w drodze

w drodze

czwartek, 12 lipca 2007

Bratyslawa

Dojechalismy tu. Nie byl to wyczyn, bo w koncu wzielismy autobus. Ile mozna czekac na stopa? A my czekalismy ponad godzine :) Jestesmy tu juz chyba z trzeci raz. Za kazdym razem jest troche inaczej. Mieszkamy na kampingu Zlate Pieski chyba dokladnie w tym samym miejscu, co w zeszlym roku. Mozna by powiedziec monotonia. Tyle, ze to taka sama monotonia jak ta, o ktorej slyszelismy po wyjsciu z koncertu piesni sardynskich na Brave Festiwalu :)) Naprawde, dwa razy slyszelismy jak starsze panie komentowaly ten koncert jako monotonny!! A bylo tam wszystko: od piesni rozancowych, przez kolysanki, piessni towarszyszace pracy, az po rewolucyjne! G ma teorie, ze jak cos sie za bardzo rozni od dotychczasowych naszych doswiadczen, to ta roznica jest tak przytlaczajaca, ze innych nie dostrzegamy przez co powstaje wrazenie ciaglej, niezmniejszajacej sie obcosci.

Slyszelismy, ze w Bratyslawie tak jak w innych stolicach, ludzie sa jacys tacy dziwni, ze mnostwo tu dresow itp. Cos jakby dresa widzialem jednego. Nie potrafie sobie wyobrazic jednak zadnego jezyka nienawisci jakim Slowak (Czech zreszta tez) moglby operowac ;) Niezwykle trudno jest tu zachowac powage. Ciekawe jak sobie tu radza z filozofia czy innymi naukami powszechnie uwazanymi za powazne :))

Jutro ruszamy do Szombathely (jakkolwiek to sie pisze). Nie wiemy jeszcze jak. niby oczywiste, ze powinno to byc stopem, ale... Trudno sobie wyobrazic jak wielki jest nasz opor przed ruszaniem sie, czekaniem, usmiechaniem sie bez przerwy itp.

A pogoda zapytacie? Ano dziekujemy, kapac sie w jeziorze nie da, choc z namiotu mamy 5 metrow do wody. I to z gorki. Ale tylko kropi, poki co.

Przez nieuwage stanelismy dzisiaj w kolejce do ambasady USA. Myslelismy, ze to kolejka na wystawe o historii slowackich Romow. Troche bylo to dziwne, ze sprawdzaja bagaze i ta powazna obstawa wszedzie...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

POzdrawiam, podoba mi sie to co robicie.Zycze wytrwałosci!