w drodze

w drodze

czwartek, 26 września 2013

Kamienie starożytne


Jestem tak zmęczony, że nie mogę znaleźć pozycji odpowiedniej do pisania. To, że w ogóle piszę jest wynikiem przeświadczenia, że po dzisiejszym dniu jestem także zbyt zmęczony, żeby zasnąć. I nie byłoby to może wcale dramatyczne wyzwanie, gdyby nie to, że ulgi nie przynosi mi nawet wino za podobno 120 zło.

Wszystko przez kamienie. Starożytności, koło których człowiek jakoś lubi się przechadzać. 





Zaczęło się od Koloseum, czyli od zwiedzania takiego starożytnego Auschwitz. Mordowano tam zwierzęta i ludzi w ogromnych ilościach i z niezwykłą intensywnością, bo np. przez 100 dni w roku potrafiła trwać impreza. Co ciekawe, odwiedzający Koloseum ludzie nie wydawali się przejęci skalą mordu, lecz raczej skalą urządzenia. Może to przez czas – zastanawialiśmy się czy za kilka tysięcy lat z taką samą lekkością zwiedzać będzie się obozy koncentracyjne. Tata G zauważył, że w obozach brakuje elementu estetyczego, który mógłby odwrócić uwagę od skali mordu. Poczekamy, zobaczymy.




Koloseum zresztą jakoś znieśliśmy, była winda. Przez kilka schodków trzeba było wózek przenieść, ale jak do tej pory okazał się on raczej bardziej pomocny niż kłopotliwy, zwłaszcza że moglismy w nim pomieścić nie tylko dziecko, ale i wszelkie torby, torebki, pokrowce i inne ciężary. Forum Romanum z wózkiem to jednak pewien wyczyn, bo kamienne drogi zmuszają czasem do traktowania wózka jak lektyki. Żeby jeszcze ta droga miała jakis sens, to nie byłoby źle. Ale dwie długie kręte kamieniste drogi ze strzałeczkami „Forum Romanum” lub oznaczone jako główne wejście okazały się podpuchą i złośliwym naigrywaniem się z turystów, którzy szli tam tłumnie, żeby odbić się na końcu od jakiegoś kościoła. Na jednej z takich sasiednich górek (prawdopodobnie już na Palatynie, tuż za płotem obok rzymskich ruin) rozbiliśmy w końcu zmęczeni obóz.




Na Forum Romanum wyobrazić można było sobie ogrom starożytnych budowli.  Jako turyści jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że często wiemy, na co patrzymy. Tego szczęścia nie mieli ludzie dawniej, kiedy nie było usystematyzowanej i powszechnie dostępnej wiedzy historycznej i bywało, że przekaz, co do funkcji poszczególnych budynków, potrafił urwać się w ciągu dwóch pokoleń. Przykładem bazyliki, których ruiny widoczne są na forum. Dawniej były to najokazalsze budynki tego miejsca. Nic więc dziwnego, że kiedy chrześcijanie chcieli budować ku chwale swojej religii, to wybrali tę formę. Ciekawe na ile zdawali sobie sprawę, że bazyliki były w zasadzie halami targowymi. A sama nazwa bazylika wzięła się z pogardy jaką Rzymianie mieli do królów (basyleos) - po ich obaleniu królami nazywali nadzorców handlu, stąd bazyliki. Czyli mniej więcej tak, jak gdyby ktoś kiedyś w przyszłości świątynie budował na kształt centrów handlowych, czyli - wiadomo, schody ruchome i parking muszą być. 



Obiad zjedliśmy w wegańskiej restauracji. Łatwo trafiliśmy, bo G zaznaczyła wszystkie na mapie. Niewielka, indyjska, ajurwedyjska, niedroga.
A wieczór spędzieliśmy spacerując. Zaczęliśmy od miejsca, gdzie najprawdopodobniej zamordowano Cezara. Teraz urzęduje tam masa kotów wygrzewających się na ogrodzonych przed ludźmi ruinach. Dotarliśmy też na słynne Campo di Fiori. Ludzie biesiadują tam wieczorami, a nad tą ich zabawą góruje Giordano Bruno. Stamtąd baaardzo długo wracaliśmy do domu, próbując złapać najlepsze połączenia. Wpychanie się z wózkiem do pełnych autobusów było jednak niczym w porównaniu z prowadzeniem go po kamiennych chodnikach Forum Romanum i okolic.

Brak komentarzy: