kupiliśmy całą siatkę książek. Nie siateczkę foliową, ale torbę materiałową (taki gratis) – tak ciężką, że od razu Jaśka wyjęliśmy z wózka i na jego miejscu tę właśnie torbę umieściliśmy. W końcu kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy o tym, że chcielibyśmy kupić antologię reportażu polskiego pod redakcją Mariusza Szczygła - no i była i to z dużą zniżką (dwa grubaśne tomy!). A jeszcze fajna książka o polskiej przestrzeni miejskiej się trafiła ('Wanna z kolumnadą" Filipa Springera) i reportaż o migrantach afrykańskich ("Na południe od Lampedusy" Stefano Libertiego), no i książka o Bukareszcie ("Bukareszt - Kurz i krew" Małgorzaty Rejmer). Właściwie to same reportaże, ale chyba to nam się najlepiej czyta, bo mamy już na półce niezłą kolekcję. Żadna z tych książek nie była jednak przeznaczona dla naszego dziecka, więc zawróciliśmy na pierwsze stoisko i dokupiliśmy tę jedną książkę dla niego ("Gdzie idziemy?"). I jeszcze jakąś gazetkę podróżniczą, bo była z promocji i o Grenlandii.<br />
<br />
Uradowani i w lekkim jeszcze amoku rozpoczęliśmy odwrót w kierunku plaży. Chcieliśmy skorzystać ze słonecznej tego dnia pogody. Przy wyjściu z hali natknęliśmy się na stoisko reklamujące wycieczki promowe do Karlskrony. Zaczęliśmy wypełniać ichnie kupony konkursowe. I jak tak staliśmy, to zaczęliśmy sobie uświadamiać, że promocja, z którą wystawiają się na Kolosach, odpowiada nam. I że choć można zarezerwować wyjazd od teraz do grudnia, to ponieważ nie mamy kalendarza, najlepiej zarezerwować na zaraz, czyli na za tydzień. Kupiliśmy więc wycieczkę jednodniową do Karlskrony, w której byliśmy wiele lat temu. Udało nam się jeszcze telefonicznie namówić naszą sąsiadkę Magdę, więc już w kolejny weekend zapowiada się fajna zabawa. Ale prawdę mówiąc jeszcze nie ochłonęliśmy po tych szalonych decyzjach i zakupach, może jutro uświadomimy sobie, że to był głupi pomysł. A może nie. W każdym razie książki ciągle cieszą i uśmiechają się do nas, zachęcając do czytania. "Wanna z kolumnadą" zdążyła już nam umilić wieczór.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiicjQBR0-0-CJZBKa9lnkhRaXX_iZHS5JlgGNTs0LIcLe_xpOYtpLpkfvtijCQJmkcwoW33osGOByB8La5hWEwUuBV3-_rEUQnIYtqV7geVglExU057ksGuONjZ4r1pXku_jjFl_S57TU/s1600/DSC_0268.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiicjQBR0-0-CJZBKa9lnkhRaXX_iZHS5JlgGNTs0LIcLe_xpOYtpLpkfvtijCQJmkcwoW33osGOByB8La5hWEwUuBV3-_rEUQnIYtqV7geVglExU057ksGuONjZ4r1pXku_jjFl_S57TU/s1600/DSC_0268.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
A na plażę w końcu poszliśmy. Mimo tego, że mieszkamy w Gdańsku, to nad morzem bywamy rzadko, a Jasiek ostatni raz widział piasek w Rzymie. Więc wpakowaliśmy go do wielkiej piaskownicy tuż przed tym, jak zasnął na bulwarze.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQWnNVPRRQSbgt7KzV-WVkqbDWmD9jrzg-hwNpkEQuugEm7k5Yo3Ob_sLPvKm35r1pG2RPrQgJqKVktp3J9AWxZtwcZ1vLShhPryibEP15ZNcoBA4pocBRWMk6HyIdhhr7Igd0EBK_2zs/s1600/DSC_0317.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQWnNVPRRQSbgt7KzV-WVkqbDWmD9jrzg-hwNpkEQuugEm7k5Yo3Ob_sLPvKm35r1pG2RPrQgJqKVktp3J9AWxZtwcZ1vLShhPryibEP15ZNcoBA4pocBRWMk6HyIdhhr7Igd0EBK_2zs/s1600/DSC_0317.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-85211446876746112572014-03-08T12:21:00.000+01:002014-03-08T12:28:29.760+01:00Podróż z niemowlakiem - noclegiJako że postanowiliśmy się trochę powymądrzać i podzielić naszymi doświadczeniami w podróżowaniu z dzieckiem, to może zaczniemy od spraw podstawowych w każdej podróży, czyli noclegów.<br />
<br />
Nie możemy już więcej pozwalać sobie na nierzadki dawniej "luksus" dojechania do jakiegoś miasta po godzinie 21 bez uzgodnionego wcześniej noclegu. Ostatni raz zdarzyło nam się tak podczas podróży poślubnej we Francji w <a href="http://przezeurope.blogspot.com/2012/07/topilismy-zamiast-prac-wszwajcarii.html" target="_blank">Reims</a>, gdzie późnym wieczorem dopadliśmy w końcu jakiś dziwaczny hostel. Kiedyś często nocowaliśmy u różnych<a href="http://przezeurope.blogspot.com/2007/07/francja.html" target="_blank"> ciekawych ludzi </a>z HospitalityClubu, u <a href="http://przezeurope.blogspot.com/search/label/Bruksela" target="_blank">znajomych</a>, w hostelach, na jakimś squacie (Tuluza), a bywało i tak, że nie spaliśmy w ogóle, za to całą noc poświęcaliśmy na zwiedzanie, jak np. w <a href="http://przezeurope.blogspot.com/2007/07/hardcore.html" target="_blank">Zagrzebiu</a>, <a href="http://przezeurope.blogspot.com/2007/07/francja.html" target="_blank">Marsylii</a>, <a href="http://przezeurope.blogspot.com/2007/08/ostatni-odcinek-przed-ecotopia.html" target="_blank">Lizbonie</a>. Zdarzało nam się też jeździć z namiotem i po prostu rozbijać go gdzieś wieczorem, czasem w parku (np. w paryskim Lasku Bulońskim), czasem na placu zabaw (w Budapeszcie), a czasem po prostu gdzieś na trawniku (np. w Madrycie, gdy zmęczeni byliśmy już szukaniem parku). Kolejnego dnia rano bywaliśmy mocno zdziwieni miejscem, które zdesperowani wybieraliśmy do spania. Na ogół pozytywnie zdziwieni, choć zdarzały nam się spektakularne wtopy, jak np. pobudka dzięki spryskiwaczom do trawników.<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-qx4oywsoCEUgZlrmOSyUTomayGCe2-XObJL4CMsBARuZF551ZTLDXZcVyrg7Djlsu1lT77ce9xVOYVYwEfCqVSWy0CtKDzLqq2VdC0xbq5bnpeLP4fAKMfo1MuS7-kmxODv-4tm7yQ0/s1600/DSC01767.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-qx4oywsoCEUgZlrmOSyUTomayGCe2-XObJL4CMsBARuZF551ZTLDXZcVyrg7Djlsu1lT77ce9xVOYVYwEfCqVSWy0CtKDzLqq2VdC0xbq5bnpeLP4fAKMfo1MuS7-kmxODv-4tm7yQ0/s1600/DSC01767.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">w Budapeszcie, na chodnik akurat spryskiwacze nie docierały</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Z dzieckiem spontaniczność w zakresie noclegów ograniczamy do minimum. Zdecydowaliśmy się wykupować noclegi z Airbnb, czyli wynajmujemy mieszkania u prywatnych ludzi. Plusy takiego rozwiązania są duże:<br />
- jest kuchnia, gdzie można przyrządzać posiłki, lodówka do naszego wyłącznego użytku, a nie jak w hostelach - dla wielu osób<br />
- jest w miarę cicho i spokojnie (zdarzali się głośni sąsiedzi, ale nic to w porównaniu z noclegiem w hostelu)<br />
- jest bezpiecznie <br />
- łazienka jest nasza, a nie wspólna, jak w niektórych hostelach, np. w Cadiz, gdzie ustawiały się do niej długie kolejki <br />
- zwykle jest dużo przestrzeni, można więc zorganizować jakieś miejsce na przewijak itp.<br />
- jest przyjemnie i domowo<br />
- jest pralka, miejsce do suszenia<br />
- część mieszkań jest "family friendly", są np. wyposażone w przewijaki, łóżeczka, krzesełka do karmienia, a właściciel czasem może zorganizować nawet wózek. Takie przyjazne rodzinom mieszkania są zwykle oznaczone, wiec można wyszukiwać po tym kluczu<br />
- jeśli zarezerwuje się nocleg w miarę wcześnie, można również finansowo wyjść na tym dobrze, tzn. zapłacić nie więcej niż za hostel, a często nawet mniej. Oszczędzamy szczególnie dużo, jeśli podróżujemy grupą i nie chcemy spać we wspólnym pokoju. Przykładowo, jeśli jadą trzy osoby dorosłe (tak jak my i Tata), to w hostelu musielibyśmy albo zamówić jeden wspólny pokój, albo jedną dwójkę i jedną jedynkę, a te są najdroższe. W bazie Airbnb jest natomiast bardzo dużo mieszkań dwupokojowych i wtedy nie wychodzi drogo, a intymność jest.<br />
- no i wreszcie ostatnia zaleta - etyczna. Jeśli nocujemy w hotelach, to często są to hotele o kapitale zagranicznym, których właściciele uciekają przed podatkami do różnych tzw. rajów, zysk z naszego pobytu jest więc wyprowadzany gdzieś daleko, a lokalni mieszkańcy zostają z niczym. Pisze o tym w ciekawy sposób Jennie Dielemans<i> </i>w książce, "Witajcie w
raju...". Jeśli natomiast wynajmiemy mieszkanie od prywatnych osób, wspieramy mieszkańców miejscowości, którą odwiedzamy. Zawsze możemy też poczytać o danej osobie na jej profilu, zobaczyć ile mieszkań wynajmuje, czy chcemy ją wesprzeć czy nie itd. Sami odnajmowaliśmy w ten sposób pokój w Ustce i wiemy, że pieniądze z tego mogą mieć duże znaczenie dla właścicieli.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgArEAQsZ3WetuvtRA9tzYd6ddFdkGDau7IhUjhptd3CGt4KEwd_7zSJdHtVEqInbck2i7Si0AhyphenhyphenJ_95_YRTT0ggp2AhfnwqBLgVLcHwmiOm-wM73yK0cSqI8-rc6YZmVwh-iIehxuOATI/s1600/DSC_0145.JPG" height="214" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="320" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">namiastka domu w podróży</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Ale oczywiście są też minusy - przede wszystkim to, że płacimy za całość z góry i że nasza podróż nie jest wtedy elastyczna. Zwłaszcza jeśli np. wylot nam się opóźni, jak to opisaliśmy <a href="http://przezeurope.blogspot.com/2014/02/uczona-tusta-i-czerwona.html" target="_blank">tutaj</a>.<br />
<br />
Poza tym warto zorientować się, czy mieszkanie nie jest np. na czwartym piętrze bez windy, jeśli chcemy wchodzić z wózkiem, dzieckiem i bagażem i czy jest przyjazne dzieciom. <br />
<br />
Na ogół zależy nam na wielkim łóżku, z którego trudno byłoby komukolwiek wypaść. Boki zabezpieczamy poduszkami, krzesłami lub organizujemy ewentualną możliwość w miarę miękkiego lądowania na ubraniach. Nie korzystamy z dodatkowego, osobnego łóżka dla dziecka. Pewnie dlatego, że mamy tylko jedno dziecko.
Najbardziej nieprzewidywalną częścią noclegu jest zazwyczaj temperatura w nocy. Tu polegać możemy tylko na opiniach właścicieli mieszkania oraz na temperaturze początkowej, tj. wieczorem. A zdarzało się, że kaloryfery nagle w nocy wyłączają się, a klimatyzacja zaczyna inaczej działać, jak w Bolonii. Albo że po prostu nocą robi się chłodno, a mieszkanie nie jest ogrzewane, bo przecież dni są upalne (jak w Rzymie we wrześniu).<br />
<br />
Na co jeszcze zwracać należy uwagę, jeśli już zdecydujemy się na wynajęcie
mieszkania lub pokoju przez internet? Przede wszystkim na recenzje, tam
możemy przeczytać, czy mieszkanie jest czyste, właściciele godni
zaufania i w ogóle wyrobić sobie zdanie o ofercie. W razie wątpliwości
można zawsze napisać do właścicieli. No i odległość jest nie bez znaczenia - czasem można np. oszczędzić biorąc droższe mieszkanie w centrum, do którego nie trzeba będzie dojeżdżać.<br />
<br />
Tyle rad. Jak już się powymądrzaliśmy, to możemy skromniej już powiedzieć, że tak naprawdę nasze doświadczenia nie są ogromne, no i nie są jakoś szczególnie zróżnicowane. Nie próbowaliśmy rozbijać się po hotelach, bo nam szkoda pieniędzy, nie wbijaliśmy się do ludzi na Hospitality Clubie czy Couch Surfingu, bo w więcej osób i z małym dzieckiem nie chcieliśmy się komuś naprzykrzać, a na namiot było jakby trochę zimno, zwłaszcza w lutym. Ale da się i w namiocie mieszkać z dzieckiem małym, co widzieliśmy np. na Ecotopii i co wyczytaliśmy<a href="http://kajtostany.peron4.pl/" target="_blank"> tutaj</a> :) Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-72613681267600291202014-03-02T22:06:00.000+01:002014-03-02T23:16:27.661+01:00Zbici z tropu, czyli pośród dydaktycznych ścieżek i pruszczańskich rekonstrukcjiDziś w ramach naszego postanowienia zwiedzania okolic i robienia sobie wycieczek bez czekania na wakacje - wybraliśmy się do Pruszcza Gdańskiego. Leży niedaleko Gdańska, taka niemal dzielnica, a jednak dumne miasto celebrujące swoją historię. Tak słyszeliśmy i postanowiliśmy sprawdzić, jak to jest.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyq8NE9kByRPl8hEacP4s1i4XK1DMLG-JFlyrm48rPbla94hTA4gChg-JJOf41pG4hBD2AsdDBwEKA09T19Xv8QSfkUr6pWP6E3l8Fme9dOrkG0cmmk_VXcb96kiPFANwgZfMPwSw61CI/s1600/DSC_0139.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyq8NE9kByRPl8hEacP4s1i4XK1DMLG-JFlyrm48rPbla94hTA4gChg-JJOf41pG4hBD2AsdDBwEKA09T19Xv8QSfkUr6pWP6E3l8Fme9dOrkG0cmmk_VXcb96kiPFANwgZfMPwSw61CI/s1600/DSC_0139.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">całkiem fajny most "kamienny"</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Ponieważ Pruszcz jest tak blisko, mogliśmy sobie spokojnie wyjechać późno i nawet zdążyć upiec rano ciasteczka owsiane na drogę :) Miał z nami jechać Tata, ale rozbolała go głowa i wrócił do Ustki. Pomknęliśmy więc we trójkę pociągiem i po pół godziny byliśmy w Pruszczu. Wysiedliśmy i nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie iść - z jednej strony Biedronka, a z drugiej jakby nic... A przynajmniej nic wyglądającego na centrum miasta, koło którego mieliśmy się znajdować. Ale upewniwszy się na mapach, ruszyliśmy tam właśnie i był to spacer bardzo przyjemny, wzdłuż ścieżki dydaktycznej, przez rzeczkę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit1zz6Ql7uxNGva3pfa2Lw7-cXIPs9mrqF8MoLX98neijZW1H6XkhUQFNx_tv601Umlg0KtJ6MhOUn8v0aNx1dz1JvTpA4mEZM9qStjDYvTGhCta6j1iJlMqOT-HZTmdXgqkLc29_SLdA/s1600/DSC_0137.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit1zz6Ql7uxNGva3pfa2Lw7-cXIPs9mrqF8MoLX98neijZW1H6XkhUQFNx_tv601Umlg0KtJ6MhOUn8v0aNx1dz1JvTpA4mEZM9qStjDYvTGhCta6j1iJlMqOT-HZTmdXgqkLc29_SLdA/s1600/DSC_0137.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
<br />
Ścieżka z tablicami, a trzeba przyznać, że było ich dużo wszędzie - na temat historii i przyrody, byłaby jednak ciekawsza, gdyby było cieplej lub gdybyśmy spodziewali się zimna. A tymczasem prognoza pogody mówiła o kilku stopniach więcej. Przyspieszyliśmy i z krótkim postojem przy kościele całkiem ciekawym i do tego bardzo starym, z którego ogłoszenia duszpasterskie słychać było daleko, daleko, trafiliśmy do Faktorii, czyli rekonstrukcji osady handlowej z czasów kontaktów z cesarstwem rzymskim.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPEZh7DdbCBEkUqjJd6Xppv0Mwq0nseYgyDz6f303aOz_NbH0Qe5BIrSNFmN0Q5CwPXTcMViEGf1T8_K0sJevBUBIiDfWMMRNCH3po-0LKtwpywac0zQoo3vgnAIZ6N6DbxuUyDG7o5dc/s1600/DSC_0147.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPEZh7DdbCBEkUqjJd6Xppv0Mwq0nseYgyDz6f303aOz_NbH0Qe5BIrSNFmN0Q5CwPXTcMViEGf1T8_K0sJevBUBIiDfWMMRNCH3po-0LKtwpywac0zQoo3vgnAIZ6N6DbxuUyDG7o5dc/s1600/DSC_0147.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Początkowo byliśmy trochę zbici z tropu, bo miały być trzy chaty, no i były, tylko jakieś takie małe i do tego zamknięte...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAFqSc_6KnhdASZjIULUV4At3lIC8csvGNdWZwPc3OBgnVDN8kebNyv_O1IQ_0Oy6Tbb646FzpiYBdvR_38itqhykG_4s38dXMu4cE_sPVliPvP_w5kF2dANXQlPupUBXHuDnJwJAVntI/s1600/DSC_0149.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAFqSc_6KnhdASZjIULUV4At3lIC8csvGNdWZwPc3OBgnVDN8kebNyv_O1IQ_0Oy6Tbb646FzpiYBdvR_38itqhykG_4s38dXMu4cE_sPVliPvP_w5kF2dANXQlPupUBXHuDnJwJAVntI/s1600/DSC_0149.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">trzy chaty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4u71pabB03B-Qeo6tjUnp4GwXUQgoX4yQPhiJ9VprNAIZuQuiYdUin65eum1dN8b8vAxxmkpibcLb6XEy7mwoeoaGZYq2Iefi9ZY6bYFVjcyPgHKczKA7YS9gGByXo93G7whUGIdFx3Y/s1600/DSC_0150.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4u71pabB03B-Qeo6tjUnp4GwXUQgoX4yQPhiJ9VprNAIZuQuiYdUin65eum1dN8b8vAxxmkpibcLb6XEy7mwoeoaGZYq2Iefi9ZY6bYFVjcyPgHKczKA7YS9gGByXo93G7whUGIdFx3Y/s1600/DSC_0150.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">i amfiteatr</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIigpzwUJLYi55y3T_LyWEQhGY0zgSYXZCSKvzmwBpq_pY3UhfhpvWP7IX-iMOFXuphtvmeR6DjI6Hb0iziGxNvS8HGdQGkzMuQ513C3ZqgRT_RGRya3gxb8RjRMQqKBm5A0zhK5uer-c/s1600/DSC_0160.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIigpzwUJLYi55y3T_LyWEQhGY0zgSYXZCSKvzmwBpq_pY3UhfhpvWP7IX-iMOFXuphtvmeR6DjI6Hb0iziGxNvS8HGdQGkzMuQ513C3ZqgRT_RGRya3gxb8RjRMQqKBm5A0zhK5uer-c/s1600/DSC_0160.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">czas na pierwszy piknik, czyli wegańska szarlotka oraz inka z melasą karobową</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqFzzPMX0fI2n8dmHkwLfDrTpDcmNK0W-0fGsfULOspJHBuOI6KWsb-9a11-vzJ21KVg6_H4wkz6DV8hNasDPnv77H6B1fRCWGJpDYcGBKwUsvT4R5McdzMmn3sKpdRqbEiOL71QlSQSo/s1600/DSC_0163.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqFzzPMX0fI2n8dmHkwLfDrTpDcmNK0W-0fGsfULOspJHBuOI6KWsb-9a11-vzJ21KVg6_H4wkz6DV8hNasDPnv77H6B1fRCWGJpDYcGBKwUsvT4R5McdzMmn3sKpdRqbEiOL71QlSQSo/s1600/DSC_0163.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">osobliwa pruszczańska architektura</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcDrF4nl9G5cB622OHcOrhrqTirGCev-MgVM7EGDSz7glqmYhsf9S4BROjupP72mnv_PcYJSWi53Sux6BTaqaKqWpB72V3rufWufLfJR-_uKooRiqj3aH6ajqyLMCwhBCixiHOAfrWC3g/s1600/DSC_0166.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcDrF4nl9G5cB622OHcOrhrqTirGCev-MgVM7EGDSz7glqmYhsf9S4BROjupP72mnv_PcYJSWi53Sux6BTaqaKqWpB72V3rufWufLfJR-_uKooRiqj3aH6ajqyLMCwhBCixiHOAfrWC3g/s1600/DSC_0166.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">a to już Faktoria</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Ale okazało się, że to nie wszystko i właściwa Faktoria jest dalej, za Skate-parkiem. Weszliśmy, kupiliśmy bilety (6 zł jeśli jest się nauczycielem, studentem, doktorantem albo ma się trójmiejską kartę biblioteczną) i poszliśmy zwiedzać. Jedna chata (hala targowa) niestety przeznaczona na prywatną imprezę, czyli urodziny jakiegoś dziecka. W drugiej (chata wodza) siedziały dzieciaki i oglądały filmik o historii tego miejsca. Miejsce na szczęście ciepłe, można usiąść i odtajać, więc trochę się zasiedzieliśmy. Nawet toaleta jest w chacie wodza - daleko jej do rekonstrukcji. Przy okazji obejrzeliśmy trochę bursztynowych przedmiotów. Potem zwiedziliśmy jeszcze chatę kowala i bursztyniarza, nie mogąc się nadziwić, że niby rzemieślnicy, a podejrzewa się, że mieli meble zupełnie nie wyszlifowane, takie że lepiej nie dotykać. A może to po to, żeby przestraszyć turystów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIo091CFUwlGrsF_HFyxbHbOdZWwP2L9D2boOH_7u5v3-pwYfviM_xGOLEVw9F_HeAOrtqPdt_TfZdcUK6_lLj4IHbJS7buzVtUqhgvfuKHO_UQG-mnWzt0JiweDyghEOV5mdXliELs4g/s1600/DSC_0170.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIo091CFUwlGrsF_HFyxbHbOdZWwP2L9D2boOH_7u5v3-pwYfviM_xGOLEVw9F_HeAOrtqPdt_TfZdcUK6_lLj4IHbJS7buzVtUqhgvfuKHO_UQG-mnWzt0JiweDyghEOV5mdXliELs4g/s1600/DSC_0170.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjogg-T9kcAR-UsEwTBfPD31b25ZLDZN3kDUTfAH6NPVGFWziBQTjHn5mw4JHwQhrk9NgsFfENelbEMV522ptAGSiWKnKrqE64D-iayEiHyEfygKx3jEda61Vnq7h2fIkpkw5BAdcC1Li0/s1600/DSC_0175.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjogg-T9kcAR-UsEwTBfPD31b25ZLDZN3kDUTfAH6NPVGFWziBQTjHn5mw4JHwQhrk9NgsFfENelbEMV522ptAGSiWKnKrqE64D-iayEiHyEfygKx3jEda61Vnq7h2fIkpkw5BAdcC1Li0/s1600/DSC_0175.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV-tiUkdfyr1CpS5JraJeNUiB0gQYcT2y5IypjoRaA5KbnhZ6LD6ZWr6yFBggpK5OXEiSZNZ24gKz1GaFptRv3kXwb723NysQJLacU7O0-KI0ce9R6PfV48yxYsdwiP6jeAS23bJ-lZ5w/s1600/DSC_0177.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV-tiUkdfyr1CpS5JraJeNUiB0gQYcT2y5IypjoRaA5KbnhZ6LD6ZWr6yFBggpK5OXEiSZNZ24gKz1GaFptRv3kXwb723NysQJLacU7O0-KI0ce9R6PfV48yxYsdwiP6jeAS23bJ-lZ5w/s1600/DSC_0177.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie5Qfr1Lt6FrBAE9lNjRy0RP7ykBDygbCdVQp6rlQwySvWL5W7-Kl3zqPC-jKja86_cSf2SV0hxyn0hD-yYnG71zr2PXZkgwwQAJKnstDMg5MHb-6SnhO-UoYbM2Ii6V9Sdy0XLvfw_qc/s1600/DSC_0179.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie5Qfr1Lt6FrBAE9lNjRy0RP7ykBDygbCdVQp6rlQwySvWL5W7-Kl3zqPC-jKja86_cSf2SV0hxyn0hD-yYnG71zr2PXZkgwwQAJKnstDMg5MHb-6SnhO-UoYbM2Ii6V9Sdy0XLvfw_qc/s1600/DSC_0179.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
W grodzie były też zwierzęta - kozy (jedna jakaś przeziębiona) i... ptaki, ale że jesteśmy miastowi to tylko nieśmiało napiszemy, że to chyba bażanty, ale równie dobrze mogłyby to być kuropatwy.<br />
<br />
Po spacerze okazało się, że czasu do pociągu, którym planowaliśmy odjechać, jest jeszcze dużo, a nie bardzo wiemy, co tu jeszcze zwiedzać, więc znaleźliśmy inne połączenie i ruszyliśmy na dworzec. Szliśmy tą samą drogą, zastanawiając się nad losem miasta pełnego ogłoszeń o lokalach na sprzedaż/wynajem i sklepów używaną odzieżą. Czy mieliśmy przed oczami miasto w kryzysie, czy też ono od dawna już tak wyglądało?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiElK1rTrr0DDziBZedAwVa-2KckfNqgiMuNUOVEqDNdtX_JJjpABy4g3DQnsg1LsDJTFTFh97o7bVqVGAM8H_Vt0YjQnxNnysbmIYkkh8D5mAfgUXHy-G9XgjFRyr86GyO1i5HcB-28DE/s1600/DSC_0145.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiElK1rTrr0DDziBZedAwVa-2KckfNqgiMuNUOVEqDNdtX_JJjpABy4g3DQnsg1LsDJTFTFh97o7bVqVGAM8H_Vt0YjQnxNnysbmIYkkh8D5mAfgUXHy-G9XgjFRyr86GyO1i5HcB-28DE/s1600/DSC_0145.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Początkowo mieliśmy w Pruszczu spotkać się z dawno niewidzianym kolegą, ale że był akurat w Gdańsku... to poszliśmy na kawę, kiedy już wysiedliśmy z pociągu, w jednym z wszędobylskich centrów handlowych ;) A po spotkaniu długo jeszcze siedzieliśmy przy stoliku, bo jakoś wstać po tym spacerze nie mogliśmy, a i Jasiek nie krępując się niczym zasnął...Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-35822027320883141022014-02-24T21:51:00.001+01:002014-02-24T21:52:48.736+01:00Podróże małe, niedużeNo i znów się gdzieś wybraliśmy, długo nie trzeba było czekać :) Tym razem wcale nie daleko, tylko w okolice, do Tczewa i Starogardu Gdańskiego. Niby nic, ale w końcu to też wycieczka i też po Europie ;) Od dawna to sobie obiecywaliśmy - pokręćmy się po okolicy Trójmiasta. Właściwie to od czasu powrotu z Islandii, gdzie każdą niedzielę staraliśmy się spędzać na wycieczkach po okolicach i wspinaniu się na mniejsze lub większe górki. A w Gdańsku jakoś do tej pory się nie udawało. Ochota na to, żeby jednak ruszyć przyszła gdy w piątek okazało się, że kursantka musi odwołać zajęcia z duńskiego i nagle cały dzień mamy wolny. A że pogoda coraz lepsza, to i okolice wydały się przyjaźniejsze. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHbz50s1eupVUjrh3lM_KHDRf2f8l5WImmNlO-_KVIZv_UjUzouiH5_Y09r3kjwwwZT-Em4v4iuX4usD-ER23ShuwjA8SBHs8cb-vO7QZETvisHQ3nSLErhylf4nWbbcMLt6_WKRaaYdA/s1600/DSC_0007.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHbz50s1eupVUjrh3lM_KHDRf2f8l5WImmNlO-_KVIZv_UjUzouiH5_Y09r3kjwwwZT-Em4v4iuX4usD-ER23ShuwjA8SBHs8cb-vO7QZETvisHQ3nSLErhylf4nWbbcMLt6_WKRaaYdA/s1600/DSC_0007.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Ot, choćby taki Tczew. Miasto, przez które przejeżdżaliśmy niezliczoną już ilość razy. Zatrzymuje się tam pociąg. Czasem stoi dłuższą chwilę. My patrzy wtedy i czytamy jedyne, co przeczytać się w takich okolicznościach da - Tczew. A w głowie nic. Jedyne z czym się wtedy miasto kojarzy to z poprzednią, podobną konstatacją: "O, już Tczew!" Ewentualnie - "Dopiero Tczew." Kilka chwil przed przed lub po stacji (w zależności od tego czy z Gdańska wyjeżdżamy czy do niego wracamy) przejeżdżamy przez most nad rzeką. Most długi, rzeka szeroka. P mówi wtedy zazwyczaj "O, rzeka, duża, Odra, nie, inna, Wisła chyba", bo tak mu z dzieciństwa zostało, że jak duża rzeka, to Odra. A Wisła to raczej idea, więc niełatwo jest mu uwierzyć, że mógłby ją zobaczyć. A G myśli, że to całkiem fajny most.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUNKxZt9IgJmmBFyN9E6N5lDQXDMmaHAgO3tPG5Eo1gAjn2O9rmtOcHaK5U-etSzNukMrhyphenhyphen5SlmV0hip_1u7GBZFqBlsLajJUAbY3rBRTCIHZjiZSlhRvCcOlkEEGx7U_nJw0XlVbDheo/s1600/DSC_0026.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUNKxZt9IgJmmBFyN9E6N5lDQXDMmaHAgO3tPG5Eo1gAjn2O9rmtOcHaK5U-etSzNukMrhyphenhyphen5SlmV0hip_1u7GBZFqBlsLajJUAbY3rBRTCIHZjiZSlhRvCcOlkEEGx7U_nJw0XlVbDheo/s1600/DSC_0026.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Dzień wcześniej weszliśmy na Wikipedię, żeby ten Tczew jakoś tak wstępnie ogarnąć. Na celownik wzięliśmy sobie "Muzeum Wisły", bo raz, że prowadzenie takiego przybytku wydaje się podszyte absurdem, a dwa - podobno za darmo dostępne jest. Wydostaliśmy się z tczewskiego dworca, z marszu zahaczyliśmy o centrum handlowe (swoją drogą, już we Wrzeszczu byliśmy przytłoczeni ideą wszędobylskich centrów handlowych, których przy stacji jest trochę jakby dużo, a w Tczewie było to pierwsze, na co trafiliśmy). Jest tam i toaleta, i jest też strefa karmienia piersią. Dalszą drogą odbyliśmy kierując się wskazaniami GPS na google maps. Pierwszy raz tak się bawiliśmy, bo zagranicą zazwyczaj mamy problemy z dostępem do sieci, a w kraju darmowy internet mamy od niedawna, więc korci nadużywać go. Droga do "centrum" była drogą przez estetyczną mękę. Najpierw blokowisko. W kwestii blokowisk można wyrobić sobie pewne gusta mieszkając w Polsce. No nos gusta... chociaż pewne zastosowane w Tczewie rozwiązania architektoniczne niespodziewanie przeniosły myśli P do... St Denis. Było to nie tylko niespodziewane, ale również niezrozumiałe, choć P próbował tłumaczyć, że to przez specyficzne zastosowanie kolumn w budynkach usługowych. Z perspektywy czasu okazało się, że przeniesienie się myślami z Tczewa do imigranckiej dzielnicy Paryża należy prawdopodobnie zrzucić na karb odwodnienia. Później blokowiska zmieniły się w obdrapane kamienice i całość ułożyła się trochę w obraz znanego nam dużo lepiej Słupska.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Xi2KmF7CuOD_mEdQgcxf3XXCuXfZygilNAJBxzVT4FEQaG-8Y3kw9-_sKGQKhvmK_a1Gum6KYaJEgB283jjmCSfctYuiWLtjt1TtWp0I7Oat3gA3qxqhYXahuyIj1kW1btWKB7xwguk/s1600/DSC_0033.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Xi2KmF7CuOD_mEdQgcxf3XXCuXfZygilNAJBxzVT4FEQaG-8Y3kw9-_sKGQKhvmK_a1Gum6KYaJEgB283jjmCSfctYuiWLtjt1TtWp0I7Oat3gA3qxqhYXahuyIj1kW1btWKB7xwguk/s1600/DSC_0033.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Doszliśmy do muzeum, ale odechciało nam się wchodzić. Nawet nie zajrzeliśmy. Za to przyglądaliśmy się cmentarzowi po przeciwnej stronie ulicy. Znaleźliśmy też park, rzekomo pełen bujnej roślinności. Nie dementujemy, słowo "bujne" być może przyjęło w Tczewie dość odległe od powszechnego znaczenie. W parku pełnym bujnej roślinności wklepywaliśmy w smartfona kolejne miejsca, które pozwoliłyby obrać jedną z licznych ścieżek. W zwyczajnym parku po prostu przeszlibyśmy się pośród zieleni, ale ten park był na zboczu, ścieżki miewały schody, więc wybór właściwej drogi, gdy prowadzi się wózek, wydał się nam kluczowy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHfde1O6lSuce9qv5-mQXEYaAPdSvjJfw77ewgI81MivuTl6ei9nSzt5_tUxukm6PCPqVs-5mhlDl1ukiv2hqNTtxwTjyocwxpU6gL7GNn2hnFeRc3ZcME7Ip-E5ayw2ZOPiMNTGzeEjE/s1600/DSC_0015.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHfde1O6lSuce9qv5-mQXEYaAPdSvjJfw77ewgI81MivuTl6ei9nSzt5_tUxukm6PCPqVs-5mhlDl1ukiv2hqNTtxwTjyocwxpU6gL7GNn2hnFeRc3ZcME7Ip-E5ayw2ZOPiMNTGzeEjE/s1600/DSC_0015.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Celami okazały się: Wisła i stary kościół. Przyznać trzeba, że Wisła jest największym skarbem tego miasta. Cisza i spokój, jednocześnie miejsce spacerów, niezła infrastruktura (co zawsze ważne - rowerowa) i piękne widoki. Piękno rozumiemy tu po mieszczańsku i po nadmorsku i sprowadza się w dużej mierze do otwartej przestrzeni. Zasiedzieliśmy się i zapatrzyliśmy w nurt wody. Do tego zrobiliśmy sobie piknik, bo żeby nie tracić czasu na szukanie lokali, wzięliśmy sałatkę (z suszonymi pomidorami jeszcze z włoskiej wycieczki), kanapki i nawet termos z inką.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1qcDjz-LlHgTah16Q2PoUV2TOkFdieoQtUiouR0PGoIMJHBSRPYKViaHkisMujVkmpYFcs_9LO5-Lxhd8_r-eEbNwYy6LPFLl5YnNfDZQ-9IcCUA4lGMCqDi08nxGrUqpJv6ofquFB4U/s1600/DSC_0022.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1qcDjz-LlHgTah16Q2PoUV2TOkFdieoQtUiouR0PGoIMJHBSRPYKViaHkisMujVkmpYFcs_9LO5-Lxhd8_r-eEbNwYy6LPFLl5YnNfDZQ-9IcCUA4lGMCqDi08nxGrUqpJv6ofquFB4U/s1600/DSC_0022.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKiRSpzEcWYTLVPzuVf_rd662rpiUCnzgC7maZ_LMgjoRF1JvZMy3yPYMXyAfGS2nPjNU8vdD0fX3DrQA3YYuN30rKarINkFQqg3mgPHalFz3zKU-CCkewmGs503YkGicU6mPgCNUrvNQ/s1600/DSC_0044.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span id="goog_1826840859"></span><span id="goog_1826840860"></span><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1mGEKyHjuRkVVvymcAP97Nt9Er1csZS2G2mrXFSf0MOMsU9Jq0HOR27ubPV7MzKrLpTxCPEIhR0gRcCmIOmCaZ-3v_6Hzk30p7QjfM_qY2gLqr7xcc_SLaoE2TidyxRf9JD0nUAf1pws/s1600/DSC_0041.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1mGEKyHjuRkVVvymcAP97Nt9Er1csZS2G2mrXFSf0MOMsU9Jq0HOR27ubPV7MzKrLpTxCPEIhR0gRcCmIOmCaZ-3v_6Hzk30p7QjfM_qY2gLqr7xcc_SLaoE2TidyxRf9JD0nUAf1pws/s1600/DSC_0041.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
Potem jeszcze szybko zobaczyliśmy centrum i bardzo stary kościół oraz ryneczek. Coś chyba o tym mieście jednak mówiła masa lumpeksów umiejscowionych w najbardziej centralnych miejscach starówki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfdW-hHbgCvfM6tYuBBKDb2qn0TeoEjt467xZb04TG1GoJwHYn4FIHiZA_XdQf6jt47Vp6TrHTK4_LzQKTVXU9sW801DGEIYlM1_azWy_7kXRmAx_KCbXL9hyF-FWdke-HIAhUjmQHasE/s1600/DSC_0066.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfdW-hHbgCvfM6tYuBBKDb2qn0TeoEjt467xZb04TG1GoJwHYn4FIHiZA_XdQf6jt47Vp6TrHTK4_LzQKTVXU9sW801DGEIYlM1_azWy_7kXRmAx_KCbXL9hyF-FWdke-HIAhUjmQHasE/s1600/DSC_0066.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Na dworzec wracaliśmy szybko i zupełnie inną trasą niż przyszliśmy. I to jest chyba największa zaleta korzystania z internetu w podróży. Na ogół wracamy tak jak przyszliśmy, żeby oszczędzić sobie możliwości popełnienia kosztownych błędów. A teraz nie gubimy się, ale za to zapuszczamy się w tereny, które dawniej odrzucilibyśmy jako "potencjalnie nieprzejezdne".<br />
<br />
A droga pociągiem była całkiem miła, widoki piękne i jeszcze jakiś chłopczyk próbował zaprzyjaźnić się z Jasiem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVE11ECPy8hfxpdke1UxdMK7TPEnSJy8pVGlLcTPIb-Gp0KSx06lELVkGbi-dgY2czEcWN94ht2RZldEMlRrVpXWq2Nn_l1L-_QS06ec8D8_OXBucz3MMccbeqh_FUf2OUBYF4ShznghI/s1600/DSC_0071.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVE11ECPy8hfxpdke1UxdMK7TPEnSJy8pVGlLcTPIb-Gp0KSx06lELVkGbi-dgY2czEcWN94ht2RZldEMlRrVpXWq2Nn_l1L-_QS06ec8D8_OXBucz3MMccbeqh_FUf2OUBYF4ShznghI/s1600/DSC_0071.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Kolejnym przystankiem i celem naszej podróży
był Starogard Gdański. A w nim Klubokawiarnia "Szafa", projekt
koleżanki, który obiecywaliśmy sobie nawiedzić od czasu jak powstał.
Miejsce bardzo klimatyczne i inspirujące. Spędziliśmy tam ze dwie i pół
godziny rozmawiając. O życiu oczywiście i o tych wszystkich projektach, w
których wszyscy wręcz się pławimy i którymi trochę jakby żonglujemy,
próbując żadnego nie upuścić. Zjedliśmy pyszności, wypiliśmy pyszności,
Jasiek pochodził trochę po dywanie i pobujał się na fajowej kanapie. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnCNibWyhTgS8ZCH-C6bNH78nYLPwDpLFqA2eS5dhIXMyWZE3s9rlec2PPHFIHapwPZ7puGZ1cWaiwBXRCtueprdtaU9ssPq3xToYI5wNv5c-p2IYXPB4bGDt2E4IFW8Kwg87XFiUvrYQ/s1600/DSC_0115.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnCNibWyhTgS8ZCH-C6bNH78nYLPwDpLFqA2eS5dhIXMyWZE3s9rlec2PPHFIHapwPZ7puGZ1cWaiwBXRCtueprdtaU9ssPq3xToYI5wNv5c-p2IYXPB4bGDt2E4IFW8Kwg87XFiUvrYQ/s1600/DSC_0115.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqbWRgy8PPRPsitz2tTKmHPxJhVRRGARRkvGSQoJ1EwseK23gFQhrz-Wkel8lvg9O0CE-VBdjnHGtTljIhpHvsXBAfVQe9kzxf0nTB6vqfo2cS8dByKDngddI3vo7lcKDXVNzWnsDQo9A/s1600/DSC_0107.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqbWRgy8PPRPsitz2tTKmHPxJhVRRGARRkvGSQoJ1EwseK23gFQhrz-Wkel8lvg9O0CE-VBdjnHGtTljIhpHvsXBAfVQe9kzxf0nTB6vqfo2cS8dByKDngddI3vo7lcKDXVNzWnsDQo9A/s1600/DSC_0107.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ze słynną szafą</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLfkaB8ag5-z0tj4mpA_W2zAF6dO7wlCuq898zK3s2d6g93Sl5mFQfDZ3nIhG_bj7PXv_NQviV7F1CluuOY6mQzMOlJc63Z9UbExR5ZA5m95B1Q3ix7FIV9NmLtn6jq818WnIqlVSCN9U/s1600/DSC_0121.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLfkaB8ag5-z0tj4mpA_W2zAF6dO7wlCuq898zK3s2d6g93Sl5mFQfDZ3nIhG_bj7PXv_NQviV7F1CluuOY6mQzMOlJc63Z9UbExR5ZA5m95B1Q3ix7FIV9NmLtn6jq818WnIqlVSCN9U/s1600/DSC_0121.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
Samo miasto wydało nam się mniej rowerowe i okrutnie przeładowane reklamami. A po rynku jeździły samochody, więc można było sobie zobaczyć jak to onegdaj w miastach bywało, przynajmniej z perspektywy tych, gdzie już są deptaki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMoxJ3fRPsnUaZEoTlFUxvfWIZw9s__jmfGdaFxFuhyphenhyphenS5Os1Jc3ouGijaLIjYj8_h4sM8o_5YrGARKMJWLxJqPsdiAei9hyWdErw73nz1ZM60TmzctVJ76nrMaXVrM6t_VLjccSLKntOA/s1600/DSC_0084.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMoxJ3fRPsnUaZEoTlFUxvfWIZw9s__jmfGdaFxFuhyphenhyphenS5Os1Jc3ouGijaLIjYj8_h4sM8o_5YrGARKMJWLxJqPsdiAei9hyWdErw73nz1ZM60TmzctVJ76nrMaXVrM6t_VLjccSLKntOA/s1600/DSC_0084.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU8tZR4FfRxwvUGGLA0JFPMKavlCx2YHETmuG7tgi6wWQ6gYcJuG7fwNelFN60F6fShKw9qxNEHSUPEomr3Mz9BkZOP0Ym8RNX3lWR0OSvbqBlmbTjmzpzVGIu0DC5c5AHyPIr7WfwZnw/s1600/DSC_0086.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghMNt40yn1icUGegg0XZ2p-zH6ZHwfss8i0WgXJrrCybL3O3VV7eEuPuxTWrFiN_c_RZXQ4ZTgNkTymdkCyYE9U8a7l3pTDytRni06L9kaL-z4RLnTweyd7-imfpfBAh7R3TQKchUqRc0/s1600/DSC_0095.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghMNt40yn1icUGegg0XZ2p-zH6ZHwfss8i0WgXJrrCybL3O3VV7eEuPuxTWrFiN_c_RZXQ4ZTgNkTymdkCyYE9U8a7l3pTDytRni06L9kaL-z4RLnTweyd7-imfpfBAh7R3TQKchUqRc0/s1600/DSC_0095.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Powrót do Gdańska miał być miły, łatwy i przyjemny. Nie przewidywaliśmy żadnych problemów. Nie zaniepokoiło ani 10-minutowe opóźnienie pociągu, ani sporo ludzi czekających na pociąg na peronie. Przyjechał nasz pociąg w końcu, lecz okazał się zapchany jak miejski tramwaj w godzinach szczytu. Wejść do takiego z wózkiem i jechać z małym, na którego patrzy wtedy z bliska wiele oczu - chyba gorzej niż w traumwaju. W końcu Jasiek oświadczył, że przełknąłby ciutkę. I dzielna jego matka w sekundę znalazła dla siebie miejsce siedzące, odbijając miejsce dla matek z dzieckiem spod jakiegoś studenta. A bo i studentami był ten przybytek wypchany do granic swoich możliwości. Wracali od jednych "karmiących matek" do drugich "alma mater" po weekendzie, niektórzy po przerwie semestralnej. Znowu przesiadaliśmy się w Tczewie i tam było jeszcze gorzej, chociaż dobrze, że drugi pociąg czekał na całą zawartość naszego.<br />
<br />
Smród pijanego człowieka jest dość specyficzny, a jednocześnie - przy całym zróżnicowaniu ludzkich ciał - smród ten wydaje się niezwykle wprost uniwersalny. Czasami wchodzi się, przykładowo, do autobusu pełnego ludzi i choć wszyscy wyglądają ludzko, to ten właśnie uniwersalny smród zdradza, że wśród nich czai się przepoczwarzona w człowieka... zleżała wóda. Czytelnik wykształcony i uczenie wrażliwy na przejawy dyskryminacji mógłby zarzucić nam odhumanizowywanie człowieka, od którego wszelkie zło... Lecz warto zauważyć, że my tej rozkładającej się wódy nie odtrącamy, to ludzka wóda i ona jedzie z nami. Wóda z potężnie podbitym okiem, śliniąca się, senna i z kupą na bucie. Siedzi, choć kilkanaście osób stoi; chciałaby leżeć, ale obok twardo siedzi studentka. Kładzenie się na studentkę skutecznie studentkę jednak zniechęca, wóda kapitalizuje zwycięstwo, chce się położyć, przytulić do miękkiego siedzenia, a tu wyrywa ją ze snu głos współpasażera: "Kolego, nie jesteś sam". Wóda dziwi się, łypie pozostałym okiem i grzecznie się pionizuje, co niestety oznacza, że przez większą część naszej podróży będzie spać z otwartymi ustami. Wóda się dotlenia i całą sobą rozkładającą się resztki wagonu wypełnia. A pozostali pasażerowie kalkulują, gdzie najszybciej wysiąść. Nasza trójka ma już spore doświadczenia z pijakami w trójmiejskich pociągach, więc graliśmy nie przeciwko ulatniającej się wódzie, lecz na zmęczenie studentów. Większość wysiadła w Gdańsku Głównym żeby przesiąść się na SKM-ki, a my ze szczęśliwą, bo leżącą na już całkiem wolnym siedzeniu - wódą pomknęliśmy do Wrzeszcza. Ileż było tam radości z rześkiego, nocnego, wrzeszczańskiego powietrza?!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDKWWtBACsQuHWchfEODO25auONNCY28riRwAnp3cjCZ9OXjb-iiv99fAr_juMQD6VShCiMga4wotuF7yE_Dg5E60rTEtDuF-zKmAY3QL1b3mj8ELAqVVk8fejPZCQtJ3pn9GJxFiosB4/s1600/DSC_0093.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDKWWtBACsQuHWchfEODO25auONNCY28riRwAnp3cjCZ9OXjb-iiv99fAr_juMQD6VShCiMga4wotuF7yE_Dg5E60rTEtDuF-zKmAY3QL1b3mj8ELAqVVk8fejPZCQtJ3pn9GJxFiosB4/s1600/DSC_0093.JPG" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">pozostałości weekendowej alkoholizacji towarzyszyły nam wszędzie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dawnymi czasy nie przejęlibyśmy się jednodniową wycieczką na tyle,
żeby zaraz jakieś wokół niej narracje klecić. Ale obecnie nie udaje się
już nam - tak po prostu - wsiąść do pociągu byle jakiego i byle kiedy.
Wstajemy o 7 rano, żeby wyjść o 10 i już choćby przez to nawet krótka
wycieczka po okolicy urasta do rangi przedsięwzięcia. A my pławimy się w
przedsięwzięciach... Tyle tylko że powrót już nie jest do jakiegoś mieszkania, gdzie będziemy szykować się na kolejne zwiedzanie, ale do naszego mieszkania, z naszymi przyjemnościami i naszym bałaganem, a do tego jeszcze z zadaniami, bo przecież trzeba sprawdzić i wysłać zrobione wczoraj tłumaczenie, uzupełnić księgę przychodów i rozchodów, odpowiedzieć na maile, itp., itd. Ale i tak cieszymy się, że udało się na chwilkę wyrwać i za tydzień planujemy kolejny wyjazd :) <br />
<br />Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-37642934525767585002014-02-19T12:20:00.000+01:002014-02-21T11:24:59.721+01:00Maluch w podróży - czy warto?Dlaczego właściwie zdecydowaliśmy się na podróż z niemowlakiem? Przede wszystkim dlatego, że sami lubimy podróżować i nie wyobrażamy sobie życia bez tego. Jasiek pierwszy raz był zagranicą jeszcze w brzuchu, w piątym tygodniu ciąży. Wiedzieliśmy już o jego istnieniu i mocno zastanawialiśmy się nad odwołaniem wyjazdu. W końcu po przeczytaniu różnych artykułów w internecie i forów oraz konsultacji z ginekologiem, zdecydowaliśmy się jechać. Była to podróż służbowa, na konferencję w hiszpańskim Kadyksie, a po drodze jeszcze spędziliśmy weekend w Barcelonie i kolejny weekend, już po konferencji - w Jerez. Było pięknie. Czasami tylko trudno było usiedzieć na konferencji, gdy zaczynało mdlić, a jeden obiad z owocami morza w Jerez sprawił, że przez całą ciążę wspomnienie o nim powodowało torsje. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqWRrHxYfJeRhI6L1hcA5Syj3G7bwePMhRF6eQnpoX4hQRxe_mgdbH8jnNKVKuwkNEbhQIs-5jtpoavfAdyqUhY1SbSypFGtWY-yPpxZnxJQCUgk6PdBkIKD3RkO8N_rb_Kxr4ori0XY0/s1600/185079_10151193842249933_135261221_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqWRrHxYfJeRhI6L1hcA5Syj3G7bwePMhRF6eQnpoX4hQRxe_mgdbH8jnNKVKuwkNEbhQIs-5jtpoavfAdyqUhY1SbSypFGtWY-yPpxZnxJQCUgk6PdBkIKD3RkO8N_rb_Kxr4ori0XY0/s1600/185079_10151193842249933_135261221_n.jpg" height="320" width="214" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">latanie samolotem w ciąży okazało się nie takie straszne, dostaliśmy się nawet do kabiny pilotów :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLpjpJcYAgzCCQ4Mo-Youbz-uzkRWJBaY9t4P26c5vuQTq-l9M2VWHX_Vkr58XSkDHy-G6_fLRhBARSS8M2UofDgqNgzTcoaM8A0oT7N__bvJW5StUv0Z0dUHcnkqerPjqSTJ4y90s6uU/s1600/251108_10151193848004933_830832311_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLpjpJcYAgzCCQ4Mo-Youbz-uzkRWJBaY9t4P26c5vuQTq-l9M2VWHX_Vkr58XSkDHy-G6_fLRhBARSS8M2UofDgqNgzTcoaM8A0oT7N__bvJW5StUv0Z0dUHcnkqerPjqSTJ4y90s6uU/s1600/251108_10151193848004933_830832311_n.jpg" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">namysł nad Barceloną i małymi ludzikami</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYmfHIrMBnikdIko8QVkL2Zp0w_DLJjhVPtA7cC-wIa7QmA9sTSfceQrHmwMrd9GGCze5aciA8xdXZ8ah70tnVI_GqqrUrghgxJdUVRvtdn8pWVkW0MhAI9QsbZyV3GuSJIxTVAQf0r0c/s1600/396376_10151193870574933_122489734_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYmfHIrMBnikdIko8QVkL2Zp0w_DLJjhVPtA7cC-wIa7QmA9sTSfceQrHmwMrd9GGCze5aciA8xdXZ8ah70tnVI_GqqrUrghgxJdUVRvtdn8pWVkW0MhAI9QsbZyV3GuSJIxTVAQf0r0c/s1600/396376_10151193870574933_122489734_n.jpg" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Cadiz/Kadyks</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtAf2Qp7Cl9cMk_kqTtd3xHTu1uc30TWsQ93HLxeMyzGE2yEnstWmihyYNlN_qYe8Tkq5ohgiMvhgO6mohzlHPyV978vN0TpEH6crwkwAUiUpYBaS1qvsc2u2WddR9wq3xeN5kKPi3I_Q/s1600/399074_10151194957969933_624848259_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtAf2Qp7Cl9cMk_kqTtd3xHTu1uc30TWsQ93HLxeMyzGE2yEnstWmihyYNlN_qYe8Tkq5ohgiMvhgO6mohzlHPyV978vN0TpEH6crwkwAUiUpYBaS1qvsc2u2WddR9wq3xeN5kKPi3I_Q/s1600/399074_10151194957969933_624848259_n.jpg" height="214" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">targowisko w Jerez</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Jedynie na służbowy (badawczy) wyjazd na Islandię ostatecznie nie zdecydowaliśmy się ani w trzecim, ani w szóstym miesiącu ciąży. Przez te wszystkie mdłości i po przeczytaniu różnych porad na temat podróżowania samolotem zdecydowaliśmy się lecieć w drugim trymestrze i przełożyliśmy lot z października na luty. A pod koniec stycznia okazało się, że w lutym mam się raczej pakować do szpitala niż do samolotu, z powodu cholestazy. Więc cały początek roku nie mogłam odżałować przykucia do domu, zwłaszcza gdy widziałam zdjęcia podróżujących znajomych czy dostawałam informacje o promocjach, które wtedy - jak nigdy - wszystkie wydawały się atrakcyjne. Już w Walentynki, spacerując po sopockim molo zdecydowaliśmy się gdzieś wyjechać, jak tylko Jaś się urodzi i nieco podrośnie. Najlepiej we wrześniu, kiedy Piotrek skończy pracę nad organizacją konferencji. I pojedziemy z naszymi rodzicami, żeby mieli możliwość pobycia z wnukiem. Od razu zadzwoniliśmy do nich i zaproponowaliśmy wyjazd, a oni na szczęście zgodzili się. Zaprosiliśmy też naszą ulubioną sąsiadkę, Magdę i też się zgodziła. Magda odegrała zresztą ogromna rolę w tym wyjeździe, bo zaplanowawszy go sobie, zrezygnowała z innych propozycji i przez to była zdeterminowana, żeby jechać. A nam po urodzeniu się dziecka jakoś chęci na wyjazd przeszły, życie stało się przygodą nawet bez wyjazdów, a do tego zaczęliśmy się obawiać różnych problemów, chorób, ząbkowania, problemów w samolocie itd. Rodzice zresztą podzielali nasze obawy i tylko Magda uratowała wycieczkę, za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni :) Wyjazd okazał się wspaniały, a my po nim dużo bardziej gotowi do kolejnych wyzwań, wypoczęci mimo aktywnego zwiedzania i uratowani od powolnego stawania się domatorami. <br />
<br />
W Polsce wydaje się dominować model wychowania, który opiera się na trzymaniu dzieci w domach, a nawet w ciasnych mieszkaniach. No i unikania przeciągów, a spacery z dziećmi, tylko podczas dobrej pogody. Jest to praktyka dość specyficzna i na ogół nie podzielana w innych krajach. Te różnice stają się szczególnie widoczne w społecznościach migrantów. Nasłuchaliśmy się podczas prowadzenia różnych badań, że polskie dzieci są przegrzewane, przez co częściej chorują, a szczególnie chłopców wychowuje się w polskich domach na "książątka". Gdybyśmy w sposób podobny do dominującego w Polsce postrzegali to, co dla dziecka odpowiednie, nie zdecydowalibyśmy się na nie, bo i nie mamy warunków do takiego ciągłego przebywania w mieszkaniu ani nie chcieliśmy samych siebie aż tak zupełnie udomowić z powodu dziecka. Postawione w tytule pytanie stawiamy więc sobie na co dzień odwrotnie: Maluch w domu - czy warto?<br />
<br />
Jednak rutyna ma swoje wady i zalety i warto o tym pamiętać. Z jednej strony, siedzenie cały czas w domu z dzieckiem może być deprymujące, codziennie to samo, spacer w podobne miejsca, podobne zabawy, podobne pory drzemki itp. Wyjazd daje przerwę w tej rutynie i pozwala odpocząć. Z drugiej strony rutyna pozwala pamiętać o pewnych ważnych sprawach, takich jak np. podanie tabletki z witaminą D, kąpiel czy choćby... jedzenie. O ile przy samym karmieniu piersią na żądanie jest jeszcze łatwo, to już przy rozszerzaniu diety o warzywa i kilku niemlecznych posiłkach dziennie bywa trudniej. Musimy ze wstydem przyznać, że zdarzyło nam się przypomnieć sobie o 18:00, po całym dniu zwiedzania, że Jasiek nie jadł obiadu i cały dzień jest tylko na mleku i w pośpiechu przygotowaliśmy mu jakąś kolację. W kolejne dni byliśmy już na tym punkcie uczuleni i udawało się utrzymać trzy posiłki dziennie. <br />
<br />
Podróżując pokazujemy dziecku świat dość specyficzny, bo złożony w zasadzie tylko z miast, ze środków transportu, z szybko zmieniającego się otoczenia, z tłumów bardzo różnych ludzi, mówiących niezrozumiałymi dla nas również językami. Mamy jednak taki plan teraz, żeby kolejne podróże odbywały się raczej w miejsca piękne przyrodniczo, a nie znów do wielkich miast.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE0efGLwBm1F4VMrbz3owQYjaEExSk4C6N_MHpEzM3Ds_q52IS-NjV2Vq5VSnpGK37G5fxqhXq0lAgn4YQnN8FTCqLllDokyOi5wv7f858gRFor2Cb5LN8jHmzklmxZzIAgUKy1r7EylU/s1600/DSC_0030.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE0efGLwBm1F4VMrbz3owQYjaEExSk4C6N_MHpEzM3Ds_q52IS-NjV2Vq5VSnpGK37G5fxqhXq0lAgn4YQnN8FTCqLllDokyOi5wv7f858gRFor2Cb5LN8jHmzklmxZzIAgUKy1r7EylU/s1600/DSC_0030.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
Po co jednak pokazujemy dziecku świat, którego szczegółów i tak nie zapamięta?<br />
<br />
Wydaje nam się, że dziecko oswoi się z odmiennością, z istnieniem ludzi o innym kolorze skóry (choć i w Gdańsku coraz częściej ma z nimi kontakt), z istnieniem innych języków. Nie zacznie płakać na widok osoby czarnoskórej zobaczonej po raz pierwszy w wieku kilku lat, jak to się u nas w rodzinie zdarzyło. No i przede wszystkim - podróże są ważną częścią naszego życia i Jasiek jest ważną częścią naszego życia. I choć to on jest priorytetem, to dobrze żeby ważne dla nas elementy życia nie były w konflikcie, dzięki czemu być może nie będziemy sfrustrowanymi rodzicami, po cichu wyliczającymi ile wyrzeczeń kosztowało nas dziecko.<br />
<br />
Więc - tak, warto podróżować z dzieckiem, choć nie ma co udawać, że jest to taka sama podróż jak wcześniej, ale dać sobie i dziecku czas na wspólna zabawę, posiłki i poznawanie zmieniającego się świata.Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-69134088285670610842014-02-16T23:14:00.001+01:002014-02-21T11:25:46.198+01:00Podróż z rodziną przez Północne WłochyNo i wróciliśmy już do Gdańska, próbujemy odgrzebać się ze sterty maili i prania, a przy okazji podsumować jakoś ten nasz drugi już rodzinny wyjazd. <br />
<br />
Jechaliśmy tym razem mniejszą grupą niż do Rzymu, ale większą niż to onegdaj bywało, kiedy we dwójkę przemierzaliśmy Europę stopem. Dużo się zmieniło od tego czasu - i sposób podróży (teraz nie stop, a samolot i pociąg), i miejsce nocowania (mieszkanie, a nie namiot czy kanapa z Hospitality Clubu) i w ogóle sposób spędzania czasu - nie pijemy już wina do każdej kolacji, nie jemy byle czego, za to więcej czasu spędzamy w kawiarniach, restauracjach czy na placach zabaw. Powiedzmy też szczerze - w końcu stać nas na kawiarnie i droższe noclegi. Kiedyś marzyliśmy o tym, żeby wejść czasem gdzieś do restauracji czy baru, ale stać nas było raczej na bułki i serek z supermarketu. Nie żebyśmy teraz byli krezusami, bo nasze biznesy (<a href="http://studioklart.blogspot.com/" target="_blank">studio językowe</a> i <a href="http://grawitacjajestnajlepsza.blogspot.com/" target="_blank">tworzenie gier edukacyjnych</a>) dopiero raczkują, ale też jakoś udaje się opłacić te wakacje i jeszcze zabrać rodziców. Z rodzicami też fajnie się jeździ, raźniej, a do tego w razie czego mogą zająć się na chwilę dzieckiem, czego na co dzień nie doświadczamy, bo mieszkają daleko.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLQtwDeeKRVmd0mHuLFUZanoPYMekgrHdmaOTRNlNh20r0evL-ORw2EEL5ZZYiVzJJxKL7K7_aMNA_WbUUBGh1Bc0I8MHP09pqBQh71hF0DNid7DR1evugpqeNy4evwXPSaXpam9b31-E/s1600/DSC_0076.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLQtwDeeKRVmd0mHuLFUZanoPYMekgrHdmaOTRNlNh20r0evL-ORw2EEL5ZZYiVzJJxKL7K7_aMNA_WbUUBGh1Bc0I8MHP09pqBQh71hF0DNid7DR1evugpqeNy4evwXPSaXpam9b31-E/s1600/DSC_0076.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Więc zmieniło się dużo. No i przede wszystkim jeździmy teraz z Jaśkiem, więc każdy dzień dostarcza nam nie tylko wrażeń związanych z podróżą, ale i z samym dzieckiem. Które przecież ciągle się zmienia i uczy czegoś nowego. Podczas tej podróży Jasiek nauczył się np. klaskać (i robił to od połowy wycieczki niemal cały czas), reagować na "Nie!", coraz lepiej rzucać piłką, a do tego zaczęły mu rosnąć dwa nowe zęby. Szczęśliwie przechodzi przez ząbkowanie bez większego bólu, bo inaczej mogłoby być ciężko.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiILQUjWFtmy4SPTDyGw-uRLGrwPngTo1eUDo3KwF8MB3HAVRx86kOe8I5qcwh2NLAfAv19ImR7tN32sy1G-0nkj-PCuDeIFlfIlCAXa9wG9TBgsYR-f1-12Bcr16-GJfgZWcpRkRfLv5Y/s1600/DSC_0275.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiILQUjWFtmy4SPTDyGw-uRLGrwPngTo1eUDo3KwF8MB3HAVRx86kOe8I5qcwh2NLAfAv19ImR7tN32sy1G-0nkj-PCuDeIFlfIlCAXa9wG9TBgsYR-f1-12Bcr16-GJfgZWcpRkRfLv5Y/s1600/DSC_0275.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
A co pozostało takie samo? Dalej podczas podróży próbujemy poznać nowe miejsca, zrozumieć je, zobaczyć jak najwięcej. Bez przesady oczywiście - potrafimy też się na chwilę zatrzymać i odpocząć, pójść wcześnie spać i późno wstać, ale szkoda nam czasu na wylegiwanie się w słońcu i oglądanie filmów. Lubimy obserwować ludzi, czasem siadamy gdzieś w parku czy na placu w środku miasta i patrzymy. Takie zboczenie zawodowe, w końcu "robimy" w naukach społecznych.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSWF9p6wRO0vv2DA5Pa5ZcwMgO3X3_3_GnQbdAJTfJIdT_jH1UYo8N1-6sLzaqhtoeVvEh4-7kLP-i59CBjhqDpF2L4whimNyKCD3Rr0Lozrc3tH07cR8Spo49Ta17eIWDz6fA87m69mQ/s1600/DSC_0053.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSWF9p6wRO0vv2DA5Pa5ZcwMgO3X3_3_GnQbdAJTfJIdT_jH1UYo8N1-6sLzaqhtoeVvEh4-7kLP-i59CBjhqDpF2L4whimNyKCD3Rr0Lozrc3tH07cR8Spo49Ta17eIWDz6fA87m69mQ/s1600/DSC_0053.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Co wynieśliśmy z tej podróży?<br />
<br />
Pozytywnie zaskoczyła nas biblioteka bolońska, zobaczyliśmy jak można ciekawie zorganizować przestrzeń, żeby była dla wszystkich - włączała, a nie wykluczała i jednocześnie żeby zbliżała ludzi do siebie. Ciekawe było też oglądanie florenckich tańców z flagami, trochę przypominało to tańce uliczne, które w zeszłym roku zaobserwowaliśmy w Barcelonie. Wenecja jak zwykle okazała się piękna, zapierająca dech. Nauczyliśmy się też czegoś o sobie - o tym, co nas odpręża, a co stresuje, czy potrafimy odpoczywać w deszczu i na ile jesteśmy elastyczni.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUGeXP6JWe4IQ9hWe8jU93Vhyphenhyphena1No9SFw5eoPH4OZnxOLrGoMgHw1ojASxsLWbvoVp3sDWH9roaF3pU1gZOALZjwtPeNBihMYG20cThCwhLAbnNFLaz4-qHEl9NO2_JwHb6piCfCJhTzg/s1600/DSC_0262.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUGeXP6JWe4IQ9hWe8jU93Vhyphenhyphena1No9SFw5eoPH4OZnxOLrGoMgHw1ojASxsLWbvoVp3sDWH9roaF3pU1gZOALZjwtPeNBihMYG20cThCwhLAbnNFLaz4-qHEl9NO2_JwHb6piCfCJhTzg/s1600/DSC_0262.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Przekonaliśmy się też po raz kolejny (wcześniej na Sycylii w styczniu i lutym 2011 oraz w Rzymie w 2012), że warto podróżować poza sezonem. Ceny noclegów są niższe, pogoda bardziej znośna, a kolejek do największych atrakcji turystycznych brak. Gdy przewodniki doradzają wydać kilka euro więcej, żeby wcześniej zarezerwować bilety do muzeum, bo kolejki są bardzo długie, to zimą kolejki są ledwie kilkuosobowe.<br />
<br />
To, co nas rozczarowało w Północnych Włoszech, to woda – o ile w Rzymie kranówa była pitna, to w Bolonii i Padwie nawet po przegotowaniu trudno było wziąć to do ust. A płukanie ust ciepłą
wodą z chlorem to mała przyjemność. Druga sprawa to zniżki do muzeów – kiedy przeczytaliśmy, że P ma zniżkę jako nauczyciel, a mogłaby mieć G jako doktorantka nauk edukacyjnych, oczywiście ucieszyliśmy się. Tyle że w muzeach zaznaczono, że nie może to
być na podstawie kart międzynarodowych (mieliśmy ISIC i ITIC), ale swoich uczelnianych. Tych z kolei nie potrafili przeczytać. No i u nas na legitymacjach nigdzie nikt nie pisze, co się studiuje, więc i nie ma tego jak udowodnić.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik6mrHbn7cqfFty4t7jmdlUxxHvpCoOvySBwS_6tp7bA5UevuNaJENYPrtXEbd_04Nz3D0hM9MbmL_CzM1i8xAoJEadrAbHkft5FunJB00KKcb6FcBirJJsIiYNSJ998IFuKiM8ZqdARs/s1600/DSC_0056.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik6mrHbn7cqfFty4t7jmdlUxxHvpCoOvySBwS_6tp7bA5UevuNaJENYPrtXEbd_04Nz3D0hM9MbmL_CzM1i8xAoJEadrAbHkft5FunJB00KKcb6FcBirJJsIiYNSJ998IFuKiM8ZqdARs/s1600/DSC_0056.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
<br />
Palenie. We Włoszech ludzie palą papierosy w miejscach publicznych. To znaczy palą na przystankach, na peronach. Ba, palą nawet w ogródkach kawiarni. Trudno jest przez to skorzystać ze stolików wystawionych na zewnątrz, szczególnie jeśli podróżuje się z dzieckiem. Papierosy palą nie tylko ludzie z tzw. negatywnie uprzywilejowanych klas społecznych, więc to, że dana kawiarnia lub restauracja jest droga nie jest zaporą dla dymu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmitqEnxFZWo-p2JMUfY-DKlZoqiye3PQGTiG_TVAxDhA_LWazzebz1DessR85RHigpGYkg_mkKz4VWtFfnHhuRIN5SWq7MNVpuzHGb7mNGeRvcES-pdG99iGuS_j53kMU_O7lF1xNLeg/s1600/DSC_0057.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmitqEnxFZWo-p2JMUfY-DKlZoqiye3PQGTiG_TVAxDhA_LWazzebz1DessR85RHigpGYkg_mkKz4VWtFfnHhuRIN5SWq7MNVpuzHGb7mNGeRvcES-pdG99iGuS_j53kMU_O7lF1xNLeg/s1600/DSC_0057.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Audioguide. Włoskie muzea nie muszą się starać o turystów. Wystarczy, że zarządzają ich przepływem. Napisy często są tylko po włosku i na pewno przychodzą tam jacyś Włosi, ale raczej zauważalni są tylko jako obsługa obiektów. A opisy po angielsku na słuchawkach bywają tak żałosne, że zniechęcają do korzystania z takich usług. Sytuację we Włoszech pogarsza fakt, że wiemy z innych krajów jak wspaniale i profesjonalnie opowiadane mogą być historie rzeźb czy obrazów. Choć żeby być uczciwymi, trzeba powiedzieć, że w muzeum miejskim w Bolonii audioguide był całkiem przyzwoity. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqB2-KttLV2wT2cLLx5YEdERqJ3SDCZN0rSSDMsv-PutD84EHuRhsusAypy-4RE7xZVr-BIALnVdeEYkM889CjaZ_mmVIq-858IAWmA6Y64RIxOIE89uhtxA5tqBG9ryq511lu_gC-soM/s1600/DSC_0003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqB2-KttLV2wT2cLLx5YEdERqJ3SDCZN0rSSDMsv-PutD84EHuRhsusAypy-4RE7xZVr-BIALnVdeEYkM889CjaZ_mmVIq-858IAWmA6Y64RIxOIE89uhtxA5tqBG9ryq511lu_gC-soM/s1600/DSC_0003.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Nie zdobyliśmy nowych przyjaciół. Jednak dawniej bieda zmuszała nas do "agresywnego" nawiązywania przygodnych kontaktów. Nie mając pieniędzy na transport, nocleg ani nawet na przechowalnię bagażu, trzeba było przełamywać opory swoje i przypadkowych ludzi i prosić o pomoc. W zamian oferowaliśmy rozmowę. Obecnie trochę odpoczywamy od ludzi, od przymusu ciągłej komunikacji - w końcu na tym polega nasza codzienna praca. We Włoszech nie udało nam się nawet spotkać z dawną znajomą z HC, która była w okolicach Bolonii ani z rodziną G (juz troche dalej i bilety byłyby za drogie). Przeprowadzaliśmy więc jedynie zdawkowe rozmowy z obcymi ludźmi. Ale - co nas bardzo cieszyło - wiele osób zwracało się w swoim języku bezpośrednio do naszego dziecka lub zadawało nam jakieś podstawowe pytania, np. o jego wiek lub rzucało przygodne komplementy. Nauczyliśmy się więc kilku podstawowych zwrotów po włosku, no i cieszyliśmy się, że Jasiek usłyszał inne języki. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtycK4_25x9nXkf_ofdq57WdP4SskKJiPvLBpB1nCbw6gY-ns5-U7FWw7lx7uw6X1gZsVj-9-AAPSSf3NItX4sqDChHmDzFQZ1yMoSQQT400h7WHsVJPIHO0vKvgvclPeMdn3hKZorOtU/s1600/DSC_0125.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtycK4_25x9nXkf_ofdq57WdP4SskKJiPvLBpB1nCbw6gY-ns5-U7FWw7lx7uw6X1gZsVj-9-AAPSSf3NItX4sqDChHmDzFQZ1yMoSQQT400h7WHsVJPIHO0vKvgvclPeMdn3hKZorOtU/s1600/DSC_0125.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
To chyba tyle takich ogólnych wrażeń. Rozpisaliśmy się na tym blogu jak nigdzie, ale trochę mamy z tego przyjemność, bo oboje lubimy pisać, a na co dzień nie zawsze mamy pretekst :) To znaczy tak, są doktoraty i trzeba je w końcu skończyć, ale tam nie da się pisać tak płynnie i bez cytatów jak tu, gdzie piszemy trochę to, co nam ślina na język przyniesie :) W najbliższym czasie jak się uda, to zrobimy jeszcze kilka wpisów "poradnikowych", bo okazuje się, że wiele osób nie wie i nie wierzy, że z niemowlakiem da się podróżować. A da się! I chętnie opiszemy jak :)Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-37022086558624234062014-02-15T23:33:00.002+01:002014-02-15T23:33:40.396+01:00Powrót przez miasto, którego imienia linie lotnicze nie wypowiadająW końcu czas wracać. Zerwaliśmy się naprawdę wcześnie. Już mieliśmy wychodzić z budynku na autobus na dworzec, podnosimy Jaśka, a na jego plecach kupa. Szkoda, że na plecach, a nie w pieluszce, ale dobrze że przed wyjściem, a nie w pociągu lub autobusie. Mycie i przebieranie było trochę trudniejsze niż zwykle, bo raz, że my już ubrani, a dwa, że część potrzebnych rzeczy była już spakowana do wózka i na parterze budynku. Aleśmy sobie poradzili i chyba nawet na ten sam autobus zdążyliśmy. <br />
<br />
Kiedyś, dawno temu, pewna Magda śmiała się z nas, że w końcu jako rodzice dojdziemy do takiego momentu, w którym będziemy o kupach gadać. To intro więc właśnie jej dedykujemy. <br />
<br />
Nasz pociąg mknął szybko. Nie był to regionalny, którymi zwykle jeździmy, lecz coś szybszego, co nie jest bardzo drogie, gdy kupuje się bilety z wyprzedzeniem. Przejeżdżaliśmy przez Weronę, w której podczas planowania podróży rozważaliśmy postój, częściowo przez wzgląd na walentynki, które w mieście Romea i Julii miały zapewne interesującą oprawę. W Bresci przesiedliśmy się już na pociąg regionalny do Bergamo - miasta, przy którym jest lotnisko oznaczane przez tanich przewoźników jako Mediolan. Wraz ze zmianą pociągu na tańszy zmienili się też współpasażerowie. Zrobiło się wielokulturowo - to taka wielokulturowość z wyłączeniem panów w garniturach oraz bogatych turystów, czyli głównie młodzież oraz migranci. Swoją drogą to ciekawe na ile różnice między pasażerami poszczególnych typów pociągów są różnicami klasowymi wynikłymi z ceny biletu, a na ile wynikają ze zróżnicowania potrzeb dystansu do pokonania. Regionalny pociąg może gromadzić tych, którzy pokonują kilkadziesiąt kilometrów codziennie, a szybki pociąg mógł gromadzić tych, którzy podróżują kilkaset kilometrów, ale raz na jakiś czas. Po prostu ciekawe...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOaqMHtdPJ4RmNhSqMNlesOB3rgFp2wGKahKKcrDFwDDqA3r5d9FTmsX73GOA-lrpBJ4eB5w0v6LFj_RdtttzBSDl2s3Ul4nkvOP2MiozzMZ7UHLkgBMspjnIMR_syb2P46WgoEGTMido/s1600/DSC06394.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOaqMHtdPJ4RmNhSqMNlesOB3rgFp2wGKahKKcrDFwDDqA3r5d9FTmsX73GOA-lrpBJ4eB5w0v6LFj_RdtttzBSDl2s3Ul4nkvOP2MiozzMZ7UHLkgBMspjnIMR_syb2P46WgoEGTMido/s1600/DSC06394.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">zdjęcie taty - gdzieś z drogi</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Bergamo okazało się strzałem w dziesiątkę! Plecak i torbę zostawiliśmy w przechowalni bagażu, którą ulokowano obok dworca, nieopodal informacji turystycznej. Najważniejsze, że w ogóle była taka przechowalnia, bo w wielu krajach panika terrorystyczna ukróciła tę niezwykle dla nas ważną usługę. Kupiliśmy bilety na 75 minut i ruszyliśmy w kierunku starego miasta, które położone jest wyżej. Część drogi tam odbyliśmy kolejką górską, choć nie musieliśmy, ale uznaliśmy to za fajną atrakcję w cenie biletu. Stare miasto okazało się bardzo ładne, najciekawsze zabytki gęsto ułożone, a sklepy, restauracje i cukiernie wyglądały bardzo kusząco.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRtjbi-bTVi6EXOH-yLLDA9C8R_95FN5THWUk5h4q05Nza_ppDyJSGhuc0fUmL0t1hPDFM75yXwwtbmyToSMMO54VsEls9U4PRdM4ZxZGEqxEEb5EOAg2oudgaqoFLaMJL1FjKM62Vr7c/s1600/DSC06425.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRtjbi-bTVi6EXOH-yLLDA9C8R_95FN5THWUk5h4q05Nza_ppDyJSGhuc0fUmL0t1hPDFM75yXwwtbmyToSMMO54VsEls9U4PRdM4ZxZGEqxEEb5EOAg2oudgaqoFLaMJL1FjKM62Vr7c/s1600/DSC06425.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvOFoKIcq9pPTZQ0i67S5DRmNP9ue8KgedbrRXzEYaxLERkUUYDzalOUfHRVzyARC545MrRiRexgQHkQzb1wcqVsXR59jd1or18TSGc5hemTfwZNIfBnsscYcc8xDdtMSsrVfG4v2x0g/s1600/DSC06438.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvOFoKIcq9pPTZQ0i67S5DRmNP9ue8KgedbrRXzEYaxLERkUUYDzalOUfHRVzyARC545MrRiRexgQHkQzb1wcqVsXR59jd1or18TSGc5hemTfwZNIfBnsscYcc8xDdtMSsrVfG4v2x0g/s1600/DSC06438.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn7z78UjI8qWyrlxKfssQoiqScJ5FUKm8Me0znCFw5FPD8_jEjKAB1bj-AA46luSGzB3CvIK_imcT1wNQuiKsFUT4ODvOWIr9X7zR1SkNLFx0C3XsdlXwI2FmN7QVSaH1PIUQjum0cQYU/s1600/20140214_121316.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn7z78UjI8qWyrlxKfssQoiqScJ5FUKm8Me0znCFw5FPD8_jEjKAB1bj-AA46luSGzB3CvIK_imcT1wNQuiKsFUT4ODvOWIr9X7zR1SkNLFx0C3XsdlXwI2FmN7QVSaH1PIUQjum0cQYU/s1600/20140214_121316.jpg" height="320" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
Gdybyśmy w pewnej kawiarni na najlepiej nasłonecznionej części placu znaleźli wolny stolik, to pewnie dalej nie ruszylibyśmy.
Ale że miejsca dla nas nie było, to poszliśmy sobie dalej do kolejnej kolejki górskiej! Mieliśmy niewielkie szanse zmieścić się w 75 minutach naszych biletów, ale udało się. Konduktor już zamykał, ale jak nas zauważył, to wpuścił i ruszyliśmy w góry prawie piszcząc z radości. Na miejscu było jeszcze bardziej ciepło i słonecznie niż w starym mieście. Pewną uciążliwością okazało się to, że było już tam zbyt stromo i nierówno by gdziekolwiek dalej jechać wózkiem. Szczęśliwie nie mieliśmy zbyt wiele czasu - w końcu był to tylko przerywnik w drodze na lotnisko. Najbardziej zależało nam na toalecie. Były tam dwie restauracje z pięknymi widokami. Wybraliśmy tańszą. Zamówienie wegańskich ciastek przekroczyło jednak możliwości tego miejsca. O ile udało nam się zamówić ciastka najbardziej zbliżone do naszych wymagań, o tyle podano nam je z lodami mlecznymi. Po przerwie wspięliśmy się we dwójkę (walentynki) na punkt widokowy, powierzając na ten czas Jaśka dziadkowi.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRjUDYewhs5sSgclPKm8rYI6SzRpS9zUWCmXKduXmZj9GiyAn7rmsgkqJlr5ymPWlZLcnkgxD1pZyvieBshTS4SU-AJ7zlxwsKlN8zLnbN1Df2pRuR7a8ePbFOgvsWyAA0dOmuwTaVQAE/s1600/20140214_124901.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRjUDYewhs5sSgclPKm8rYI6SzRpS9zUWCmXKduXmZj9GiyAn7rmsgkqJlr5ymPWlZLcnkgxD1pZyvieBshTS4SU-AJ7zlxwsKlN8zLnbN1Df2pRuR7a8ePbFOgvsWyAA0dOmuwTaVQAE/s1600/20140214_124901.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Czas było w końcu wracać tak, żeby mieć jeszcze jakiś luz na lotnisku. Okazało się jednak, że kolejki w dół nie ma. Przerwa okołolanczowa. Przyszło nam schodzić/zbiegać w dół z wózkiem. Dotarliśmy do miejsca, z którego odjeżdżały autobusy na dworzec. Odczekaliśmy i wsiedliśmy do właściwego, wraz z tłumem kończącej zajęcia szkolne młodzieży. Autobus wił się po krętych i stromych uliczkach jak szalony. Zagroziło nam pojawienie się choroby lokomocyjnej, a co dopiero mniej nawykłemu do takich wygibasów Jaśkowi. Centrum miasta pełne było młodzieży szkolnej, a spora jej część wyglądała na dość biednych lub wykluczonych ze względu na pochodzenie społecznie. To tylko wrażenie jakie powstaje po przyłożeniu własnych standardów, prawdopodobnie nieadekwatnych do danej sytuacji. A te własne, wyniesione z Polski przyzwyczajenia to kojarzenie biedy z paleniem papierosów i specyficznymi zestawami ubrań, czyli tak dresowo-odblaskowo, z nadmiernym eksponowaniem butów, czapeczek i wszelkiego logo-gówna (jako rodzice niemowlaka, wciąż o kupie myślimy). I to wrażenie nie opuszcza (przynajmniej P) w całych dotychczas zwiedzanych rejonach Włoch - że ludzie tu jacyś tacy ubodzy, jakoś tak nieadekwatnie ubodzy w stosunku do tego całego pałacowego bogactwa, które przyszło nam zwiedzać. A jeśli nie ubodzy, to w każdym razie źle ubrani.<br />
<br />
Dojechaliśmy w końcu na lotnisko. Nie spieszyliśmy się, bo z naszych obliczeń wynikało, że mamy spory zapas czasu. Nie spodziewaliśmy się jednak wybitnie słabej realizacji polityki bezpieczeństwa na lotnisku. Kolejka do rewizji była ogromna, więc co rusz przepychały się osoby, które przeliczyły się jeszcze bardziej niż my i już w ogóle czasu nie miały. Koniec końców nie zdążyliśmy na lotnichu nawet zmienić Jaśkowi pieluchy. Do naszej bardzo odległej bramki prawie biegliśmy. Z naszego priorytetu ze względu na dziecko udało nam się skorzystać tylko o tyle, że byliśmy pierwsi w drugim autobusie do samolotu. Już w samolocie bardzo miła niespodzianka, bo tym samym rejsem do Gdańska wracał Adam, którego migawki z podróży widzieliśmy na fejsbuku, a i przelatywał nad nami, gdy byliśmy we Florencji.
Do obsługi naszego niemowlaka w samolocie szybko przywykliśmy i nie widzimy w tym już niczego niezwykłego. Pełni obaw byliśmy tylko za pierwszym razem. Musieliśmy zmienić mu pieluchę, co nie jest łatwe, bo toalety małe, więc przy otwartych drzwiach się bawimy. Jasiek lubi komfort i żeby nam to oznajmić, chwilę po zdjęciu pieluchy zsikał się tak, że trzeba go było całego przebrać. W samolocie było sporo dzieci, a także kobieta w zaawansowanej ciąży. Ludzie byli dość ożywieni w ogóle. Także zakupowo. Dawniej stjułardzi przechodzili z tymi swoimi wózeczkami i tylko sporadycznie ktoś cokolwiek kupował. Może to euro osłabło do złotówki, może taki sezon, trasa lub lot, ale kupowało się. My kupiliśmy zupy pomidorowe, bo poprzednio bardzo nam smakowały, choć tym razem już nam nie smakowały tak bardzo. I wody kupiliśmy, bo z tego pośpiechu odwodniliśmy się. Dostaliśmy voucher na zakupy w butiku, ale mimo usilnych starań niczego tam nie znaleźliśmy. Voucher przekazaliśmy sąsiadowi, który leciał z córką i usiłował doczekać się stjułardów, którzy wysmarowali próbkami perfum chyba co drugiego pasażera i wysprzedali tego dnia chyba cały swój wózeczek. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif8y74F3xzkJkCIu6KIsomLo93Z_7QNgGlLaZ6FvaW09So-C1bEDMgqF45I-YhH4BBeYwvSzgX0TqXcPEhVTVJmd0BbnOLGZUtfJh9LnWsrYAU4cCFd3klRFIt8UsgJ5-yNQmXmElMNRA/s1600/DSC06582.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif8y74F3xzkJkCIu6KIsomLo93Z_7QNgGlLaZ6FvaW09So-C1bEDMgqF45I-YhH4BBeYwvSzgX0TqXcPEhVTVJmd0BbnOLGZUtfJh9LnWsrYAU4cCFd3klRFIt8UsgJ5-yNQmXmElMNRA/s1600/DSC06582.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">z samolotu - ze zdjęć taty</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Taksówką do domu, otwarcie walizek, piwo bezalkoholowe dla odwodnionych, drobne zakupy, pierwsze pranie i spać. Ilość rzeczy i spraw jakie ogarnąć trzeba po powrocie w mieszkaniu przy dziecku była i jest wciąż tak ogromna, że przyszło nam do głowy, że do każdego dziecka rodzice powinni dostawać kokainę jako suplement diety. Nie znamy się na kokainie, ale z tego co słyszeliśmy, to ogarnianie szłoby nam znacznie sprawniej, gdyby wychodząc rano do sklepu po sok i bułki, można było też przynieść poranną porcję kokainy. Tak podejrzewamy tylko, bo przy dziecku to nawet alkohol przestaliśmy pić oboje. Ale ta mała dygresja ma - wbrew pozorom - wiele wspólnego z podróżowaniem po miastach europejskich. W każdym większym mieście włoskim, gdzie pełno jest turystów, pełno jest ostatnio jakichś dziwnych aktywistów zbierających podpisy przeciwko narkotykom. My oczywiście odmawiamy, jak mówią, że to tylko przeciwko ciężkim narkotykom, to wciąż odmawiamy. No bo co właściwie stoi za takim "Sign against drugs"? Jako pedagodzy i rodzice jesteśmy zawsze czujni i podejrzliwi. Po co mobilizować ludzi i zbierać podpisy popierające obecną i tak już bezsensownie bezwzględną politykę antynarkotykową? Dlaczego targetem są turyści? Czyżby miejscowi nie dawali się namawiać? Nie wiemy kto za tym stoi, ale pewnie jak zwykle jakieś organizacje religijne, które prawdopodobnie sprzeciwiają się dopiero nadchodzącej liberalizacji obecnej polityki, którą proponuje ONZ. A może to tylko jakaś jedynie włoska zabawa?Piotr Kowzanhttp://www.blogger.com/profile/08811677228706755439noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5819911589314301791.post-87015585615243193392014-02-15T15:33:00.001+01:002014-06-17T22:43:03.647+02:00Wenecja - jak komarzyce na plaży nudystów<br />
Rano w czwartek podjechaliśmy jeszcze do centrum Padwy, bo
jedno z nas potrzebowało nowych butów, żeby Wenecję zwiedzać wygodnie.
Choć nie planowaliśmy tego wcześniej, to w sumie okazało się to dobrym
pomysłem, bo przy okazji zakupów obejrzeliśmy też targowisko przy
sukiennicach i po drodze na dworzec – kościół Eremitów, niezmiennie
ciekawy, zwłaszcza w porównaniu ze zdjęciami po bombardowaniu,
wywieszonymi na ścianach.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxm-tWyLKfUzcSvHqJmLE4Uh76SRxjRLRcE6fmAzGPXSY1N3H7d-T6iXQq0REVocxu8B5cepI2_7YdW7rRZ-pW8ighkQDeFulaw1FZwWzOwr_4vZbcbQhHkep2gyr6rizOu5XrZASNgZ4/s1600/DSC_0002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxm-tWyLKfUzcSvHqJmLE4Uh76SRxjRLRcE6fmAzGPXSY1N3H7d-T6iXQq0REVocxu8B5cepI2_7YdW7rRZ-pW8ighkQDeFulaw1FZwWzOwr_4vZbcbQhHkep2gyr6rizOu5XrZASNgZ4/s1600/DSC_0002.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Do Wenecji dojechaliśmy
pociągiem w niecałe pół godziny. Już w pociągu robi się miło, kiedy
jedzie się przez zatokę połyskującą w słońcu i wjeżdża się na wyspę. W
Wenecji podobnie jak w Padwie byliśmy jak komarzyce na plaży nudystów –
wiedzieliśmy, co lubimy i czego chcemy, ale przy takim ogromie, trudno
zdecydować się od czego zacząć. Wsiedliśmy więc sobie po prostu w
tramwaj wodny i podjechaliśmy od razu do San Marco, a stamtąd wracaliśmy
piechotą.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwO2uvK-PsODP10gIL8GFOj0bFq1GmyGDFEZc07S8XhW6f47JMHlMGpuKOcrHWhyXoNULH5jWFPZvUrbAd8ySrhU8ZLnQuRPiCC_ZQ7r-owFDSWpfDxXeh_g-TpSxDxM_XFyyzjlz4mM/s1600/DSC_0017.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwO2uvK-PsODP10gIL8GFOj0bFq1GmyGDFEZc07S8XhW6f47JMHlMGpuKOcrHWhyXoNULH5jWFPZvUrbAd8ySrhU8ZLnQuRPiCC_ZQ7r-owFDSWpfDxXeh_g-TpSxDxM_XFyyzjlz4mM/s1600/DSC_0017.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGq6_EIVwdyDbgyMvT_NT2EzvR6V5Zdq8rkMz6R3AA_7QFhFNIquhPfYqSip-eCsX9BMpx0649pFeH64XbnRieLFSTE0BERM6Zh8YwPK2g0SHRCJCdLnCPGuxH_2aTal9d1Q1Nkdc6sik/s1600/DSC_0023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGq6_EIVwdyDbgyMvT_NT2EzvR6V5Zdq8rkMz6R3AA_7QFhFNIquhPfYqSip-eCsX9BMpx0649pFeH64XbnRieLFSTE0BERM6Zh8YwPK2g0SHRCJCdLnCPGuxH_2aTal9d1Q1Nkdc6sik/s1600/DSC_0023.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMnpsK-fdCKVGlCiUZlIwS3CMjj1HqA2yQJeGh4xkPWayvuUyg52JbX-TUV9aZJIUk6wWu7LBUkhBdnoxbUv2IBY2wWrlG_yusqm7vjQwGjIVgrfMszBk7iQ8xd9EhqG16wjm6V_LONIs/s1600/DSC_0032.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMnpsK-fdCKVGlCiUZlIwS3CMjj1HqA2yQJeGh4xkPWayvuUyg52JbX-TUV9aZJIUk6wWu7LBUkhBdnoxbUv2IBY2wWrlG_yusqm7vjQwGjIVgrfMszBk7iQ8xd9EhqG16wjm6V_LONIs/s1600/DSC_0032.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Na placu i w bazylice idąc śladem innych turystów
ignorowaliśmy wszelkie zakazy, zwłaszcza robienia zdjęć i jedzenia na
placu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYmerJBjA2FkTsz_d4-xShrfFxBeMRSQOGpWgas1S4n9xwXoudTOuzUHcb0u8XXWeTaT5OCKOkVdYPC2k7Zxl1RE_nftr7Roib3RUViLNALqdiIE0Wlx9Np28azpJBh-ZNJRtqauEUrYw/s1600/DSC_0070.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYmerJBjA2FkTsz_d4-xShrfFxBeMRSQOGpWgas1S4n9xwXoudTOuzUHcb0u8XXWeTaT5OCKOkVdYPC2k7Zxl1RE_nftr7Roib3RUViLNALqdiIE0Wlx9Np28azpJBh-ZNJRtqauEUrYw/s1600/DSC_0070.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbni_3YXJVfM5bjZK9YNb7k2TEc3dSzA15x1Cohu18RaQwTO3aDA7z6V6fgNFGf4khB3m_TNHr0H38NEjWiAGKTr2o1ZkaxonD_pkDQtEbs5NFVLOx6R143ShaIiikb_jb9EY00kpNmsc/s1600/DSC_0072.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbni_3YXJVfM5bjZK9YNb7k2TEc3dSzA15x1Cohu18RaQwTO3aDA7z6V6fgNFGf4khB3m_TNHr0H38NEjWiAGKTr2o1ZkaxonD_pkDQtEbs5NFVLOx6R143ShaIiikb_jb9EY00kpNmsc/s1600/DSC_0072.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzNohK_kl2_5rOj_bPDo_h_E2d_hayZ8iOzyr5oNEPGz9ce7-fkXtbP24Qv6oagaPm4avUpo-UBjpnKZjsMQO8q-HWcE4mnY2nCSC1MIpyQ1CF5_Z4ifhOnhtwnsAEjNw9mwa6iuSzm1o/s1600/DSC_0075.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzNohK_kl2_5rOj_bPDo_h_E2d_hayZ8iOzyr5oNEPGz9ce7-fkXtbP24Qv6oagaPm4avUpo-UBjpnKZjsMQO8q-HWcE4mnY2nCSC1MIpyQ1CF5_Z4ifhOnhtwnsAEjNw9mwa6iuSzm1o/s1600/DSC_0075.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSyggjhVmtjBPna0V3mRTCkxBrHTP9eJ5n-sNf3XxBx1gcAOHcSNvYBDYkzDSD2QYVamO4A2fB2DKbV93k1_g8bVOyWXQmdWNpEmLmjnx4IjVYlUDmIoeXWxK7LyP5Jfr7oVOARj-xOVw/s1600/DSC_0078.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSyggjhVmtjBPna0V3mRTCkxBrHTP9eJ5n-sNf3XxBx1gcAOHcSNvYBDYkzDSD2QYVamO4A2fB2DKbV93k1_g8bVOyWXQmdWNpEmLmjnx4IjVYlUDmIoeXWxK7LyP5Jfr7oVOARj-xOVw/s1600/DSC_0078.JPG" height="320" width="214" /></a></div>
<br />
<br />
Urządziliśmy sobie piknik, bo zdążyliśmy już wszyscy czworo
zgłodnieć. Potem chodziliśmy sobie wzdłuż nabrzeża, oglądaliśmy gondole i
kupowaliśmy pamiątki. Ta droga była jeszcze prosta, bo schodo-mosty tam
mają podjazdy dla wózków. W głębi wyspy takich podjazdów już nie ma, a
kanały przecinają ją jak sito. Do tego miasto okazało się labiryntem,
pełnym ślepych uliczek, kończących się na wodzie bez mostu, więc w końcu
zaczęliśmy używać mapy (tata na szczęście miał ze sobą bardzo dobrą) i
jak w prawdziwym labiryncie szukaliśmy dróg, którymi da się gdzieś
dojść.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS5r3ZJodOKUP6XLmSh64D0UiWD5Dq-bQDnsRWGqcHgAWiWhgJTGz_rmmqski-fXH57UwU56TEzR7D7au2awH0-QAexycPIqQeLkFKihBkLcO65SounjE66yxcNLcehL3vgMx8Xu0n4vc/s1600/DSC_0092.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS5r3ZJodOKUP6XLmSh64D0UiWD5Dq-bQDnsRWGqcHgAWiWhgJTGz_rmmqski-fXH57UwU56TEzR7D7au2awH0-QAexycPIqQeLkFKihBkLcO65SounjE66yxcNLcehL3vgMx8Xu0n4vc/s1600/DSC_0092.JPG" height="214" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Znaleźliśmy przy okazji placyk, gdzie kiedyś
piknikowaliśmy i trochę powspominaliśmy. W pewnym momencie zaczęło dość
mocno padać, więc schowaliśmy się do jakiegoś baru przy Rialto. Taki
dziwny bar, wydawał się być bardziej dla miejscowych niż turystów, mimo
swojego położenia. Grało głośno radio jakieś lokalne z reklamami, a
barman ze szklanym okiem i aparycją pirata przemykał co chwilę koło nas i
zabawiał Jaśka. W sumie zwiedziliśmy jeszcze kilka placyków i
kościołów, na jednym placu zrobiliśmy sobie znowu piknik przy śpiewach
gondoliera i ruszyliśmy pod wieczór do domu, którym akurat tego dnia
była Padwa. Trzeba się było w końcu spakować i przygotować do podróży
powrotnej, która miała zacząć sie wcześnie rano w piątek.<br />
<br />
Aparat wyłączył się w połowie dnia, ale mamy kilka zdjęć z aparatu Taty :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE3hvfMtDg4Bnzkc4IlP1iHsFZSgt9G6uZLPRznfqKszlVPRVQs3oCY7zsoeV8hJja-umE1FrrFMxOQ5mR6Lag7yrRq4sZx0QgdEPk_JtnhX1FZIaNyQuEFVfPCfA8I9FowPniiL5uGhk/s1600/DSC05857.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE3hvfMtDg4Bnzkc4IlP1iHsFZSgt9G6uZLPRznfqKszlVPRVQs3oCY7zsoeV8hJja-umE1FrrFMxOQ5mR6Lag7yrRq4sZx0QgdEPk_JtnhX1FZIaNyQuEFVfPCfA8I9FowPniiL5uGhk/s1600/DSC05857.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2yAnrAa36-AtGbQninCFnCl2m3G-VynppVfAVPgdvE6DfNthMw8lfF0rUxVQ59D_hehyY_TpMDeJsmcOkOLZX91b26P3HrMKEUpvfklEraFbCUB6K6Q4oY-HAgXX9Mjd80MfkVqPFk4A/s1600/DSC05983.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2yAnrAa36-AtGbQninCFnCl2m3G-VynppVfAVPgdvE6DfNthMw8lfF0rUxVQ59D_hehyY_TpMDeJsmcOkOLZX91b26P3HrMKEUpvfklEraFbCUB6K6Q4oY-HAgXX9Mjd80MfkVqPFk4A/s1600/DSC05983.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuH3JU0pQ6fABDeXds9cDgkqC1NhCgO5mppUrNm15fZCXwowQxIIQpyCTbP2iteGOwawCf87N6kzeDh8RI9RIPQDXpMQdpPmGNfMSmb4ENyGNb-KuUlFarEEMEdpkvm3kOsiGXtBLg1AY/s1600/DSC06100.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuH3JU0pQ6fABDeXds9cDgkqC1NhCgO5mppUrNm15fZCXwowQxIIQpyCTbP2iteGOwawCf87N6kzeDh8RI9RIPQDXpMQdpPmGNfMSmb4ENyGNb-KuUlFarEEMEdpkvm3kOsiGXtBLg1AY/s1600/DSC06100.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipaFJk0Gdp0P9MLSMSgAgG_KmIi3uBwkn-ir4nkQGvnbdZMXbOSLggjWLV7MQdB2EedtXVYxomiZJV8gVRRczbriF2G0tEsKFSuBYVVVR_IWuaxodT9ld6guZiNGecy0X2frYkwtVrLt8/s1600/DSC06124.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipaFJk0Gdp0P9MLSMSgAgG_KmIi3uBwkn-ir4nkQGvnbdZMXbOSLggjWLV7MQdB2EedtXVYxomiZJV8gVRRczbriF2G0tEsKFSuBYVVVR_IWuaxodT9ld6guZiNGecy0X2frYkwtVrLt8/s1600/DSC06124.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinh57MLB2ggtIF9FxzacgFxKkiDy6GgQ54logS-hwVfHVFWvinTWZ954uFiOjSLG16qdaVb6fzpX4evAJ9dxVpggrDRu6QGRCkW5ZNWpvS21iXT7itP5Or-jFXMza1XXcVE3zWb2WfArQ/s1600/DSC06186.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinh57MLB2ggtIF9FxzacgFxKkiDy6GgQ54logS-hwVfHVFWvinTWZ954uFiOjSLG16qdaVb6fzpX4evAJ9dxVpggrDRu6QGRCkW5ZNWpvS21iXT7itP5Or-jFXMza1XXcVE3zWb2WfArQ/s1600/DSC06186.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB26oeYFdzpHOVUZNL0k7BMGGQ5_mZ2mTFOtVhALYmiWNl41WbNhh1rikR5TvKT6I8HetqtthHo1I2SiOUQVPAPKv9kbvttDx4VWz05zcsEW3bMrdtbdtDdRnnmXr4F3ylRS-QEK4ZDbE/s1600/DSC06211.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB26oeYFdzpHOVUZNL0k7BMGGQ5_mZ2mTFOtVhALYmiWNl41WbNhh1rikR5TvKT6I8HetqtthHo1I2SiOUQVPAPKv9kbvttDx4VWz05zcsEW3bMrdtbdtDdRnnmXr4F3ylRS-QEK4ZDbE/s1600/DSC06211.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKHHRMsczFQMc6wkjH005lsE1hTjfV5lBe3I61TNysX-fNGl75D5SN0nOrnyOPCm5kpB2VygENO4qH96xZLjHLcbKf-2tjUsg5dox8Oui2Imq2pyudjOwPIKKZpX4bV4xb25_GnM3f0hs/s1600/DSC06261.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKHHRMsczFQMc6wkjH005lsE1hTjfV5lBe3I61TNysX-fNGl75D5SN0nOrnyOPCm5kpB2VygENO4qH96xZLjHLcbKf-2tjUsg5dox8Oui2Imq2pyudjOwPIKKZpX4bV4xb25_GnM3f0hs/s1600/DSC06261.JPG" height="240" width="320" /></a></div>
<br />
A ten filmik dajemy po to, żeby wprowadzić Was w atmosferę miejsca<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/EkuW7DtI678" width="560"></iframe>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0